Ktoś,
kiedyś, całkiem niedawno chciał więcej Luc’a… (tak, tak… to znów chodzi o
Ciebie, Marudek). A więc… proszę bardzo! Ze mną jak z dzieckiem.
~~~~
Tym
razem powracamy do Billa i znów cofamy się o pięć dni do tyłu. Pięć dni Billa
opiszę trochę dłużej.
Och…
jak pięć dni może zmienić życie człowieka…. Zapraszam do komentowania!
~
Sinnlos
28. I see the dark clouds
coming up again.
Dzień I
Przyjechali
punktualnie. Chyba naprawdę im zależało.
Pożegnałem
się z Tomem – w domu czule i namiętnie, a przy samochodzie tylko się
przytuliliśmy. To był moment, w którym Luc miał ciętą minę. Jednak przejął ją
mój brat, gdy tylko wsiadłem do samochodu i odwróciłem się by mu pomachać.
Odjechaliśmy
bez dłuższego przeciągania. Nie mogłem uwierzyć, że zgodziłem się odseparować
od Toma na całe pięć dni! Najgorsza decyzja w moim życiu…
Podczas
podróży okropnie mi się nudziło. Nie było już tak jak kiedyś. Oj, nie… Z
tamtego okresu zachowały się jedynie moje cięte komentarze, ale nie było we
mnie żadnej radości z powodu wyjazdu. Coś mi nie pasowało. Niby jechałem z
„przyjaciółmi”, którzy raczej sami tak siebie nazywali, a czułem się, jakbym
zmierzał do paszczy lwa.
Uczucie
było dosyć dziwne, ale nie przejąłem się nim za bardzo. Ufałem im… tak trochę…
Ale na pewno wierzyłem, że nic mi nie zrobią, w końcu nie są szaleńcami…
Pocieszał
mnie fakt, że jadą dziewczyny. Znaczy… Melanią bym się za bardzo nie przejął,
bo zawsze brała stronę brata, ale towarzystwo Asmy mnie uspokajało. Zawsze
mogłem ukraść jej telefon i zadzwonić do Georg’a. Do Toma też znałem numer na
pamięć. A nie mogłem użyć własnego telefonu, bo… tak jak zapowiedzieli, zabrali
mi go, gdy tylko wsiadłem do pojazdu. Zdążyłem jedynie wyciągnąć kartę pamięci
i baterie, żeby nie grzebali, gdzie nie trzeba. No co? Powiedziałem, że ufam im
tylko troszkę.
Tak
więc, nie udzielałem się jakoś w szczególnie w rozmowach na temat atrakcji.
Chyba, że coś mi nie pasowało. Wtedy dawałem im wyraźnie o tym znać.
Dojechaliśmy
po jakimś czasie i od razu przeszliśmy do domku z bagażami. No, oczywiście
wymigałem się od ciągnięcia swoich walizek, robiąc naburmuszoną minę i zostawiając
je przy nogach Luc’a. Chcieli swojej Księżniczki i Gwiazdeczki? To dostaną ją w
pełnej i przekoloryzowanej krasie! Już się postaram, żeby przez te pięć dni
mieli mnie dość.
Wszedłem
do domku ostatni. Naumyślnie, oczywiście. Chciałem zobaczyć, kto, gdzie położy
rzeczy i jakie wybierze łóżko.
Dwa
małe przy oknie i duże, małżeńskie pod ścianą.
Asma
położyła się przy oknie. Ma szczęście, że nienawidziłem spać przy oknie, więc
jej nie wykurzę. Ale dla mnie zostało drugie pod oknem, na co uśmiechnąłem się
złośliwie.
Rzuciłem
swoją torbę na łoże, co spotkało się ze zdziwionym wzrokiem rodzeństwa.
Ciekawe, jakby ich tak, kurwa ktoś próbował rozdzielić na siłę? Też są bliźniakami,
tyle, że dwujajowymi.
-
Wypad - rzuciłem do nich.- Nie będę spać przy oknie - mruknąłem.
Luc
uśmiechnął się zadowolony i wskazał Mel głową puste łóżko.
Zaśmiałem
się gorzko.
- Nie
ma mowy, Rudy. Ty też wypadasz. Nie będę spać z perwersem.- Chłopak się
zarumienił.
- To,
co? Mam spać na podłodze?- Uniósł brew.
- Nie
jestem wredny ani okrutny - skłamałem tylko trochę. Nie byłem taki. Jedynie
miałem zamiar być.- Będę spać tu z Asmą.
Wymieniona
szatynka spojrzała na mnie zdziwiona. Jedynie dla niej miałem zamiar być miły.
W końcu była dziewczyną Georg’a i pierwszą osobą w szkole, której zaufałem.
- No
przecież chodzisz z moim najlepszym przyjacielem, nic ci nie zrobię -
zachęciłem ją, a ona ruszyła się z miejsca i przerzuciła swoje rzeczy na duże
łóżko.
Wyciągnąłem
z szafy zapasową kołdrę i podałem dziewczynie.
- No
przecież swoją się nie podzielę…- Zaśmiałem się, a i ona dołączyła ze swoim
chichotem.
Mel i
Luc mieli lekko zaskoczone, lekko uśmiechnięte i trochę zdezorientowane miny.
Nie miałem zamiaru być jakoś perfidnie złośliwy, ale miałem w planie zemścić
się na nich. I miałem już pewne pomysły.
- Luc,
wysmarowałeś się keczupem!- