Wreszcie jest! Kolejny odcinek wyszedl z mojego lapka. Mam nadzieje, ze wam sie spodoba, zapraszam do czytania i komentowania!
Sinni
56. Geh, versuch uns beide zu verlier´n.
Bill
Obudziłem się w środku nocy przez syrenę karetki, która podjechała pod szpital. Bardzo często mi się to zdarzało, prawie co noc, bo okna miałem właśnie od strony podjazdu dla ambulansów, jednym słowem – koszmar bez końca. Usłyszałem jakieś nawoływania się ratowników i zapaliły się światła na korytarzu – wieźli kogoś na mój oddział, na chirurgię. Przez szklane drzwi, których wieczorem nie chciało mi się zasłaniać roletą widziałem jak pielęgniarki biegają w jedną i w drugą stronę. Nagle oddział ożył. Gdy tylko dźwięk pchanego szybko łóżka zniknął, trzasnęły za nim drzwi – ranny był na bloku operacyjnym.
Próbowałem zasnąć po tej nagłej pobudce, ale nie mogłem. I w przeciągu kilku minut, dosłownie, przyjechał kolejny ambulans, z kolejną ofiarą – kolejną, która trafiła pod nóż na moim oddziale. Chyba szykowała się ciężka noc.
Chwilę później podniosłem się, spojrzałem na zegarek w telefonie i przekonałem się, że wcale nie jest taki środek nocy. Było gdzieś wpół do czwartej. Mlasnąłem niezadowolony, nakryłem się bardziej kołdrą i zamknąłem oczy. Gdy już właśnie zasypiałem, obudził mnie dźwięk smsa.
- Nosz, kurwa mać! - zakląłem pod nosem i przetarłem oczy. Usiadłem i wziąłem telefon do dłoni. Odblokowałem ekran i okazało się, że wiadomość jest od Toma. - Tom...? - szepnąłem cicho i otworzyłem sms.
„Będę krzyczeć dopóki twoje serce będzie krwawić, przebiję wszystkie mury i wejdę oknem, jeśli wyprosisz mnie drzwiami, odzyskam twoje serce. Chyba musiałem je najpierw stracić by wiedzie, ile dla mnie znaczy. Zdradziłem cię, Bill. Przepraszam.”
Zamrugałem, nierozumiejąc. Normalnie uchlał się i bredzi. Pokręciłem głową i wybrałem jego numer. W końcu musiałem sprawdzić, czy nic mu nie jest, temu baranowi. Gus powinien ich obu pilnować. I Toma i Geo. A już na pewno David. Podszedłem do okna i czekałem.
Odebrał dopiero po kilku sygnałach.
- B-Bill... - wyszeptał. Nawet nie było to pytanie, tylko jakby się bał, że to naprawdę ja.
- Tom, czemu piszesz do mnie w środku nocy i, o co się do cholery założyłeś z Geo? Miałeś mnie nastraszyć, czy jak? Jest serio wcześnie i nie wiem, o co chodzi – powiedziałem od razu przechodząc do sedna sprawy.
- Ja... Przespałem się z kimś – powiedział drżącym głosem, a ja od razu usiadłem jak stałem przy oknie.
Zamilkłem. Nie wiedziałem, co powiedzieć. On... On mnie zdradził? Mój Tom? Mój bliźniak? Mój ukochany...?
- Bill... naprawdę, przepraszam... Skarbie, ja nie chciałem...
- A co?! Sam cie rozebrał i nabił się na twojego chuja?! - Przerwałem mu warknięciem wkurwiony. Odzyskałem głos, bo takie tłumaczenie sprawy nie polepszało, wręcz wkurwił mnie bardziej.
- Nie, Bill... Nie zrobiła tego – zaprzeczył potulnym głosem.
- ONA?! Zdradziłeś mnie z kobietą?! Wsadziłeś chuja w jakąś mokrą, napaloną cipę?! - wykrzyczałem tak głośno, że aż Xsavier zajrzał do mojej sali i zatroskany spojrzał na mnie, po czym zapalił światło.
- T-Tak... - potwierdził jeszcze ciszej.
- Nie chcę cię znać, chuju, nie przyjeżdżaj, nie dzwoń, nie pisz. Pierdol się, dziwko. - Rozłączyłem się i wybuchłem głośnym płaczem. Tak cholernie bolało...!
