Zastanawiacie się pewnie, dlaczego dziś pojawił się odcinek…
Ano dlatego, że chciałabym wstawić wcześniej niż w sobotę SH-SWD. Powód? Owszem
jest. Wyjeżdżam na miesiąc. Nie ma mnie w dniach 27.07 – 23.08. Tak więc…
wybaczcie, że nie będę czytać i komentować, bądźcie pewni, że nadrobię
wszystko, obiecuję! No i zawieszę na ten okres bloga… ;( Wybaczcie. Chcecie wiedzieć, gdzie jadę? Do
sanatorium… odchudzać się będę… Jak przyjadę, napiszę, ile mi się udało.
Co do odcinka na dole… Czekaliście na niego, wiem.
Przynajmniej większość czekała. A już na pewno jedna osoba, która wie, że o
niej teraz mówię… (Jak się bawisz w Pariiiżu? Napisz mi!) Tak więc teraz dedykacja tego specjalnego
odcinka, który jest bardzo długim bo zdecydowałam, że musi być i już… Dedykuję
go Alex i Alexowi, czyli Blue i Marudusiowi, bez których napisanie go byłoby
jeszcze trudniejsze niż było. DZIĘKUJĘ! ♥
Co więcej, ogromniaste DZIĘKUJĘ dla Kasiaczka, która zbetowała mi ten
odcinek w zastępstwie za Czaki. Ogromnie, ogromnie dziękuję!
Zapraszam do czytania i komentowania. Jestem bardzo ciekawa, co na to
powiecie…
~Sinnlos
Miłość Boli 1.9.2
Światło błyskawic padało na
moje ciało i przeszywał mnie przyjemny dreszcz za każdym uderzeniem.
Nagle poczułem ciepło na swoim
zimnym ramieniu, na co podskoczyłem do góry w przestrachu. Znów się zamyśliłem…
czy naprawdę przy Tomie zapominałem o bożym świecie, bo czułem się tak
bezpiecznie…?
Odwróciłem się.
Była to, oczywiście, dłoń
mojego brata. Nie było już śladów po łzach. Uśmiechał się nawet lekko i… był
piękny. Taki, jaki zawsze mi się podobał.
Był rozebrany do bokserek,
pachnący i wykapany, choć zdecydowanie nie słyszałem lejącej się wody. Było ze
mną źle.
- Billy…- wyszeptał,
przyglądając mi się uważnie. Wyraźnie ochłonął.- Jesteś wspaniały… cudowny… nie
wiem, co zrobiłbym bez ciebie…- szeptał i przybliżał się z każdym słowem. Nasze
półnagie ciała się stykały.
Wytworzyło się między nami
niesamowite napięcie, podjudzane jedynie przez błyskawice i grzmoty.
Nasze oddechy się mieszały.
Patrzyliśmy sobie w oczy. I w jego źrenicach widziałem miłość. Szczerą miłość.
- Tom… Kocham cię…-
wyszeptałem.
Lód mojego serca całkowicie się
stopił. A on stracił nad sobą kontrolę.
Pchnął mnie na ścianę i
przyparł do niej własnym ciałem, zagradzając jakąkolwiek drogę ucieczki.
Nachylił się do mojego ucha.
- Billy… kocham cię nad życie…
pragnę cię…
Zrobiło mi się gorąco na te
słowa i zadrżałem.
Po chwili już wpił się w moje
wargi. Zwinnie rozchylił je języczkiem i wtargnął do środka. Byliśmy
bliźniakami. Doskonale wiedział, że nie będę stawiać oporu. Ba, jak mogłem go
teraz zatrzymać? Pff! Jego?! Jak siebie miałem zatrzymać?! Moje ręce błądziły
po jego plecach, przyciągając bliżej do siebie.
Jęknął, gdy zacząłem pieścić
jego podniebienie kolczykiem. Walczył z moim językiem o dominację. Nie
poddawałem się i walczyłem. Oddychałem głośno i, choć w życiu bym siebie o to
nie posądzał, mruczałem w jego usta, jak prawdziwy kotek.
