piątek, 26 lipca 2013

41.1 Ich bin aus deiner Nachbargalaxie. Wo's keinen Horizont und keine Grenzen gibt.

Dzisiaj zapraszam na tak zwany odcinek pożegnalny. Bo niby chyba biorę lapto i neta. (jeszcze nie wiem, czy na pewno) ale czy będę miała czas pisać? Nie wiem, kochani… W każdym razie jadę tam się odchudzać i trzymajcie za mnie kciuki. Dziś znów dedykacja dla Marudusia. Ostatnio stał się dla mnie ogromną podporą. Dziękuję Ci!

Zapraszam do czytania i komentowania. Betowała Kasiaczek.

~Sinnlos


41.1  Ich bin aus deiner Nachbargalaxie. Wo's keinen Horizont und keine Grenzen gibt.

Tom

Siedziałem w fotelu i myślałem intensywnie, masując skronie. Istna masakra. Spieprzyłem wszystko jednym, krótkim zdaniem. Kurwa mać!  I jak miałem nadal udawać, że go nie kocham, skoro właściwie mu to powiedziałem?! Dałem się mu podejść!
- Kat!- przywołałem dziewczynę.
- Co…?- Weszła do pokoju w skąpym bikini świeżo po solarium.- Chcesz mnie przelecieć?- Uśmiechnęła się.
Odwróciłem od niej wzrok.
- Jakby cię matka naprawdę znała, to by się przeżegnała i wodą święconą oblała…- mruknąłem.- Jesteś zwykłą dziwką, Kat… Chcesz tylko mieć w sobie czyjegoś penisa… Nie wierzę, że to ty mnie w to wciągnęłaś…
Spoważniała i ubrała się.
- Ja też czasem nie wierzę w to, kim się stałam, Tom… Kiedyś byliśmy innymi ludźmi…
Podeszła do mnie i się przytuliła. Objąłem ją i przytuliłem.
- Czasem fajnie, jak znów jesteś moją przyjaciółką, a nie dziwką, wiesz…?- wyszeptałem boleśnie.
- Wiem… Dobrze, że doprowadzasz mnie do porządku…- Tuliła się mocno.
Trwaliśmy chwilę w ciszy.
- Kat… trzymaj go z dala ode mnie…- powiedziałem w końcu.
- Dalej go kochasz…- stwierdziła.
- Jak szalony…
- Ale przecież przespał się ze swoja koleżanką, tak mówiłeś…- Pogłaskała mnie po plecach.
- Kłamałem – odparłem krótko.
Nastała chwila ciszy, w której dziewczyna analizowała wszystko.
- Więc co zrobił?
- Pocałował dla żartu swojego przyjaciela…- odpowiedziałem cicho skruszony.
- Jesteś nienormalny, Tom!- Odepchnęła mnie.- On ci nic nie zrobił, a ty go zdradziłeś, obwiniając jego!- krzyczała na mnie.
Spuściłem głowę i odwróciłem wzrok.
- Nie zdradziłem go…- wyszeptałem.
- Przecież sam mówiłeś, że on cię widział z jakąś laską!!!- wrzeszczała, patrząc na mnie groźnym wzrokiem.
- Kłamałem… - powtórzyłem swoje słowa.
Usiadła w fotelu i mierzyła mnie wzrokiem, czekając na dalszą wypowiedź.
- Ja… owszem, byłem nagi… i… ona tam leżała i jęczała, ale… Ehhh… - Spuściłem wzrok.
- Konkrety, Tom.
- Byłem najebany, owszem… Ale nie wszedłem w nią… Powiedziałem jej, że kocham kogoś innego i poprosiła jedynie, żeby przelecieć ją wibratorem… Co też uczyniłem.
- Skoro byłeś najebany, to skąd o tym wiesz…?
- Bo w pokoju była kamera… I nagrało się wszystko, jak jej mówiłem, że kocham Billa i że… ehh… że jest miłością mojego życia i że ona mnie nie podnieca…
- A to, że widział cię nagiego z erekcją?
- No bo widział… ale… kurwa… było ciemno i nie widział, że za dziewczyną, na stoliku, stało jego zdjęcie… i że to na nie patrzyłem…
- Pojebało cię, Tom… Kompletnie – podsumowała.- W ogóle nie rozumiem, dlaczego stamtąd wyjechałeś, skoro on ci nic nie zrobił i nie zdradził…
- Przecież to proste, Kat… Zadzwoniłaś do mnie, że Fabian przyjechał. Miałem się rozliczyć ze służby i odejść. I wtedy powiedział, że wyczyści całkowicie moją kartę, jeśli przyjmę jedno zlecenie. Nie mogłem go wziąć i wyjechać, nic mu nie mówiąc…
- Więc postanowiłeś urwać z nim kontakt, wynajdując pierwszą lepszą wymówkę, udając, że nie wiedziałeś, że ten pocałunek to żart…?
- Co więcej… skoro już się pogrążam… sam zapłaciłem Luc’owi, żeby go prowokował…- Patrzyłem w ziemię.
Poczułem uderzenie na policzku. Uderzyła mnie!
- Jak mogłeś mu to zrobić…?- wyszeptała.- Aż tak bardzo go nienawidzisz?
- Kocham go…
- To trzeba było mu powiedzieć prawdę! Ciekawe, jak masz zamiar go odzyskać, hm?
- Nie mam… Jestem młodym kryminalistą, który już dawno powinien siedzieć. Czyszczę kartę, żeby zacząć życie od początku. Zniknę, Kat. Z waszego życia, z jego życia.
- I co? Założysz rodzinkę z jakąś blondynką z południa?
Zaśmiałem się.
- Nie… Nie pokocham już nikogo innego… nigdy…
Pogładziła moje ramię.
- Dlaczego nie chcesz z nim być?
- Bo zasługuje na kogoś lepszego niż ja, Kat. Na kogoś, kto nie ma na rękach krwi innych ludzi.
- Niekoniecznie niewinnych…- przypomniała mi.
- Nieważne… zrób to, co ci mówiłem. Trzymaj go z dala ode mnie.- Wyszedłem z pokoju, trzymając się za bolące serce.
Kurwa… jak ja go kochałem…