Xsavier podszedł szybko i wziął mnie w swoje męskie ramiona.
Trzymał mnie mocno i podniósł do góry. Wziął mnie na ręce jak dziecko pod tyłek i uspokajał.
- Ciiii... Mon amour... Tais-toi... Je vous en prie.... - szeptał mi do ucha, żebym był już cichutko, prosił mnie, żebym się uspokoił.
- On... on mnie zdradził, Xsavier, on mnie zdradził... - Płakałem w jego ramię załamany.
Położył mnie na łóżku, podszedł do drzwi i zaciągnął rolety. Zamknął na klucz salę i podszedł do mnie.
- Cichutko, kochanie... Jestem przy tobie, nie przejmuj się... Masz mnie... - Usiadł obok mnie, ściągnął buty i po chwili leżał przy mnie i tulił mnie mocno do swojego torsu.
Pozwolił mi się wypłakać, ile tylko chciałem. Było gdzieś przed piątą, gdy skończyły mi się łzy do płaczu. W tym czasie Tom dzwonił co minute aż musiałem wyłączyć dzwonek.
Xsavier gładził moje biodro i bok i scałowywał łzy z twarzy. Były takie słone i gorzkie... Czułem ciepło jego męskich ramion i bicie jego serca. Było inne niż moje, różniło się od Toma, ale było również piękne i działało na mnie kojąco.
Spojrzałem na niego i pociągnąłem noskiem.
- Już lepiej, amour...? - zapytał nazywając mnie pieszczotliwie, a ja pokiwałem delikatnie głową.
Wziąłem jego twarz dłonie i gładziłem jego policzki kciukami. To był koniec mojego związku z Tomem. Nie chciałem go widzieć na oczy. Prawdopodobnie zostaniemy tylko braćmi, a i to dopiero, gdy krew buzująca mi w żyłach opadnie. Chyba, że wtedy mu wybaczę... że wtedy spróbuje się z tym zmierzyć i po prostu przejdę z tym na porządek dzienny, jakby nigdy nic się nie stało.
- Dziękuję, że ze mną jesteś... Zostaniesz do rana? - Wtuliłem się jeszcze mocniej.
- Zostanę, ile będziesz potrzebować. - Pocałował mnie w czubek głowy, a potem jeszcze raz w czoło.
Pokiwałem głową i wymamrotałem jakieś 'dziękuję', po czym zasnąłem utulony jego zapachem.
* * *
Trzy dni później odważyłem się włączyć telefon i zobaczyłem ponad sto wiadomości i jeszcze raz tyle nieodebranych połączeń. Nie obchodziło mnie to. Nie chciałem słuchać Toma. Na razie nie... Teraz chciałem to przełknąć i dać mu szansę, uporać się z tym i po prostu spróbować mu wybaczyć. Przecież ja go naprawdę kocham. Jest miłością mojego życia. Jestem tego pewien.
Przeglądałem wiadomości od najstarszych. Wszystkie były typu 'Przepraszam, kocham cię..' i takie inne. Kasowałem każdą po kolei, ale ostatnia była inna. Przeczytałem ją i po prostu telefon wypadł mi z dłoni. Siedziałem ubrany, miałem wcześniej wyjść do domu, bo rehabilitacja przebiegła pomyślnie. Miałem... jechać do domu Xsaviera. Miał mnie przechować zanim wrócę do Toma i wszystko się ułoży. Teraz już nigdy się nie ułoży.
Wstałem z łóżka i pobiegłem do gabinetu Xsaviera. Była tam jakaś pielęgniarka. Blondynka i chichotała, ale rudy wyglądał na znudzonego. Gdy mnie zobaczył, od razu się uśmiechnął.
- Melinda, wyjdź proszę, mam pacjenta – powiedział od razu i zamknął za kobieta drzwi. Przytulił mnie mocno do siebie i wziął na ręce pod tyłek. - Jesteś taki leciutki... Coś się stało, kochanie?
Pokiwałem głową lekko.
- Mogę zostać u ciebie trochę dłużej? - zapytałem cicho i niepewnie.
- Pewnie, skarbie, ale co się stało? - dopytywał zmartwiony.
- Ta dziewczyna, z która mnie zdradził ten chuj, jest teraz w ciąży... - wyszeptałem cicho.