Tom złapał moje dłonie za
nadgarstki i uniósł nad głowę, przyciskając mnie bardziej swoim ciałem do
ściany. Warknął mi do ucha i je przygryzł. Wtargnął do niego językiem i
buszował. Moje dłonie złapał jedną ręką, a drugą ścisnął mój bok. Założyłem mu
nogę na biodro, przyciągając jego krocze do swojego. Jęknąłem, gdy poczułem, że
jest równie podniecony, co ja. Jego ręka zjechała na mój pośladek i ścisnęła,
na co jęknąłem głośno. Złapał mnie pod udem i trzymał.
Czułem jego język i usta na
szyi. Skubały moją skórę, podgryzały, lizały i ssały. Czułem, jak robi mi
intensywnie malinki, a ja jęczałem cicho, lgnąc do niego… poddając się mu w
całości… Należałem do niego. Wiedziałem to. Ale gorsze wydawało mi się to, że
Tom prawdopodobnie również to wiedział.
Podniósł mnie do góry i oplótł
wokół siebie drugą nogę.
Zaniósł mnie na łóżko i
położył, patrząc mi w oczy. Szukał w nich pozwolenia. Widziałem te wątpliwości
w jego oczach. Widziałem nieśmiałość, jak podczas pierwszego razu. Rumieńce na
twarzy. Pożądał mnie, ale jednocześnie nie chciał skrzywdzić. Kochał mnie.
Wiedziałem o tym… czułem… widziałem…
- Billy…?- wyszeptał pytająco,
patrząc w moje oczy.
Przełknąłem ślinę ciężko,
czując, jak się denerwuję.
- Braciszku…- Pogłaskał mnie po
policzku.- Kocham cię, najdroższy… Nie pragnę żadnego innego mężczyzny… Będę
delikatny i nie zrobię nic, czego nie chcesz… Dlatego teraz możemy się wycofać…
- Nie…- wszedłem mu w słowo.
Nie mogłem się teraz wycofać. I
nie chodziło o okazanie słabości. Ja po prostu nie umiałem już dłużej ukrywać w
sobie tego, jak bardzo go pragnę. Chciałem go. Wszędzie, na całym moim ciele… w
sobie…
- Chcę tego, Tom… Nie każ
czekać mi dłużej… - wyszeptałem.
Wpił się zachłannie w moje
wargi aż zakręciło mi się w głowie.
- Billy… Masz jakąś wazelinę…?
Może balsam do ciała…?- zapytał, a ja spojrzałem się na niego, jak na idiotę. -
Po co ja w ogóle pytam…- cmoknął moje usta.
Wstał i wyszedł do łazienki.
Wrócił i z wazeliną i z
balsamem.
Wywróciłem oczami.
- Weź kokosowy, Tom… Ten jest
nawilżający, tamten natłuszczający…-szeptałem zachrypniętym głosem.
Skinął głową i wymienił
balsamy. Wrócił na łóżko.
Podciągnął mnie bardziej do
tyłu, do góry i pocałował czule.
- Jesteś najważniejszą osoba w
moim życiu, braciszku… I tak chcę się z tobą kochać. Z braciszkiem, nie z
chłopakiem… Kocham cię bardziej niż powinienem…- szeptał do mojego ucha.
Wsunął dłonie pod gumkę moich
bokserek i zsunął je delikatnie.
Całował mój brzuch i ssał
sutki. Jęczałem cicho… i trochę głośniej, gdy opuszkami palców drażnił wnętrza
moich ud. Patrzyłem na niego. To w jego oczy, to na bokserki. Czułem się
niezwykle nagi, gdy on był ubrany, mimo iż był to jedynie skrawek materiału.
Tom odczytał moje myśli bezbłędnie, bo już po chwili pozbawił się bielizny i
mogłem ujrzeć jego ogromną erekcję. Zadrżałem i trochę odsunąłem w panice. Że
niby on miał się we mnie zmieścić?! Jakim cudem?!
