Trochę późno, ale
dodaję nowy rozdział. Jakaś odmiana w stałej konwencji opowiadania, mianowicie
nie ma jednej postaci… W każdym bądź razie OGROMNE podziękowanie dla Czaki,
która mi ten rozdział zbetowała.
~Sinnlos
24. Wir wollten nur reden und
jetzt liegst du hier und ich lieg daneben.
Zadzwoniłem
do drzwi, a już po chwili stanął w nich mój kumpel.
-
Cześć, Luc. - Pokazałem jeden ze swoich najładniejszych uśmiechów.
-
Hej, Bill… - Wpuścił mnie do środka. Wydawał się być wesoły z powodu mojego
przyjścia, ale jednocześnie był jakby… poddenerwowany?
Weszliśmy
do kuchni, skąd dobiegał smakowity zapach pizzy.
-
Dopiero co przywieźli - poinformował mnie.
Usiedliśmy
przy stole i patrzyliśmy na siebie przez chwilę. Najzwyczajniej w świecie nie
wiedziałem, o co zapytać!
Wziąłem
trójkątny kawałek pizzy wegetariańskiej, ugryzłem i zacząłem przeżuwać. Zawsze
jakaś wymówka. Ale jak ja przetrwam całą noc?
-
Bill…- zagadnął mnie i tym samym wyrwał z zamyślenia. - Coś się jednak
zmieniło, prawda? - Uniósł brew. Również wziął kawałek mojego przysmaku.
Westchnąłem.
-
Wiesz, naprawdę mamy dużo pracy - zacząłem wyjaśniać. - Jesteśmy tak jakby… no…
sławni - wydukałem. - Musieliśmy dniami i nocami pracować nad płytą. Nawet nie
próbuj myśleć, że to przez pocałunek. - Pogroziłem mu palcem, chichocząc.
Zaśmiał
się.
- Nie
wrócicie już do szkoły, nie? - zapytał trochę jakby smutny.
Zastanowiłem
się.
-
Żaden z nas nie ma odwagi tego przyznać na głos, ale raczej nie zanosi się na
powrót. Ledwo co daliśmy radę skończyć tę klasę - wytłumaczyłem.
- Pół
roku temu to w życiu byś nie uwierzył, że coś takiego cię spotka. - Uśmiechnął
się.
Parsknąłem
śmiechem.
- Tak
samo jak w to, że mam brata bliźniaka.
Zaśmiał
się i złapał kartonowe pudełko w rękę.
-
Chodź na górę.
Poszedł
w stronę schodów, a ja zabierając swoją torbę podążyłem za nim.
Jego
pokój był dość przestronny. Miał duże łóżko i plazmę na przeciwległej ścianie.
Biurko stało pod oknem, a na prawo od wejścia znajdowała się szafa. Coś mi tu
nie pasowało.
-
Sprzątnąłeś… - zauważyłem dziwny szczegół.
Zachichotał.
- No,
siadaj… - ponaglił mnie wskazując łóżko, a samemu kładąc na nie pizzę i ogromną
michę popcornu.
Podszedł
do półki z płytami, ale ja się dalej nie ruszyłem. Czyżby słowa Toma podziałały
na mnie odrzucająco?
-
Czemu tak stoisz?- zapytał trochę smutnym, a trochę podejrzliwym głosem.
Parsknąłem
śmiechem.
- A
ja tam wiem, co i z kim tam robiłeś…?
Obruszył
się.
- W
życiu bym tu nikogo nie przyprowadził, przecież wiesz. - Odwrócił szybko wzrok.
- Co oglądamy? Jakiś horror?
Podszedłem
do półki i przyjrzałem się uważnie tytułom.
- To.
- Wyjąłem opakowanie i podałem mu, samemu wracając na łóżko i rozkładając się
wygodnie na nim.