Bill

Wskazówki co do miejsca spotkania były dość jasne. Był to jakiś hotel za miastem, naprzeciwko cmentarza.
Nie miałem pojęcia, o co chodziło Tomowi. Spotykał się ze mną, żebym go znienawidził, jednocześnie zachowując się tak, jakbym miał go pokochać jeszcze bardziej. Co więcej, jakby to on próbował odzyskać moje zaufanie, a nie ja jego… Koszmar…
Szedłem więc w stronę hotelu skonsternowany. Niezbyt wiedziałem, czego się spodziewać. Oczywiście, nie przewidziałem tego, co może się stać…
Wszedłem przez główne drzwi do budynku i na schodach ujrzałem dziewczynę z ładną opalenizną. Uśmiechnęła się do mnie lekko. Po wyglądzie od razu ją rozpoznałem…
Podeszła do mnie.
- Jestem Kat – zaczęła z uśmiechem. – To wczoraj… to nienajlepszy obraz mojej osoby… wiem…- przyznała.- Chodź za mną, Bill…
Wzięła mnie za rękę i prowadziła.
Najpierw weszliśmy przez recepcję do pokoju tylko dla pracowników.
- Jeśli masz jakieś metalowe rzeczy, to zostaw… Broń, noże, agrafki… Może pasek od spodni?
- A skąd bym miał mieć broń? I po cholerę mi nóż?!- Zdejmowałem pasek, pierścionki i łańcuszek.- Ale oddasz mi później?- Podałem jej.
- Oczywiście… ciebie okraść nie mogę…- Uśmiechnęła się szeroko i schowała może rzeczy do szafeczki, po czym zamknęła na kluczyk.
Wyszliśmy znów na hall.
Prowadziła mnie do czegoś na wzór jadalni, choć było tam ciemno. Weszliśmy do środka i przekonałem się, że to dziwna sala, w której korytarz wytyczały zwisające płachty materiału, które lekko falowały.
Kat odsłoniła jedną z płacht i zobaczyłem, że takie materiały wytyczają coś na wzór pokoju, w którym mieściło się tylko łóżko. Do niego kajdankami przykuta była dziewczynka. Mogła mieć jakieś 12 lat. Kuliła się na łóżku wystraszona jedynie w cienkiej koszuli nocnej.
- Tu trafiają świadkowie naszych działań…- powiedziała Katerina.
- Co z nimi robicie?
- Zarabiają na siebie… Jako dziwki…- Pogładziła głowę dziecka.- Linda trafiła tu w wieku 8 lat… jest ustawiona do końca życia. Ma wszystko, czego chce, bo za jej dziewictwo dano nam fortunę… Jedyne, co musi, to tu siedzieć i czasem kogoś przyjąć… Nie robi nic innego…
Wyszliśmy od niej, a dziewczyna zasłoniła prześcieradłem wejście.
- Są młodsi… Jednego chłopaka rozdziewiczył czterdziestolatek, gdy miał pięć latek…- powiedziała cicho.- Chodź dalej…
Pociągnęła mnie do dalszego pomieszczenia, gdzie teoretycznie powinna znajdować się kuchnia.
Wszędzie leżała broń. Noże, pistolety… Zauważyłem gdzieniegdzie karabiny oparte o ściany.
- To jest składownia… i zarazem pokój strzelecki…- Wskazała dalej na porozwieszane tarcze i manekiny.- Ta jest Toma…- pokazała na tą, która miała dziurki najbliżej środka.- Woli strzelać, ale z nożami też sobie radzi…
- Powiedz mi, czym wy się zajmujecie?- odezwałem się w końcu.
- Sprzątamy głównie…- Uśmiechnęła się.
- Ludzi?- Uniosłem brew.
- Nie wszyscy z nas zabijają… Ja jeszcze nigdy tego nie zrobiłam…- Zagryzła wargę.- Jestem tu głównie od tortur seksualnych…
- Od czego?!- Prawie krzyknąłem.
- Od doprowadzania mężczyzny do tak bolesnego podniecenia, że wyśpiewuje wszystko natychmiast… Oczywiście najpierw trzeba być hetero…- westchnęła.
Poszła dalej, a ja za nią. Wyszliśmy do ogrodu, gdzie był basen.
- Nie dotykaj wody… To silnie żrący kwas, który wszystko niszczy.
- Wrzucacie tu ludzi?!- Cofnąłem się.
- Bez przesady…- Zaśmiała się.- Mamy ich sprzątać i zadbać o to, by nic nie gadali. Lub czasem wyciągnąć parę informacji, ale nie jesteśmy sadystami… Tu wrzucamy dowody… Jakieś papiery, ubrania, broń… Wszystko znika po kilku sekundach i nie ma szans, by to znaleźć czy przywrócić do tego, czym było. Rozpuszcza się.
Odszedłem od basenu na bezpieczną odległość.
- Bill, spokojnie… - Uśmiechnęła się.- Nie zostawiamy tego otwartego, jest przykryte szkłem… Sam zobacz…- Weszła na szklaną powłokę, która był niezauważalna.- Widzisz?
Przespacerowała się przez środek basenu i poszła do ogródka. Przynajmniej czegoś przypominającego ogród. Było parę krzaczków i rosły jakieś kwiatki. Poustawiane były krzesła i stoliki. Wyglądało jak najzwyklejszy ogródek piwny w jakimś hotelu. Oprócz tego, że na środku stała fontanna, a w niej klęczał związany człowiek.
- Bill… usiądziemy tam.- Wskazała na jeden ze stolików, przy którym już siedział chłopak.
Rozpoznałem w nim Stev’a, bo na pierwszym spotkaniu widziałem kawałek jego twarzy. Miał na niej blizny i krosty. Ostre rysy twarzy i ogólnie nie wyglądał przyjaźnie. Był wysoki, co widziałem wcześniej i barczysty. Miał ciemne włosy i dość jasne, niebieskie oczy, które były widoczne spod przymrużonych powiek.
- Dziś też chcesz się ze mną pieprzyć, Kat?- zakpił.
Dziewczyna znieruchomiała i wyprostowała się.
- Jesteś zwykłym dupkiem.- Zmroziła go spojrzeniem.
- A ty zwykłą dziwką.- Uśmiechnął się wyzywająco.
Zagotowało się we mnie… jak tak można mówić do kobiety?!
- Co ty powiedziałeś…?- wyszeptałem, ale było bardzo cicho, więc od razu usłyszeli.
Chłopak, który mógł mieć około 25 lat, spojrzał na mnie zdziwiony.
- Powiedziałem, że jest dziwką. Głuchy jesteś czy jak?!- odparł mało inteligentnie. Przecież było jasne, że słyszałem, co powiedział…
- Stev, zamknij się. On nie jest naszym celem ani nie przesłuchujemy go. Jest bratem Dreda i masz go szanować tak samo jak jego!
Przymknął się. Podszedłem do niego i przyłożyłem mu z liścia swoja komarzą siłą, która zebrała wszystkie w sobie i pozostawiła czerwony ślad na jego policzku. Jego głowa odskoczyła w bok i zaraz spojrzał na mnie gniewnie.
- Ty kurwo!- krzyknął i złapał mnie za szyję, po czym zaczął dusić.
Łapałem nerwowo powietrze, a Kat próbowała go nieudolnie odciągnąć.
Dlatego za cud uważam, że w tamtym momencie przyszedł nie kto inny jak Tom we własnej osobie. Przyłożył jednym ruchem ręki chłopakowi , a ten mnie puścił. Złapałem się za szyję, nabierając dużo powietrza, a Kat mnie przytuliła. Zerkała to na Toma, to na mnie wymownie, rzucając mu wściekłe spojrzenia. No jak nic pomyślałem, że ona wcale nie chciała mnie ratować. Ale po chwili usłyszałem ciche „dziękuję” przy moim uchu i już wiedziałem, ze nie o to chodzi. Ale o co, też się nie dowiedziałem.
Tom zadał mu parę ciosów w brzuch.
- Co to, kurwa, miało być?!- krzyczał na niego i popchnął do na szklany stolik, który potłukł się w drobny mak.
Tom usiadł na jego biodrach i podniósł do siadu szybkim ruchem, ciągnąc za czarną bluzę przy szyi.
- On mnie pierwszy uderzył!- wrzasnął wkurwiony Stev  i otarł krew z wargi.
Tom spojrzał na mnie jakby niechętnie i trochę kpiąco na chłopaka.
- On cię uderzył?- Zaśmiał się.- To tu na policzku?- Przyjrzał się czerwonemu śladowi.
- Ukarz go, Tom! Nie wolno bić ludzi z gangu, sam wiesz, co ja zrobiłem, jak ciebie dźgnęli kiedyś nożem!- Walczył o swoje brunet.
Tom wstał i podszedł do mnie, patrząc zimnym wzrokiem.
- Czemu go uderzyłeś?- zapytał tak zimno jak nigdy.
Automatycznie schowałem się bardziej w ramiona Kat. Była dziewczyną i do tego byliśmy w podobnym wieku, ale w tamtym momencie wydawał mi się silniejsza ode mnie.
Wyprostowałem się, ale spuściłem wzrok..
Bałem się go. Naprawdę przerażał mnie z zakrwawionymi kłykciami od bicia chłopaka po twarzy. Do tego miał te swoje szerokie ubrania, co sprawiało wrażenie, że jest ode mnie większy, że silniejszy, wiedziałem na pewno. Naprawdę przez moje ciało przechodził dreszcz strachu i przerażenia.
- Bo on…- zacząłem cicho, mówiąc do swoich stóp.
Podniósł szybko moją twarz, a w jego oczach była złość. Widziałem ją dokładnie. Złość na mnie? Boże… on nigdy nie był na mnie zły…
Skuliłem się, ale on nadal patrzył głęboko w moje oczy.
- Bo on co?!- krzyknął mi w twarz.
Z moich oczu poleciały łzy.
- Bo on nazwał Katerinę dziwką…- wyszeptałem cicho i odwróciłem wzrok.
Nastała chwila ciszy. Chwila nadziei, że on mnie może przytuli i powie, że jest ze mnie dumny. Ale tego, co powiedział, nigdy bym się po nim nie spodziewał.
- Nazwał ją tak, bo nią jest – powiedział, patrząc jej prosto w oczy.
Ona również spuściła głowę. I choć jej nie znałem, mogłem poczuć, jak ją to zabolało. Zadrżała. Poczułem. A potem poczułem jej łzę na swoim ramieniu.
Obejmowała mnie. Nawet wtedy była silniejsza ode mnie. Nie potrafiłem sobie nawet wyobrazić, jak życie musiało ją  już zahartować.
- Ukarz, go!- domagał się dalej swojego Stev.
- Morda w kubeł!- krzyknął do niego Tom.- To mój brat, idioto. Nawet jakby cię zabił, to bym go nie ruszył.
Zamknął się i spojrzał na mnie gniewnie.
Tom odwrócił się do nas tyłem, nie obdarzając mnie już żadnym spojrzeniem i poszedł do człowieka w fontannie. Zdjął mu knebel z usta.
- No, Franco… zabawimy się dzisiaj, nie…?- Zaśmiał się.