To również odczytał z mojej
twarzy, bo przytulił mnie mocno i pocałował.
- Cii… spokojnie… Przerwiemy,
kiedy tylko będziesz chciał…- Pogłaskał mnie uspokajająco po policzku.- Wolisz
przodem czy tyłem, kochanie…?- zapytał wprost.
Zadrżałem i odwróciłem twarz,
która była cała zarumieniona.
Odwrócił ją w swoją stronę.
- Pięknie się rumienisz…-
Cmoknął mnie w nos.- Przodem…- zadecydował.- Musisz mi bardzo ufać, żeby zrobić
to tyłem…
Złapał mnie za pośladki i
masował, rozluźniając trochę.
Rozchylił moje nogi lekko, bo
były bardzo spięte. Ucałował kolana i obcałowywał wzdłuż ud. Uniósł moją lewą
nogę i ssał po kolei każdy z paluszków, aby mnie rozluźnić. Ugryzł lekko moją
piętę i pocałował kostkę. Wycałował łydkę i drażnił pod kolanem. Wiedział, że
mam tam łaskotki i że to mnie odpręży. Od razu zacząłem chichotać i odsuwać się
od niego. Trzymał mnie mocno i zaraz pocałował głęboko, uśmiechając się
szeroko.
- Czyżbym dobrze pamiętał?-
Szczerzył się.
Uderzyłem go lekko w ramię.
- Owszem!- Również się
uśmiechnąłem.
Zawisł nade mną i całował czule
i długo, głaszcząc moje biodro.
Tak się wczułem w pocałunek, że
nie poczułem, gdy jego palce zjechały po pośladku na moje wejście i je
pogładziły.
Otworzył pudełeczko z wazeliną
i nabrał dużo na palce.
Patrzył mi w oczy i zaczął
masować wejście, całując przy tym moją skroń i szepcząc do ucha, że mnie kocha
i będzie ze mną na zawsze, że nigdy więcej nie pozwoli, żebyśmy jakiś ważny
moment w naszym życiu przeżywali osobno, że wszystko mi wynagrodzi…
Wsunął jeden palec delikatnie
do środka i zaczął nim leciutko poruszać. Całował mnie czule i odciągał moją
uwagę od tego, co robi. Wsuwał palca
coraz głębiej i nie było to przyjemne uczucie. Nie bolało, ale było to po
prostu dziwne…
Po chwili zrobiło się dziwnie
pusto wewnątrz mnie i zobaczyłem, że nabiera więcej wazeliny na dwa palce.
Wsunął najpierw jeden lekko, a potem dodał drugi i krążył nimi po moim wejściu,
obkręcając je. Syknąłem cicho, gdy zaczął wchodzić głębiej i gładząc ścianki,
rozciągać mnie bardziej.
- Cii… nie zwracaj na to uwagi,
kochanie…- wyszeptał.- Wiem, że to pewnie nieprzyjemne… cii…- Pocałował mnie
czule.
Włożył je całe i masował.
Trochę piekło, ale raczej nie bolało na razie.
Uniósł do góry moje biodra i
wlał w moje wejście obficie balsamu do ciała. Wsunął jeden palec i cały czas
patrząc mi w oczy, rozprowadził dokładnie we wnętrzu.
- Teraz może zaboleć…
cichutko…- Pogłaskał mnie po głowie i znów zajął moje usta swoimi.
Wsunął dwa palce i po chwili
dodał trzeci opuszek. Zadrżałem, a on wpychał go głębiej, delikatnie i wolno.
Masował cały czas i toczył bitwę swojego języka z moim, który raczej bardziej
skłonny był się poddać. Jednak nie pozwalał mi na opuszczenie pola bitwa i
dezercję. Ciągle pobudzał do waliki i kolejnych starć, bym przestał choć
częściowo myśleć o tym, co jego palce robią w moim wnętrzu.
Wsunął całe trzy, a ja
zadrżałem mocno i jęknąłem z bólu. Poruszał nimi wolno i cały czas patrzył mi w
oczy. Odnalazł moja dłoń i splótł nasze palce.
