Prolog
-
Bill Kaulitz?- zza drzwi wychyliła się siwa głowa dyrektorki.
„Nie, twoja matka!” –
odparowałem w myślach, podnosząc się do pionu. Jedyną rzeczą, trzymającą tę
myśl w mojej głowie i nie pozwalającą mi na jej wypowiedzenie był zwykły brak
chęci słuchania kazań.
Z nieprzeniknioną
twarzą wszedłem do gabinetu dyrektorki. Gościłem w nim średnio trzy razy w
tygodniu. Pewnie dlatego, że w pozostałe dwa nie było mnie w szkole.
Usiadłem w „swoim”
fotelu i czekałem aż zacznie coś gadać, jednak ta odwróciła się do mnie plecami
i wpatrywała się w coś bardzo intensywnie przez okno.
Miała ponad 50 lat i
metr pięćdziesiąt w kapeluszu. Grube okulary na nosie dodawały jej
dyrektorskiego, złośliwego uroku, jednak była całkiem miłą osobą. Spędzałem z
nią dużo czasu, coś o tym wiedziałem…
Ale za co tam
siedziałem?
Analizowałem cały
dzień i stwierdziłem, że żadnego grzechu nie popełniłem. No, miałem zamiar, ale
niemożliwe, żeby czytała mi w myślach. Zostałem wezwany przerwę przed
zaplanowaną kłótnią z chemicą. A tak doskonale dopracowałem dialog… Może
dyrektorka zawezwała mnie już profilaktycznie, wiedząc, że zbliża się chemia…?
- Bill…- nawet nie
zauważyłem, kiedy podeszła do mnie.- Przeczytaj to.- poleciła i podała mi jakiś
papierek.
Przeleciałem go
wzrokiem, dowiadując się, że to akt urodzenia. 1 wrzesień 1989… szósta coś tam…
Lipsk… Kaulitz…
- Mój akt urodzenia.-
stwierdziłem, podnosząc na nią wzrok i wzruszając ramionami. Co ona sobie
myślała? Że nie mam co robić, tylko własny akt urodzenia oglądać?! Przecież
wiem to wszystko!!!
Uśmiechnęła się lekko
i nie wzięła ode mnie kartki.
- Przyjrzyj się
jeszcze raz.- poprosiła ponownie.
- No, przecież wiem,
kiedy się urodziłem!!!- nie wytrzymałem.
Zaśmiała się cicho.
- Mimo wszystko
przeanalizuj uważniej ten dokument.- odpowiedziała na mój wybuch nad wyraz
spokojnie. Wydawała się niemal rozbawiona.
„A ODCZEP SIĘ…”
rozpocząłem tyradę w myślach.
Rodzice.
„… TY STARA…”
Godzina.
„… krowo…”
Imię.
- Cholera…- szepnąłem
dopatrując się szczegółów, które pominąłem za pierwszym razem.- Tom Kaulitz?!-
spojrzałem na nią wzburzony.- Kim, do cholery, jest Tom Kaulitz?!
- Twoim bratem
bliźniakiem, Gwiazdeczko.- odpowiedział mi głos od strony drzwi wejściowych.
Głos mojej matki
Simone.
***************************************************************
Witajcie! Mam nadzieje, że ktoś, chociaz jedna osoba zdecyduje się czytać. Rozdział krótki, bo to narazie Prolog. Następne, zapewniam, są dłuższe. Bardzo proszę o komentarze, drodzy Aliens! Bez was to w ogóle nie miałoby sensu.
***************************************************************
Witajcie! Mam nadzieje, że ktoś, chociaz jedna osoba zdecyduje się czytać. Rozdział krótki, bo to narazie Prolog. Następne, zapewniam, są dłuższe. Bardzo proszę o komentarze, drodzy Aliens! Bez was to w ogóle nie miałoby sensu.
Moje ty słonko, odkryłam dopiero dziś twojego bloga i masz problem bo od dziś masz na głowie upierdliwą Blue. Blog zapowiada sie ciekawie, mam nadzieję na duuużo notek i oby wssystkie były tak dobre jak ta. Powodzenia w pisaniu i dużo weny. :-)
OdpowiedzUsuńObiecałam sobie, że zaczynam wspierać autorów i bd pisać komentarze :D Bill jako ten zły, zaś Tom w roli brata, który pojawia się z znikąd - mój ulubiony motyw ;_;
OdpowiedzUsuń