Xsavier pokręcił głowę i całował mnie w czoło.
- Cichutko, nie przejmuj się... Jesteś ze mną, ja się tobą zaopiekuję, będzie ci jak w niebie, zobaczysz – obiecywał.
Pokiwałem głową i już nie miałem siły znów płakać. Po prostu przyjąłem to na klatę. Zdradził mnie, spuścił się w dziwce i będzie bachor, a ja będę wujkiem. Lubiłem dzieci, ale tego chyba wyjątkowo będę nienawidzić.
- Kochanie, wezmę twoje rzeczy, ja za pięć minut kończę dyżur i pojedziemy do domku, dobrze? - Pocałował mnie w usta, a ja stanąłem na palcach i oddałem go tak namiętnie jak tylko umiałem. Nie jestem już w związku. Teraz jestem już wolny.
Uśmiechnąłem się lekko i usiadłem na kozetce. Xsavier zdjął fartuch i ubrał marynarkę, a po chwili wszedł drugi lekarz i się wymienili informacjami. Xsav wziął neseser, dał mi kluczyki i powiedział, żebym poczekał przy wyjściu z oddziału. Tak więc ja poszedłem do drzwi, a on po chwili doszedł do mnie z moją torbą z ciuchami i innymi bzdetami. Nie odpisałem jeszcze na sms Toma. W sumie, sam nie wiedziałem, co miałbym mu napisać. Splótł ze mną dłonie i prowadził na dół. Zatrzymaliśmy się przy pięknym, czarny, Audi Q7. Mało co bym zagwizdał, a on po prostu mi otworzył drzwi z przodu i powiedział, żebym wsiadał. No więc wsiadłem, a on włożył wszystkie rzeczy do bagażnika i wsiadł za kierownicę. Po chwili odpalił i ruszył, uśmiechając się do mnie.
- Wiesz... Jest coś, o czym ci nie powiedziałem jeszcze, kochanie – zaczął jakoś niewinnie.
Wzdrygnąłem się lekko. Czy nie za dużo tych rewelacji jak na jeden dzień?!
- Bill, bo ten... Ja mam dzieci – wymamrotał.
Początkowo wbiło mnie w fotel, w ogóle się tego nie spodziewałem, ale po chwili obejrzałem się i rzeczywiście na tylnych fotelach były dwa foteliki.
Gdy początkowy szok minął, ścisnąłem jego dłoń na gałce od skrzyni biegów.
- To nic, skarbie... Lubie dzieci, mam nadzieje, że one również polubią mnie. - Uniosłem jego dłoń i ucałowałem lekko, uśmiechając się delikatnie.
Wyszczerzył się podejrzanie i zachichotał.
- Ej, no co?! - Zmarszczyłem brwi, a on znów nic nie odpowiedział, tylko się uśmiechnął szeroko.
Wywróciłem oczami i patrzyłem, gdzie jedziemy.
Zatrzymaliśmy się po jakichś 15 minutach przed sporą willą z wielką bramą i podwójnym garażem. Była... Taka piękna...
- Wow... - wyrwało mi się cicho.
Xsavier zachichotał i wysiadł z samochodu. Otworzył mi drzwi i wziął nasze rzeczy. Zamknął samochód i weszliśmy do środka. Przez przeszkolone drzwi frontowe. Sam hall był imponujących rozmiarów, więc już nie chciałem myśleć o salonie, czy innych pomieszczeniach. Od razu przybiegł do nas szczeniak, zabawny i wesoły dalmatyńczyk.
- Sadi, siad, nie przestrasz przyjaciela pana – powiedział, do niego, ale ten mimo wszystko i tak skoczył na mnie i dał mi buziaka. Skoczny ten maluch. Xsav się zaśmiał i poczochrał go. Oj, podobało mi się w tym domu. Po chwili piesek poleciał do siebie, a Xsavier zabrał mnie na górę, najwidoczniej chciał mi pokazać sypialnię.
Nie myliłem się, bo zaprowadził mnie do pokoju na lewo od schodów, gdzie było duże łóżko, komoda, szafa, okno na ogród z basenem i wszystko, czego potrzeba, nawet toaletka z pufą.
- A tam jest moja sypialnia... - Zamknął drzwi mojego pokoju i poprowadził mnie do siebie. Było już ciemno, więc od razu zabrał się za zasłanianie zasłon.
