3. Verschlingt
jede Träne die fällt.
Patrzył
się na mnie smutnym wzrokiem.
-
Twoja matka od kiedy jest z tym Gordonem?- zapytał.
-
Miałem sześć lat jak wzięli ślub, ale mieszkamy z nim tutaj odkąd pamiętam.
Miałem chyba trzy lata, jak się poznali.- odpowiedziałem.
-
Zazdroszczę ci tego.- oznajmił szczerze, ale bez zawiści.- Zawsze chciałem mieć
udaną rodzinę. I brata.- dodał.
Jeśli
chciał, żebym się wzruszył, to prawie mu się udało. Posmutniałem. Czułem się
niemal winny za to, że ja mam rodzinę, a on nie. Natychmiastowo zmieniłem swój
stosunek do niego.
Wpatrywaliśmy
się w swoje oczy jak w lustrzane odbicia.
-
Jutro na pierwszej lekcji siedzę sam, mamy chemię.- poinformowałem go.- Możesz
usiąść ze mną, jeśli chcesz.- chciałem, żeby to zabrzmiało jak okazywanie
łaski, ale raczej nie wyszło mi to jak zaplanowałem.
Pokiwał
głową.
-
Może… moglibyśmy jutro spędzić ze sobą trochę czasu, co?- zaproponował
nieśmiało.
To
oczywiste, że go onieśmielałem. No i oczywiście, był w domu…. cóż, obcy…
-
Jutro mamy z chłopakami próbę, ale…- urwałem, czując, że zabrnąłem za daleko,
jednak zignorowałem to i poszedłem dalej.
Wyciągnąłem
z szafki nocnej zeszyt i nuty rozpisane na elektryka.
-
Myślisz, że umiałbyś to zagrać?- zapytałem podając mu kartkę z moją (naszą)
najnowszą piosenką.
Śledził
zapiski wzrokiem jakiś czas, zapewne czytając przy okazji zapisany obok tekst.
- To
jest świetne…- zaniemówił, czytając tekst jeszcze raz.- Kto wam pisze teksty?
Obruszyłem
się trochę i napuszyłem.
-
Napisałem to dziś po szkole.- odpowiedziałem.
-
Wow…- wydusił z siebie z podziwem dla mojej osoby, co mi oczywiście bardzo schlebiało.-
Na pewno świetnie brzmi.
Odchrząknąłem,
żeby skupić na sobie jego uwagę.
- No,
właśnie… Nie mamy gitary prowadzącej, więc nie mam zielonego pojęcia, jak to
brzmi.- przyznałem.
Zamrugał
parę razy.
-
Rozpisujecie nuty bez gitarzysty?- nie krył zdziwienia.
-
George gra na basie, Gus na perkusji, więc ma świetny słuch, a ja intuicję.-
wytłumaczyłem.
Myślał
chwilę.
-
Chcesz, żebym to teraz zagrał?- zapytał.
Wstrzymałem
oddech. Było wspaniale posłuchać tego tak, jak powinno brzmieć i to jeszcze
pierwszemu z zespołu. I nie ważne, że jeszcze niedawno mówiłem, że nic mu nie
ułatwię. Muzyka była całym moim życiem. Jak mogłem nie przytaknąć?
- Ja…
Tak…- wydukałem.
Wstał
i poszedł do swojego pokoju, z którego wrócił z gitarą i wzmacniaczem.
-
Choć do studia.- powiedziałem i go wyminąłem.
Szedł
za mną do kolejnego pokoju.
Na miejscu
rozstawił sprzęt, podłączył wzmacniacz i spoglądając na nuty zaczął grać
pierwsze akordy.
Siedziałem
na podłodze w rogu z tekstem i od refrenu zacząłem sobie podśpiewywać pod
nosem. Była taka, jaką dokładnie sobie wyobraziłem. Melodia idealnie
odpowiadała temu, co leciało w mojej głowie, gdy pisałem tą piosenkę.
Uśmiechnąłem
się smutno, gdy skończył.
Spojrzał
na mnie pytająco, jakby prosił o ocenę.
Podniosłem
się i podszedłem do niego.
-
Tom, potrzebujemy gitarzysty.- oznajmiłem głośno.- Prawie wcale się nie znamy,
ale może dołączysz do nas, co?- zapytałem niepewnie. Nie byłem przyzwyczajony
do proszenia o cokolwiek.
-
Jasne.- odpowiedział bez zastanowienia.
Odwróciłem
się i podszedłem do drzwi. Cały czas czułem na sobie jego wzrok.
-
Tak, wiem, że mam boski tyłek, ale nie musisz mnie rozbierać wzrokiem…-
rzuciłem żartobliwym tonem, a on dosłownie zrobił się czerwony i odwrócił
wzrok.
- Ja
wcale nie…- próbował zaprzeczyć, ale najwyraźniej uznał, że jest bez szans bo
zaprzestał prób wytłumaczenia się.
Spojrzał
na mnie, w moje oczy.
Wywróciłem
oczami i uniosłem brew w oczekiwaniu.
- No,
zadaj to pytanie…- powiedziałem. Dziwne, że wiedziałem, o co Dred chce się
zapytać i, że w ogóle chce, ale po prostu o tym wiedziałem.- Lepiej teraz niż o
piątej nad ranem, gdy uznasz, że za bardzo nurtuje cię odpowiedź, żebyś mógł
zasnąć.
Zarumienił
się jeszcze bardziej. Nie myliłem się co do treści pytania.
-
Bill, czy ty jesteś… No wiesz… Gejem?- wyjąkał w końcu.
