No tak.. Miało być pojutrze, jest
dzisiaj.. No bo pomyślałam, ze skoro mam, to czemu by nie pokazać? Jakoś tak..
nie rozpisuję się dzisiaj.. No nie wiem. O! już wiem! Nudzi mi się.. dlatego
zaczynam MB 7 pisać.. I jeszcze.. co ja chciałam? A tak… Mazo.. dziękuję. Teraz
wiem na pewno, że czytasz. Jakoś tak.. po prostu dalej mi samotno… Zparaszam do
czytania i komentowania. Naprawdę.. bardzo proszę o komentarze.. Bo mam takie
nieprzyjemne uczucie, że zostały mi trzy osoby… A może… może zawiesić bloga?
Zamknąć, czy coś… bo skoro nikt nie czyta, to… po co on jest? No i się
rozpisałam… Kurwa mać…! Betowała Czaki.
Miłość Boli 1.6
Bbb –
parę dni wcześniej
Cccc - wspomnienie
Wszedłem do szkoły, nie wiedząc
kompletnie, czego się spodziewać. Zawsze się ze mnie śmiali i popychali… Ale
tego dnia, gdy przekroczyłem szkolne mury… dobiegł mnie chichot. Ze wszystkich
stron… I wtedy je zobaczyłem. Zdjęcia, na który całowałem się z jakimś
chłopakiem. Z Tomem… Na każdej ścianie. Dookoła.
Tom podszedł do mnie
zadowolony. Zniszczył mnie tym uśmiechem.
- I jak ‘kochanie’? - zaśmiał
się.
Nie odpowiedziałem, będąc w
szoku. Ogarniał mnie z każdej strony.
„Pedał” usłyszałem tylko. Nie
wiem, kto to powiedział… Nieważne…
Podniosłem się i otrzepałem.
I moje pierwsze słowa zapamiętam
do końca życia. Nie zwyzywałem go, nie powiedziałem, że nienawidzę, bo przecież
kochałem…
Uśmiechnąłem się słabo. Z bólem
i znudzeniem na twarzy.
- Naprawdę chciało ci się to
wszystko robić…? - zapytałem i odszedłem.
I to, o ten moment pytał Tom. O
chwilę, w której mój rozwścieczony brat bliźniak nasyła na mnie swoich osiłków,
bo nie wkurwiłem się odpowiednio mocno, a raczej wcale…
Dopadli mnie w łazience.
Wyzywali i bili. Ale nie to było najgorsze…
-
Opowiedz mi, Billy… - poprosił cicho.
Spojrzałem
na niego jak na wariata.
- A
co? Nie powiedzieli ci, jacy byli kreatywni?! - prychnąłem.
-
Pobili cię… Wiem… Byłeś w szpitalu. - Spuścił wzrok.
Uśmiechnąłem
się smutno.
-
Naprawdę nic ci nie powiedzieli…?
Milczał.
Czyli naprawdę nie wiedział.
Zaśmiałem
się gorzko.
- Ilu
ich na mnie nasłałeś, Tom? - Usiadłem i patrzyłem się na niego.
- D -
dwóch… - wyjąkał, przypominając sobie całą sytuację.
-
Przyszło pięciu – poinformowałem go.
Przełknął
ciężko ślinę.
-
Pięciu… - powtórzył głucho jak echo.
Dotknąłem
mimowolnie jego dłoni i ścisnąłem lekko jego końce palców swoimi.
Podniósł
na mnie wzrok i przyjrzał mi się uważnie.
Również
usiadł, jakby czując powagę sytuacji.
-
Bill… - wyszeptał ponaglając mnie.
-
Musiałem obciągnąć. Każdemu z nich. I przełknąć. A potem wylizać – rzuciłem
hasłami.
I
kontrolowałem się, naprawdę. Do tego momentu. Teraz… Z moich oczu pociekły łzy…
Zakrył
usta dłonią i również się popłakał. Przycisnął mnie mocno do swojej piersi i
głaskał uspokajająco po plecach.
-
Ciii… Cichutko… Nogi im z dupy powyrywam i jaja urwę… Obiecuję…
-
Nigdy nie zastanawiałeś się, dlaczego nazywają mnie ‘dziwką’? - wyszeptałem. -
Sam nazywałeś mnie tak, nie wiedząc dlaczego…?
Pocałował
mnie w czoło.
- Nie
miałem pojęcia… - wyszeptał. - Pozabijam skurwysynów! - warknął.
Pogładziłem
go po policzku.
-
Zacznij od siebie… - powiedziałem cicho i odwróciłem się na drugą stronę.
Słyszałem,
jak pociąga nosem. Płakał.
A
mnie złapało za serce. Odkryłem, że je jeszcze mam.
Odwróciłem
się na chwilkę i cmoknąłem delikatnie jego nagie ramię.
-
Dobranoc… - szepnąłem i zasnąłem.
Obudziłem
się dziwnie ograniczony. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że oplatają mnie silne
ramiona. Leżałem wtulony w tors Toma, a on mnie mocno do siebie przytulał. Był
środek nocy.