Łóżko było wielkie, była bordowa pościel i zasłony z tiulu. Dwie szafki nocne z lampkami i wielka szafa na przeciwległej ścianie, a nad łóżkiem... o kurwa, lustro...! Nie wierzę! On ma lustro nad łóżkiem!
Podszedł do mnie, a jego włosy w świetle z korytarza znów wyglądały jak płomienie, jak w klubie.
Przyciągnął mnie do siebie i po chwili zamknął drzwi. Położył mi dłonie na biodrach i patrzył mi w oczy.
- Skarbie... Zostaniesz moją dziewczyną...? - wyszeptał nastrojowo mrucząc.
Zarumieniłem się mocno.
- Tak... - wyszeptałem, uśmiechając się lekko. Zagryzłem nieświadomie wargę. Oh, kurwa, chciałem żyć chwilą, chciałem go mieć!
A on... jakby czytał mi w myślach.
Wpił się w moje usta mocno i całował mnie namiętnie, podnosząc mnie do góry za pośladki. Ścisnął je mocno i rzucił się ze mną na łóżko. Zawisł nade mną i całował mnie po szyi, zdejmując ze mnie koszulkę, a zaraz też spodnie. Rzucił je gdzieś daleko za siebie i po chwili ich los podzieliły moje bokserki.
- Kurwa, jesteś taki piękny... - wyszeptał zachwycony widokiem mojej nagiej osoby i otarł swoją lekko zarośniętą brodę. Jego zarost był taki sexy...!
Przyssał się do mojej szyi i całował ją powoli i delikatnie. Brał moją skórę między wargi i zasysał robiąc malinki. Lizał dokładnie każdy jej fragment i zachwycał się, a ja jęczałem cicho. Miałem już ładną erekcję, a on był taki wolny i dokładny... Jego język doprowadzał mnie do szaleństwa. Gdy tylko przeszedł na sutki, to myślałem, że zemdleję, jeszcze nigdy nie czułem czegoś takiego! Boże, francuski kochanek... To raj...
Wsunąłem dłonie w jego włosy i przeczesywałem je, lekko ciągnąc. Słyszałem, że jęknął, co uznałem za znak i ponowiłem swe ruchy.
Xsavier zszedł pocałunkami w dół po moim brzuszku i zagłębił język w pępku. Boże, naprawdę byłem już blisko! A on zszedł jeszcze niżej, wycałował moje podbrzusze i polizał mojego penisa po całej długości zachwycony.
- Xsavi... Xsavi, jestem już tak blisko... - wyjęczałem.
- Już...? To chwilka przerwy, kiciuś... - Usiadł prosto i ściągał z siebie powoli ubrania. Po chwili pozbył się marynarki, koszuli, spodni i skarpetek i położył się na plecy ciągnąc mnie na siebie. Oh, zrozumiałem go bez zarzutów. Usiadłem mu na biodrach i całowałem go namiętnie, a on ściskał moje pośladki. Zsunąłem się trochę niżej i całowałem go po szyi powoli. Potem wziąłem do ust jego sutek i lizałem go delikatnie, patrząc mu w oczy.
- Tak, skarbie... Mmm... Billy... - Odchylił głowę i wzdychał z rozkoszy.
Zsunąłem się jeszcze w dół, całując go po brzuchu i ściągnąłem z niego bokserki. Rzuciłem je za siebie i spojrzałem na jego ogromnego penisa. Pragnąłem go tak mocno, że aż bolało. Uśmiechnął się do mnie lekko.
- Skarbie, nie musisz. - Usiadł i przytulił mnie do siebie.
- Chcę... pożądam go cholernie... - Pchnąłem go na plecy i pochyliłem się nad jego kroczem.
Wziąłem go do ust jak szalony i ssałem mocno, poruszając dłonią po trzonie, a drugą ściskając jadra. Zacząłem szybko poruszać głową, biorąc go prawie do końca do gardła. Okrążałem języczkiem jego żołądź, pieszcząc go kuleczką, na co wręcz głośno krzyknął i dyszał wstrzymując się.
- Ty diable... - wymruczał seksownie i teraz to on mnie rzucił na plecy. Pociągnął mnie za nogi do siebie, przez co zachichotałem i rozłożył szeroko moje nogi zgięte w kolanach, po czym mi się przyglądał w pełnej krasie.