Jesteś z sąsiedniej galaktyki. Nie rozumiem zasad twojego świata. Nie ma tu żadnych granic. Ani końca… bo nie widzę horyzontu…


5 komentarzy :

  1. Ta i kto tu niby jest sadystą? Wiesz co . . . Tom zaczął mi się podobać, a bill jest trochę jak zbuntowany nastolatek myśli, że coś wie, a tak naprawdę to nic nie wie od co. To jak gadała kat o gwałcie 5 letniego chłopca było straszne, ale też niesamowite i dość interesujące. Cholera teraz jedziesz i nie dowiemy się następnej części koszmar :( ale dziękuje za dedykacje to słodkie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeraziło mnie to o dziewczynce i chłopcu zgwałconym w wieku pięciu lat. Serca trzeba nie mieć, żeby coś takiego zrobić. "Jest ustawiona do końca życia"... Żadne pieniądze nie zwrócą jej beztroskiego dzieciństwa, jakie powinna mieć. A ten chłopczyk? Wyrośnie na takiego samego sukinsyna, który mu to zrobił.
    Dobra, za bardzo się wczułam xD
    Tom zapłacił Luc'owi, żeby podrywał Billa? Po tym, dosłownie, parsknęłam śmiechem. Żałosne, Tom. Krzywdzisz i siebie, i Billa...
    Cóż, życzę powodzenia w... odchudzaniu się. Jakkolwiek to brzmi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę mnie nie było, wiec nadrabiam ten i poprzedni rozdział.

    Co do twojej odpowiedzi przed poprzednim rozdziałem - mówisz, że charakter Billa bazuje w pewnym sensie na twoim, mam jednak nadzieję, że nie utożsamiasz się z nim. Od razu zaznaczam, że nie komentowałam ciebie, a postać, którą wykreowałaś. To tyle, w razie jakby ktoś chciał mi wydrapać oczy, że cię atakuję o.o

    Co do opowiadania.
    Powiem szczerze, że od kilku rozdziałów strasznie mi zgrzyta. Mam wrażenie, że w którymś momencie wpadłaś na nowy pomysł i wkleiłaś go do tego opowiadania, nie patrząc, czy "styka". Bo szczerze, Tom, płaczący, bo ojciec go lał za bycie homo, nagle okazuje się członkiem sporej organizacji przestępczej? Nie wierzę, żeby dał się wtedy lać. Prędzej by oddał ojcu pare ciosów, przynajmniej tak wynika z ostatnich oddziałów. Nigdzie nie było wspomniane, by kochał ojca czy był do niego przywiązany, dlatego ta uległość w stosunku do niego wydaje mi się teraz strasznie sztuczna i naciągana. Historia Toma, Sebstaiana i Kat też jest jakby wciśnięta na siłę, szczególnie, że wcześniej sam Tom przy narracji wspomina zupełnie inne osoby (jak będę miała chwilę to się cofnę i podam dokładny rozdział, jakby coś). To, co teraz zachodzi było by bardziej wiarygodne w oddzielnym opowiadaniu, ale to moja opinia.

    I teraz tak. Dalej uważam, że Bill to egoista. To, że Tom zapłacił Luc'owi nic nie zmienia w tym odczuciu - Bill o tym nie wiedział i był przekonany, że Luc robi to z własnej woli i pobudek, a mimo to zechciał go prowokować. Tom, owszem, wiele tym zagraniem stracił w moich oczach, ale nie uważam, by jego działania wybielały Billa.
    Kat jest dla mnie sztuczna. Raz pyta, czy Tom chce ją przelecieć, by zaraz było jej przykro, że nazywa ją dziwką. Masakra.

    Szczerze mówiąc, mam wrażenie, że to powoli zmienia się w straszną telenowelę. Pan 1 kocha Pana 2, Pan 2 kocha Pana 1, ale Pan 1 nie może z być z Panem 2 dla jego dobra, bo Pan 1 jest taki zły i ma taką złą przeszłość. Czytam, bo jestem ciekawa zakończenia tego wszystkiego, ale powoli dochodzę do wniosku, że chyba jednak sobie daruję. Nie mówię tu, byś przestała pisać, nie! Są ludzie, którym się to podoba, ty zapewne też się dobrze przy tym bawisz, czyż nie? ;) Więc po prostu zastosuję się do "nie podoba ci się coś - nie czytaj". Jednak, jako iż w poprzednim rozdziale skierowałaś do mnie swoją wypowiedź, pomyślałam, że powinnam na to odpowiedzieć i podzielić się resztą moich odczuć, co do tego opowiadania. Mam nadzieję, że cię nie uraziłam.

    Życzę dalszej weny i udanych wakacji,
    Lilith ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż.. na twoim miejscu poczekałabym chociaż do końca II Tomu, który rzeczywiście ukazuje trochę problemów. Ale jak chcesz.. Każdy wyraża swoje zdanie.. Również życzę udanych wakacji, choć przykro mi, że tracę czytelnika.. no cóż..

      Sinnlos

      Usuń
  4. Zaczeło mnie to przerażać.
    Nie wiem czy mam czytać dalej ale została mi tylko jedna notka więc ... chyba przeżyje...

    OdpowiedzUsuń