Było
tak przyjemnie… Spokojnie i bezpiecznie…
Tak,
wariowałem. Czułem się bezpiecznie w ramionach osoby, która mnie krzywdziła
najbardziej w całym życiu. Ale tak się czułem…
Wtuliłem
się mocniej i zamknąłem, oczy.
Poczułem,
jak uścisk osłabł.
-
Billy…? - wyszeptał cicho. - Przepraszam… - puścił mnie i chciał się odsunąć,
ale przytuliłem się mocniej.
-
Przytul mocno… - wyszeptałem.
Od
razu wykonał moją prośbę i przycisnął mnie do swojej klatki piersiowej silnymi
ramionami.
-
Nienawidzę cię…
-
Wiem…
-
Kocham cię…
- Mam
nadzieję…
- Nie
zostawiaj mnie…
-
Nigdy…
-
Bądź ze mną…
-
Zawsze…
Złączyłem
nasze usta w namiętnym pocałunku, ściskając jego ramiona. Usiadłem na nim
okrakiem i polizałem brzuch oraz nagi tors.
-
Billy…? – zamruczał.
Podniosłem
na niego wzrok.
-
Chcę ci zrobić dobrze… - szepnął.
Przeszedł
mnie dreszcz.
Że
niby on mi?
Zamarłem
i spuściłem głowę.
Zszedłem
z niego, usiadłem na brzegu łóżka i patrzyłem się na swoje stopy.
-
Przepraszam, Bill… Ale wiedziałem, że prawdziwy ‘ty’ gdzieś tam jest… -
Podniósł się i usiadł obok mnie, obejmując ramieniem.
Położyłem
głowę na jego klatce piersiowej.
-
Myślisz, że tam jest…? - szepnąłem.
-
Jestem pewien.
- Nie
masz pojęcia, jak bardzo się mylisz… - odpowiedziałem zimnym głosem i wróciłem
na swoją połowę łóżka.
Już
zasypiałem, gdy odezwał się cicho, tuż przy moim uchu, na co zrobiło mi się niebezpiecznie
gorąco.
-
Udowodnij… - wyszeptał zmysłowo.
Poczułem,
jak coś w moich bokserkach drgnęło.
-
Jak? - Próbowałem utrzymać beznamiętny ton głosu.
-
Tak, bym uwierzył… - zamruczał.
Pomyślałem
chwilkę i już po kilku sekundach uśmiechałem się szeroko.
-
Jutro wstajemy o szóstej… Idziesz ze mną do agencji… - odszepnąłem.
I
zasnąłem. Następny dzień miał być cudowny. Miałem mu udowodnić, że stary ‘ja’
nie żyje. I bałem się jedynie tego, że w jego obecności odżyje…
Ja czytam! Co prawda od niedawna, ale zawsze cos... Komentuje przez telefon, stad brak polskich znakow.
OdpowiedzUsuńNie zawieszaj bloga bo sie zalamie :c
Dziekuje, ze czytasz i... Nie zawiesze.. Mam umowe z Mazo.. ;)
UsuńKochana Sinnlos, piszę ten krótki komentarz, żebyś wiedziała, że tu jestem tak, jak obiecałam. Oczywiście pochłonęło mnie czytanie. Kiedy wreszcie skończę, napiszę Ci długi i wyczerpujący komentarz na temat tego, co sądzę. Musisz wykazać się odrobiną cierpliwości. Sama wiesz przecież, ile czasu pochłania nadrabianie. Niemniej jednak życzę Ci weny do dalszego tworzenia i dużo wytrwałości. Ja uciekam, by poczytać. Mogę tylko powiedzieć, że zamierzam gościć u Ciebie częściej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z głębi serducha,
Nikola.
Oj wiem... Az za dobrze..? Twoje opowiadanie to moje jedyne wspomnienia z maja... ;)
UsuńA co ja mam powiedzieć? Życie jest jak wóz, gdzie ty jesteś kołem raz na górze, a raz na dole. Ja uważam, że nie warto zamykać bloga, bo mało osób czyta spójrz na mojego ile osób go komentuje, ale ja się nie podaje, bo tak bym udowodnił, że jestem beznadziejny i pewnie nie jednej osobie dał bym satysfakcje, że udało jej się mnie złamać, ale nie mam zamiaru tego czynić i walczę tego tobie też życzę Sinnlos w końcu to kobiety są silniejsze niż mężczyźni :) Udowodnij
OdpowiedzUsuńJa.. bo.. bo ja.. Maruduś, i tak wiesz, że masz rację.. Nie poddam się. Będę pisać dla tych, którzy czytają. Obiecałam Mazo.. Dziękuję ♥
UsuńMatko, ależ ten Bill... inny xD Całkowicie odmieniony niż ten z tamtego opowiadania. I wolę tamtego, ale tu... Jakoś czuję, że w końcu się zmieni. Oby szybko :)
OdpowiedzUsuńPodobne jak tamto, to opowiadanie też jest genialne :)