- Jestem z tobą, braciszku… Ja
też nie chcę, żeby bolało, najdroższy…- cmoknął moje usta.- Jeszcze tylko
jeden, dobrze…?
Głaskał moje włosy i głowę.
Pokręciłem głową na znak
niezgody. Już bolało. A jeszcze jeden…? Jeszcze on cały…?!
- Muszę, kochanie…- wyszeptał.
Wsunął mały paluszek, który
dołączył do poprzednich trzech.
Pisnąłem z bólu i ponownie się
spiąłem, ściskając go mocno za rękę. Cieszyłem się, że ją trzymał. To była
oznaka czułości. Prawdziwej. Kochałem czułość. Kochałem nasze splecione dłonie…
Kochałem Toma…
Poruszał wolno czterema palcami
wewnątrz mnie, rozciągając i masując.
Polizał moje wargi i całował je
czule, nie odrywając oczu od moich. Naprawdę był ze mną. Nie tylko w słowach,
ale również w czynach… byliśmy razem.
Wyjął nagle wszystkie palce i
spiąłem się bardziej, wiedząc, na co teraz kolej.
Wylał dużo balsamu na swoją
erekcję, masując ją, aby była jeszcze twardsza.
Przytulił mnie mocno i
nakierował swoje przyrodzenie na moje wejście. Dotknął go czubkiem, a ja już
poczułem, jaki jest ogromny. Tom wiedział, że się stresuje i spinam. Zresztą
głupi by zauważył.
Masował moje pośladki.
- Cii… Billy… jeśli się
rozluźnisz, zaboli mniej, kochanie…
Patrzyłem na niego przerażony i
byłem przekonany, że w moich oczach, które przecież są odzwierciedleniem duszy
miałem niemą prośbę o to, by nie wchodził. Ale moje serce tego chciało. Serce i
umysł, choć głęboko w sobie wiedziałem, że będzie boleć.
Westchnął cicho.
- Billy… chcesz tego? Powiedz
mi szczerze, proszę…- szeptał, patrząc uważnie w moje oczy.
- Chcę – odpowiedziałem
szczerze.
Pocałował moje rozchylone usta.
- Niech ja zgadnę, co masz w
szafeczce nocnej…- Uśmiechnął się ciepło.
Nie miałem pojęcia, co on
kombinuje. Ale muszę przyznać, że bardzo dobrze mnie znał. Za dobrze. Czyli nie
zmieniłem się tak bardzo…?
Podszedł do szafeczki nocnej, a
ja złożyłem nogi. Wyjął z niej fioletowy i niebieski karton, po czym schował
ten drugi. Otworzył pudełko i porozstawiał dookoła nas fioletowe świece.
Znalazł zapalniczkę i wszystkie pozapalał. Zgasił światło, a w pokoju zaraz
zrobił się półcień i zaczęło pachnieć delikatnie lawendą. Mój ulubiony, kojący
zapach…
Podszedł do komody i włączył
wieżę stereo. Przejrzał płyty i włączył moją ulubioną piosenkę. „Little
Deschutes” śpiewaną przez Laurę Veirs. Ustawił ją tak, żeby leciała cały czas.
Wrócił na łóżko i złączył nasze
usta w długim i czułym pocałunku. Głaskał mój policzek i rozchylał nogi.
A potem zrobił coś, czego
całkowicie się nie spodziewałem. Ucałował czubek mojej męskości, po czym ją
polizał i lekko zassał. Cmoknął moje usta i się uśmiechnął.
- Nigdy nikomu… tylko tobie,
Billy…- wyszeptał.- Przepraszam cię, braciszku… ale zaboli… Spróbuj o tym nie
myśleć… Jestem z tobą…- Dla potwierdzenia swoich słów ścisnął moją dłoń i
ucałował czubki palców.
Rozchylił mocno moje nogi i
umiejscowił się między nimi, zawisając nade mną.