-
„Oszukać przeznaczenie”? Milion razy to widzieliśmy… - westchnął, ale po
zobaczeniu mojej uniesionej w irytacji (że jeszcze próbuje mi się sprzeciwić)
brwi, wsadził płytę do odtwarzacza i położył się obok mnie, łapiąc przedostatni
kawałek pizzy.
-
Spotykasz się z nim jeszcze?- zapytałem.
- Z
kim?
- Z
Patrickiem - uzupełniłem.
Uśmiechnął
się.
-
Czasem. Jak mam chcicę. Ale ostatnio… jakoś nie mam - wyjąkał i akurat zaczął
się film.
Jak
zawsze, podczas półtorej godziny trwania filmu, dzieliliśmy się uwagami na jego
temat i nie robiło to nam zasadniczo różnicy, że oglądamy go milionowy raz.
Odcięta głowa, albo palące się ciała zawsze utrzymywały nas w tym samym
klimacie.
Jako
następny film wzięliśmy na muszkę komedię. Uznaliśmy, że chętnie obejrzymy Kac
Vegas (swoją drogą, również milionowy raz) i rozpoczęliśmy kolejną część
seansu. Skończyliśmy gdzieś około w pół do dwunastej.
Zebrałem
się i postanowiłem iść się wykąpać. Luc skorzystał w tym czasie z łazienki
swoich rodziców, więc wyszliśmy niemal w tym samym momencie.
Miałem
na sobie czarne bokserki i tę ogromną koszulkę, która początkowo była dla Toma
i sięgała mi to połowy ud. Było gorąco, w końcu był lipiec, ale mój braciszek
uparł się, że mam ją ubrać. No, tyle to chyba mogłem dla niego zrobić…
-
Wow… - wyrwało się Rudemu, gdy wszedłem do pokoju.
Woda
spływała mi po kosmykach włosów.
Parsknąłem
śmiechem.
- Dobra,
wiem, że jestem: cudowny, słodki i w ogóle „och” i „ach”, ale z twoich ust
brzmi to niebezpiecznie. - Zaśmiałem się, do czego on również dołączył.
-
Zapomniałeś dodać, że jesteś cholernie seksowny - mruknął.
-
Taaa… chcesz się dowartościować? Zaprzyjaźnij się z gejem… - mruknąłem do
siebie pod nosem, ale usłyszał.
-
Hej! - Uderzył mnie lekko w ramię.
Wpakowałem
się z powrotem na łóżko i rzuciłem się ponownie na miskę z popcornem. Chrzanić
umyte zęby.
Zgasił
światło i położył się obok mnie w samych bokserkach. Miał umięśniony tors i
brzuch. Zupełnie jak Tom.
Wróć!
Nie! Wcale nie porównywałem Luc’a do Toma!
Lubiliśmy
tak kiedyś leżeć i rozmawiać.
-
Miałeś kiedyś już kogoś?- wypalił nagle z pytaniem, które jeszcze pół roku temu
nie wywołałoby rumieńców na moich policzkach.
- Ale
w jakim sensie?
- No…
czy miałeś dziewczynę? - skonkretyzował. - Albo chłopaka?
Spojrzałem
na niego.
-
Przecież ci mówiłem, że… - zacząłem, ale nie pozwolił mi skończyć.
- No,
wiem… tylko pytam…
Nastała
chwila ciszy, w której rozmyślałem, jak załagodzić sytuację.
-
Nigdy nikogo nie miałem - odpowiedziałem cicho. - A ty byłeś z kimś na dłużej?
-
Jestem. - Takiej odpowiedzi się nie spodziewałem. - Ma na imię Hubert i jest o
rok młodszy od nas. - Jakby posmutniał.
-
Dlaczego mi nie powiedziałeś?- Natomiast ja odżyłem.
- No
bo… Bo raczej nie miałeś czasu… - Chyba rzeczywiście zaniedbałem tę znajomość.
- A po za tym… - zaczął, ale urwał.
- A
poza tym…? - zachęciłem go do dokończenia myśli.
Westchnął.