- Ej! - Zarumieniłem się mocno i zagryzłem wargę.
- Mmm... Wyglądasz jak najseksowniej ciastko na ziemi... Moja kicia... - Pochylił się i wziął moje jądra do ust, na co głośno jęknąłem. Przygryzał je delikatnie i i ssał wypuszczając z ust z charakterystycznym dźwiękiem. Wziął mnie całego do ust i pieścił języczkiem. Było tak wilgotno i ciepło...! Podciągnął się do góry i pocałował mnie namiętnie.
Potem zsunął się w dół i polizał moje wejście, a ja jęknąłem bardzo głośno, rozkładając nogi szerzej niż myślałem, że to możliwe, zapraszając go do siebie. Wsunął we mnie swój zwinny języczek i poruszał nim, nawilżając mnie i rozciągając. Wysunął języczek i zastąpił go dwoma, kurewsko długimi palcami, którymi poruszał naprawdę powoli, a ja piszczałem wręcz zachwycony, nabijając się na nie.
Wysunął palce, sięgnął po lubrykant i nasmarował mnie.
- Chcesz z gumką? - wyszeptał.
- Nienawidzę ich – wyszeptałem z ciężkim oddechem.
Uśmiechnął się szeroko.
- Ja też, kiciuniu... - Wziął mnie w swoje ramiona i przytulił do siebie mocno. - Mój skarbie... - Nakierował powoli na mnie swojego rumaka, trzymając mnie wręcz pionowo z moimi udami na jego udach i powoli nabijał mnie na siebie, patrząc mi głęboko w oczy. Byłem tak cholerni podniecony, a uczucie jego kutasa napierającego na moje wejście sprawiało, że mój penis wręcz pulsował boleśnie. Wsunął główkę powoli i nabił mnie mocno i szybko, przez co wręcz wrzasnąłem z bólu i jeszcze większej rozkoszy.
Położył mnie na plecy i pocałował mnie namiętnie i czule.
- Jesteś wspaniały... Najlepszy na świecie, skarbie... - Zaczął się lekko poruszać, całując mnie bez ustanku w usta i szepcząc mi słodkie słówka.
- Tak... Xsavi... Szybciej... - wyjęczałem, a on posłusznie zaczął się szybciej poruszać. Po chwili znów przyspieszył i znów tak, że obaj nie kontrolowaliśmy krzyków i jęków rozkoszy.
Pod dobrych kilku minutach złapał mocno moje biodra i zaczął mnie pieprzyć i ruchać mocno jak jeszcze nigdy tego nie robiłem. Tom nigdy tak nie robił. Nie wiem, czy nie chciał, czy bał się, że potraktuję to bardzo rzeczowo, ale z Xsavierem tak nie czułem. Ciągle pieścił moje ciało pocałunkami, a jego penis za każdym razem mocniej rozrywał mnie od środka. Od samego początku naciskał moją prostatę, był idealny, znał moje ciało wyśmienicie, mimo iż to był nasz pierwszy raz.
- Xsavi! Tak! Ahh! Xsav!! - krzyknąłem głośno w jego usta i doszedłem na swój brzuch.
Xsavier złapał mnie mocno, wyszedł ze mnie i rzucił mnie na brzuch, po czym rozsunął bardzo szeroko moje nogi na rozpłaszczoną żabę i wszedł we mnie mocno i znów pieprzył cholernie mocno. Kochaliśmy się od tyłu... Tom wiedział, czego się bałem, ale z Xsavierem wcale nie czułem takich obaw. Po prostu cholernie przyjemnie obaj się bawiliśmy i używaliśmy życia i byłem zachwycony. Zmieniłem się.
Poruszał się jeszcze szybciej i jeszcze, i jeszcze mocniej i w końcu się zatrzymał. Położył się na mnie i mocno mnie przytulił do siebie. Ręką zakradł się w dół i pieścił moją (kolejną) erekcję, a ustami pieścił mój wrażliwy kark. Wyszedł ze mnie i wbił się mocno aż krzyknąłem, a potem zrobił to jeszcze raz i jeszcze raz i... wyszedł, pomiział moje pośladki penisem, nakierował się i wpierdolił się bezlitośnie w moje wnętrze, trafiając z całej siły w prostatę, przez co znów doszedłem krzycząc jego imię, a on zalał moje wnętrze swoją spermą jęcząc głośno z rozkoszy. Spuszczał się cały czas we mnie i poruszał biodrami delikatnie, a potem wyszedł i czułem gorący płyn, spływający mi po udach. Położył się obok i przygarnął mnie do siebie całując powoli, czule, dokładnie i tak bardzo po francusku...