- Kocham cię, Billy…- wyszeptał
mi do ucha.
Ustawił się przy wejściu i
wsunął czubek.
Zarżałem lekko przestraszony.
Złapałem go w panice za ramiona.
- Cichutko…- uspokajał mnie.-
Nic się nie dzieje, kochanie…- Przytulił mnie.
Wsuwał się głębiej milimetr po
milimetrze, patrząc mi w oczy. W moich pojawiało się coraz więcej bólu, z każdą
sekundą. Pisnąłem boleśnie, gdy był już w połowie, ale on trzymał mnie mocno i
nie pozwolił się wyrwać, wsuwając dalej. Poczułem gorące łzy na swoich
policzkach i zaciskałem zęby.
- B-boli…- wyszeptałem,
zaczynając płakać.
Spojrzał na mnie smutno i
zaczął scałowywać łzy z mojej twarzy i całować usta.
- Cii… kochanie… Już… pomogę…
cichutko…
Złączył nasze usta, całując
namiętnie i dotknął mojego przyrodzenia. Zaczął poruszać na nim dłonią w górę i
w dół, zaciskając mocno dłoń. Zaczynałem się rozluźniać, a mój penis budzić się
do życia. Wtedy zaczął wsuwać się dalej.
Sam nie wiem, kiedy jęknąłem
głośno, ale tym razem nie z bólu, lecz z przyjemności. Piekło i bolało,
oczywiście, ale to, co robił Tom z moim przyrodzeniem i językiem w moich ustach
zdecydowanie umiało odwrócić od bólu moją uwagę.
Wsunął się do końca i poczułem
jego jądra, dotykające moich pośladków.
Jęknąłem głośno, a on przytulił
mnie mocniej.
- Boże… Billy… jaki jesteś
cholernie ciasny…- szeptał do mojego ucha, komplementując.- I jesteś taki
piękny, wiesz…? Masz takie jedwabiste włosy i długie nogi… Niejedna dziewczyna
ci ich zazdrości…- Głaskał mnie wszędzie, gdzie sięgnął.
Przyłożył czoło do mojego czoła
i ucałował czule moje wargi.
Zaczął się delikatnie poruszać,
ponownie masując mojego penisa i drażniąc go opuszkami palców i wolnymi
ruchami.
Uniósł moje nogi i oplątał
sobie wokół bioder.
- Tak możesz kontrolować ruchy,
kochanie… Nie chcę, żeby jeszcze bardziej bolało… Byłeś bardzo dzielny,
braciszku… Będę się tobą opiekować…- szeptał cicho, patrząc mi w oczy.
Miał dobry poślizg i wsuwał się
gładko. Jedną dłoń miał na moim przyrodzeniu, a drugą mnie mocno obejmował.
Patrzył mi w oczy i widziałem w nich cały czas niezmienną miłość.
Pozwoliłem mu przyspieszyć i
Tom zaczął jęczeć.
- Ahh… Billy… To jest
niesamowite…
Niespodziewanie zacząłem
odpowiadać na jego ruchy biodrami, unosząc je w rytmie jego pchnięć. Wchodził
we mnie głęboko i mocno. Czułem go całego.
- Tommy…- jęknąłem.- Czuję cię…
- Bo tam jestem…
- Czuję jak rośniesz…-
wyszeptałem.- To takie wspaniałe… ahh…- Drżałem pod jego dotykiem.
Uśmiechnął się i pogłaskał po
głowie.
Pocałował mnie mocno.
- Podoba ci się…- stwierdził
oczywistość.- Zamknij oczy… zobaczysz jak wspaniale…
- Boję się…- wyszeptałem
szczerze jak nigdy i swoich lękach.
- Cii… zamknij… Jak otworzysz,
moje będą otwarte. Nie zamknę swoich…- mówił do mnie czule.
Pokiwałem głową i zamknąłem
oczy, odchylając głowę do tyłu.