Odstawił pustą miskę po popcornie na podłogę i nakrył nas kołdrą.
- A
poza tym, to wcale się w nim nie zakochałem - wyjaśnił.
- To
dlaczego z nim jesteś? - Nic już nie rozumiałem.
- Bo
nie mogę być z osobą, w której się kocham. - Jego oczy wyrażały czysty smutek.
- Myślałem, że w ten sposób jakoś przestanę o nim myśleć, ale… Hubert to raczej
słaby zamiennik. ON jest niepowtarzalny. - Oczy mu rozbłysły.
- A
kto to taki ten ON, Luc? - Zaciekawił mnie, niema co!
- No…
- na nowo zwiędł (nie wiem, czy tu zwiądł nie powinno być). - No… ty… -
wyszeptał, patrząc mi prosto w oczy.
Nic
nie odpowiedziałem. Moja twarz wyrażała istne zaskoczenie. No, wiedziałem, że
mu się podobam, ale żeby się we mnie zakochał?!
-
Prześpię się na kanapie - mruknął i zaczął wstawać, ale wyciągnąłem rękę,
łapiąc jego nadgarstek.
- Nie
idź. To twoje łóżko - wytłumaczyłem. No już nie wspomniałem o tym, że raczej
odzwyczaiłem się od samotnie spędzonych nocy. - Przecież nic się nie zmieniło -
okłamałem samego siebie.
Skinął
głową i ułożył sobie poduszkę, na której po chwili się położył.
Również
przygotowałem sobie wygodne posłanko i przyłożyłem głowę do poduszki.
Po
chwili usłyszałem wibracje, więc wyciągnąłem telefon z torby i otworzyłem smsa.
Tom: „ Hej, kochanie. Śpisz
już? ”
Bill: „ Nie, nie śpię. Myślę. ”
Tom: „ To rzeczywiście
wydarzenie roku. ”
Zaśmiałem
się cicho.
Leżałem
plecami do Luc’a, więc nie miał on szans cokolwiek zobaczyć.
- Kto
cię nęka o takiej porze? - zapytał śpiącym głosem i ziewnął.
-
Braciszek - odrzekłem niemal z dumą, że mam brata, który pamięta o mnie nawet o
w pół do pierwszej w nocy.
Tom: „ I jak? Stosunki
załagodzone? ”
Bill: „ Można tak powiedzieć,
ale… ”
Tom: „ Ale? ”
Bill: „ On się we mnie
zakochał, Tom. ”
Mieliśmy
porozmawiać, Luc, a teraz leżysz obok mnie, ja obok ciebie. W ciszy coś we mnie
krzyczy. Nie chcę nawet wiedzieć, o czym myślisz leżąc przy mnie. Wspomniałem,
że boję się zasnąć?
- W-wen! - pobiegła do ogrodu i zrzuciła wróżka z hamaka. - Chodź do Domu szybko! - wbiegła do domu i usiadła na kanapę
OdpowiedzUsuń- Czego mnie budzisz z drzemki? - usiadł obok i przetarł oczy.
- Nie uwierzysz! On powiedział Billowi, że go Kocha!
- No i co z tego? Przecież ciągle to mówi. - westchnął I odchylil głowę do tyłu.
- Nie TOM ośle... Luc..
- Co?! - wstał gwałtownie - Ale Bill u Niego nocuje!
- No właśnie, ja na miejscu Toma przyjechałabym i zrobiła rozrubę..
Blue, ty wiesz, że ja Cię kocham, prawda? Nawet nie zaprzeczaj!
UsuńEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE . . . lubię tego lucka boże ja wolę już Luca (chyba źle napisałem) niż Toma. Tom jest taki . . . za słodki dla mnie, a Luck to prawdziwy mężczyzna, ach, uch i ech :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPoczekaj jeszcze troszkę. Za słodki? Pogadamy o tym trochę później...
UsuńKocham to opowiadanie, co tu więcej pisać, kochana... <333
OdpowiedzUsuń