-
Czyżby teraz boski tyłek znaczył tylko homoseksualistów?- zadrwiłem.- Nie, nie
jestem. Przynajmniej o tym nie wiem.- odpowiedziałem.- A ty?- uniosłem brew.
-
Ja…- zająkał się.- Ja nie wiem…- wyznał.- Masz kogoś?
Pokręciłem
przecząco głową.
- Ja
miałem dziewczynę w Berlinie.- powiedział cicho.- Ale zdradzała mnie z moim
przyjacielem.
- To
chyba już nie przyjaciel.- zauważyłem, a on uśmiechnął się smutno.
- Wolałem
wyjechać niż się z nimi użerać.- przyznał.- Bill,- spojrzał mi w oczy i
podszedł bliżej.- przyjazd tutaj to dla mnie szansa na nowe życie. Wyrwałem się
stamtąd i nie chcę tam wracać.- mówił szczerze, bo i trudnościami w kontroli
głosu.- Zawsze marzyłem o rodzinie, jaką ty masz. Zawsze chciałem mieć brata, a
myśl, że go mam kilkadziesiąt kilometrów dalej, ale nie mogę się z nim
zobaczyć, odbijała mnie.
- A
teraz jesteś rozczarowany, bo twój brat farbuje włosy, maluje się i ubiera
modnie w specyficzny sposób.- podniosło mi się ciśnienie. Jakim prawem on mógł
mnie oceniać?! Idiota!!!
-
Nie, ja właśnie chciałem powiedzieć, że bez względu na to, kim jesteś, ja
okropnie się cieszę, że w ogóle jesteś.- wyznał.- Matki nie znam w ogóle. Ojca
nie chcę widzieć na oczy, bo zawsze tylko wszystko mi utrudniał. Ledwo cię
znam, ale jesteś wszystkim, co mam. Jeśli i ty mnie odrzucisz, ja nie będę miał
już nikogo innego.- w jego oczach ukazały się łzy.
Wstrząsnęło
mnie to, jaki szczery i prawdziwy był przy mnie- osobie, której w ogóle nie
znał.
Mimowolnie
przytuliłem go. Moje postanowienia o ignorancji poszły spać. Ja… nie potrafiłem
postąpić inaczej.
Był
ciepły i miękki.
W
pewnej zadumie zacząłem głaskać lekko jego dredy.
- Co
on ci zrobił, Tom?- wyszeptałem całkowicie nie wiedząc, co się robi, gdy
ktoś nieznajomy wypłakuje się w twoją
koszulkę.
Ale
czy mogłem go nazywać nieznajomym? Był moim bratem i to nie tylko na papierze.
Ja czułem tą więź, naprawdę ją czułem.
Złapałem
go za nadgarstek i zaprowadziłem do swojego pokoju.
Usiedliśmy
naprzeciwko siebie na łóżku. Patrzyłem w jego zapłakane oczy.
- Co
ci się przydarzyło, Tom?- zapytałem ponownie.
Nie
odpowiedział.
Ja
nie znałem odpowiedzi na to pytanie, ale moja podświadomość tak.
-
Pił?- zapytałem, a jego oczy się rozszerzyły i zaświeciły. Właściwy trop.- Bił
cię?- więcej łez. Dedukcja szła mi całkiem nieźle.
Przytuliłem
go do siebie.
-
Wiesz, że to się skończyło, prawda?- szeptałem. I to tyle z bycia obrażoną na
cały świat księżniczką.- Tutaj nic ci nie grozi. Jesteś bezpieczny.- spojrzał
na mnie z wyraźną ulgą w oczach.- Dlaczego on ci to robił?- zapytałem.
Spuścił
wzrok. Podążyłem za tym wzrokiem i utkwiłem na wybrzuszeniu w bokserkach.
Odsunąłem
go lekko od siebie tak, żebym mógł spojrzeć w jego oczy.
- On
to robił, bo jesteś gejem, prawda?- zapytałem delikatnie.
W
jego oczach zobaczyłem dzikie przerażenie.
Nic
nie powiedział, ale ja wiedziałem. Po prostu wiedziałem.
-
Mnie nigdy nie stracisz, Tom.- ponownie go przytuliłem.- Niezależnie od tego,
kim jesteś.- powiedziałem cicho.- Nie zawsze byłem gwiazdą i najpopularniejszą
osobą w szkole. Wiem, jak to jest być innym. Zanim poznałem Gustava i Georga
przeżyłem piekło. To oni pomogli mi się pozbierać.- wyznałem.
Niesamowita,
jak mogła działać więź braterska. Bliźniacza. Byliśmy połówkami jednego.
On
też mnie objął i przytulił się mocniej, a i z moich oczu popłynęły łzy.
Pożeraliśmy nawzajem swoje łzy.
-
Bill, dlaczego jeszcze…- do mojego pokoju weszła mama i stanęła jak wryta
zastając taką scenę. Syna, które zarzekał się być nieprzyjemnym i syna, którego
dopiero co poznała.- …nie śpisz…- dokończyła z szokiem wypisanym na twarzy.
Spojrzałem
na nią przez łzy, a ona w jednej chwili znalazła się obok nas i mierzyła
wzrokiem nasze zapłakane twarze.
-
Boże, Bill, co tu się stało?- patrzyła na nas przerażona.
-
Nic, mamo…- odpowiedziałem cicho, nie przestając przytulać się do Toma.- Ale
nie pozwolę ci już nigdy nas rozdzielić…- wyszeptałem i także w jej oczach
stanęły słone krople.
Przytuliła
nas do siebie.
-
Nigdy nie wybaczę sobie tego, na co się zgodziłam…- wyszeptała.
**************************************
Dorzucam trochę :) W końcu święta, nie?