Czułem, jak przesuwa się w moim
wnętrzu. Tak dokładnie przylegał do moich ścianek. Był stworzony dla mnie…
idealnie dopasowany…
Tom odczytał moje myśli w
okamgnieniu. Lub też może pomyślał o tym samym…? Jednego byłem pewien. Nasze
umysły były połączone. Odgadywaliśmy swoje myśli.
- Jesteśmy połówkami jednego,
Billy…- wyszeptał.- Idealnie do siebie pasujemy…- Polizał moje wargi, a ja się
oblizałem.
Ruszał się coraz szybciej i
mocniej. Jęczałem głośno jedynie z przyjemności, a on mi równie donośnie
wtórował. I nagle… nagle wydarzyło się coś, czego w ogóle nie przewidywałem.
Krzyknąłem nagle z ogromnej
przyjemności, gdy prąd przeszedł po moim ciele. Dokładnie przez każdy nerw i
mięsień. Wygiąłem się w łuk i jęczałem głośno, zaciskając oczy.
- Cii… Billy…- Uśmiechał się.-
Trafiłem…
- W co…?- wyszeptałem, choć
brakło mi tchu.
- W prostatę…- Pocałował mnie
czule.
Przyspieszył jeszcze bardziej i
teraz bardzo szybko się poruszał i co jakiś czas trafiał w ten magiczny punkt,
a ja za każdym razem wykrzykiwałem głośno. Drapałem plecy Toma i przyciągałem
go bliżej do siebie. Całował mnie raz za razem. Jęczeliśmy nawzajem w swoje
usta.
- Tom… ja… zaraz…- szeptałem.
- Wiem… czuję, kochanie… ja
też…- jęczał.
Przyspieszył do maksimum.
Spiąłem się.
Doszliśmy jednocześnie. On
mocno we mnie, a ja nie słabiej na jego i swój brzuch. Przytulił mnie od razu
mocno, nie wychodząc ze mnie i mnie tulił do swojego torsu.
- Kocham cię, Billy…-
wyszeptał.
- Ja też cię kocham, Tom…
Zasnęliśmy wtuleni w siebie i
połączeni.
Kiedyś dwie dusze rozdzielone
na dwa ciała.
Teraz jedno ciało i jedna
dusza.
Znów byliśmy bliźniakami…
Tak, chociaż betowałam ten rozdział, z przyjemnością czytałam go drugi raz. I wywołał u mnie takie same emocje jak wczoraj - czyli gorąco :D Pisałaś już kiedyś takie scenki? Bo ta wyszła Ci świetnie. Jeszcze Tommy zadbał o romantyczny klimat, mmm... Tygryski to lubią :D Jestem ciekawa, co będzie następnego dnia...
OdpowiedzUsuńSuper odcinek :)
Nie.. to mój pierwszy raz tak opisowo.
UsuńJehj! Jej! Jej! Sex, sex i sex!!!!!!!!!!!!! Jest!!!!! Nareszcie :) :) :) :) :) a więc tak odcinek świetny i cholernie mi się podobał :) zajebiście opisałaś lęk billa przed pierwszym razem :) a teraz tak sin mam do ciebie dwa bardzo, ale to bardzo ważne pytania jak masz na imię serio nie wim no zdradź ten sekret i ile masz lat, ale napisać ci meilowo co się działo w paryżu, bo pewne jest to, że z nudów schudłem znowu lekarz mnie zabije ech psie życie i trochę odpocząłem laziłem po polach, w lesie, po łąkach. Pisałem dużo i oglądałem wszystkie odcinki dowton abbey na komórce oraz bawiłem się z lilą, ale teraz jest szaleństwo z honoratą jak się bawiny teraz wróciłem z teatru i tylko się przebrać i na kolacje :) Mam nadzieje, że schudniesz Sin, bo nie może być, aż tak źle ja muszę przytyć 48 kg przy wzroście 180 nie wygląda dobrze :) a jak wrócisz to pierwsze co masz zobaczyć to mój BLOG wchodzisz do domu i lecisz zobaczyć co maruduś napisał!!!!!! Już tęsknie :) pozdrawiam Maruduś :)
OdpowiedzUsuńSin,
OdpowiedzUsuńnadrobiłam notki tego opowiadania i za chwilę zabiorę się za to drugie (bo już nie pamiętam nawet dokładnie, o czym było).