- Jesteś najzajebistrzy na świecie... najciaśniejszy tyłeczek, jaki w życiu widziałem... Dziękuję, skarbie... - Położył mnie na siebie i tulił mocno, a po chwili okrył nas kołdrą. - Śpij, kiciu... To był najwspanialszy sex mojego życia... - wyznał, a mnie się zrobiło tak ciepło na sercu.
Spojrzałem mu w oczy.
- Wiesz...? Mojego też... - Pocałowałem go czule, po czym zasnąłem, zwinięty w kłębek na jego brzuchu.
Idź, Tom. Idź i spróbuj o mnie zapomnieć, spróbuj nas zgubić. Ja już o nas nie pamiętam. Już zgubiłem. I wyleczyłem. Idę...
Alles wird in Humanoid City sich ändern...
Alles wird in Humanoid City sich ändern...
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Uuuuuuuuuuuu sexsik! Sexsik! Sexsik! Wiedziałem, że Viki jest w ciąży jupi! Ciekawe, co wymyślisz dalej! :) Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńMarudek
Lol... I myślę, że tyle wystarczy. Taka ciotodrama nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością. Nielogiczne zachowania bez motywów, dziwne wątki... Przykro mi. Takie jest moje zdanie.
OdpowiedzUsuńSzanuje Twoje zdanie, kazdemu podoba sie co innego. Myslalam, ze wszystkie zachowania maja jakis motyw, byc moze sie mylilam. Jesli chodzi o rzeczywistosc, mysle ze akurat 3 tom jest osadzony w dosc realistycznym kontekscie. Jesli zechcialbys rozwinac swija argumentacje, bylabym wdzieczna.
UsuńLudzi jest na świecie już 7 miliardów. Wszyscy różni od siebie i każdy na daną sytuację zapewne potrafił by zareagować w inny sposób dlatego nie powinno się tu czepiać ze cos jest nielogiczne czy bez motywu. Chociaż mnie się osobiście nic takiego nie rzuciło w oczy. Choć prawdą jest ze sceny tutaj sprawiają wrażenie trochę chaotycznych. Język jest taki, że ma się wrażenie że gdyby to przeczytać na głos to trzeba by dużą część tekstu przeczytać na jednym wdechu. Jeśli wiesz o co mi chodzi. XD Ale wiadomo że praktyka czyni mistrza. :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o odcinek to jest naprawdę fajny. Myślę że Bill dobrze zrobił że Toma kopnął w dupe, chociaż myślę że Tom nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Czekam na jego reakcje. :) to co mnie to zirytowało to to że Xsavier zapytał Billa czy ten zostanie jego dziewczyną. Rozumiem że to para gejów ale mimo wszystko obaj mężczyźni, więc pytanie powinno brzmieć 'Czy zostaniesz moim chłopakiem? ' :)
Pozdrawiam :)
Odcinek zakręcony, ale bardzo fajny :) . Rzadko wstawiam komentarze, gdyż nie umiem ubrać tego co myślę w słowa, ale mam nadzieje, że niedługo ukaże się następna część. Wiesz co mnie najbardziej ciekawi w dalszym ciągu opowiadania? A to jak zareagują dzieci Xaviera, a także Bill na ich spotkanie. Wiesz, że miałam takie przypuszczenia co do tego sexu Toma i Viki, i również jego konsekwencji. Nie poddawaj się i pisz dalej, gdyż ja czekam na ciąg dalszy z utęsknieniem. ;) Pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuńOgólnie to przeczytałam wczoraj wszystko, dotarłam do tego odcinka, który moim zdaniem był jednym z lepszych w całym opowiadaniu i co? Chce żyjąc dalej, a dalej nic nie ma :(((
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze kiedyś tutaj wrócisz. :(
pozdrawiam, Tearsinvegas
Miało być ze chce czytać dalej ale coś mnie słownik w telefonie poprawił :P
Usuń