Co do "Miłość Boli":
Piszesz lekko. Zdarza mi się zaczytać, do tego stopnia, że tracę kontakt z rzeczywistością. Niestety masz tendencję do mieszania tzw. "słodkości" w tekst opowiadania. Wszystkie "stópki", "uszka" i "paluszki" (zwłaszcza w opisach graficznych scen) powodują u mnie automatyczne wybudzanie z magii opowiadania i natychmiastowy powrót do rzeczywistości. O ile jeszcze jestem w stanie uwierzyć, że dorosły facet potrafi użyć zdrobnień w wyrazie czułości i nazwać kogoś "żabcią", to w narracji innej niż pierwszoosobowa mówię takim słówkom zdecydowane: Nie!
Poza tym zdarza ci się, że nagle zaczynasz opisywać jakąś akcję, po czym idealizujesz mocno sytuację i... ma się wrażenie, że czyta się opis snu, nie rzeczywistości. Oczywiście pisanie w takim stylu nie jest złe (bo przecież to ff - miks fantazji autora i elementów rzeczywiście istniejących) i w takim odniesieniu jest to jak najbardziej dopuszczalne... Aczkolwiek, jeśli zależy ci, by ludzie kompletnie "weszli" w twoje opowiadanie (które pisane jest jako alternatywna rzeczywistość i nie idylliczna), powinnaś zwrócić uwagę na takie odskoki w narracji. Przy tej scenie (w tym rozdziale) jest to jeszcze do przyjęcia. (Bo któż, mając w bliskiej perspektywie bycie z najukochańszą osobą, myślałby trzeźwo? ;)) Jednak w pozostałych momentach narracji polecam to twojej uwadze. Tym bardziej, że piszesz w trzech płaszczyznach czasowych - co jest niezwykle trudne i w mojej opinii należą ci się za to brawa - a sny niejako wbijają na kolejny poziom. Takie złudzenie "śnienia" rzeczywistości jest utrudnieniem dla osób które na podstawie stylu i różnic/podobieństw w zachowaniu bohaterów oraz typu (stylu) narracji rozpoznają, do której przestrzeni czasowej fragment tekstu przynależy...
Jeśli chodzi o treść, akcję czy zachowania bohaterów - podobają mi się bardzo. Są pełni uczuć. Tylko Tom wydaje mi się jakiś taki przygaszony (lecz to pewnie dlatego że bardzo się boi stracić brata). Za to Bill zbyt łatwo wybacza Tomowi, jak na moje gusta, ale... to tylko moja opinia. ;) Poza tym postawa Billa też bardzo mi się podoba (postawienie warunków i opryskliwość - to całe "najeżanie się"). Jest bardzo realistyczna.
Troszku kuleje ci warsztat - zdarzają się drobne błędy językowe czy logiczne, ale to nie jest nic, czego nie wyćwiczyłabyś z czasem. Dlatego pisz, czytaj i jeszcze raz... pisz! Ponieważ naprawdę niewiele brakuje ci do osiągnięcia perfekcji w pisaniu bloga. Masz umiejętność czarowania słowem i, o ile nie dasz się zniechęceniu czy "posuchom" weny i nie zrezygnujesz, to stworzysz wiele cudownych historii.
Za chwileczkę zabieram się za drugie opowiadanie. Tam też spodziewaj się takiego "tasiemca" ;) pod ostatnim rozdziałem, gdy skończę czytać.
Z pozdrowieniami
Ri.
;)
Hej szczerze myślałam że po tym wszystkim Billy będzie na górze.........zawiodłam się !!!
OdpowiedzUsuńgalaxa2
Wybacz xd W tamtym okresie mojego pisania Bill jako aktyw nie mógł mi nawet przejść przez myśl.
Usuń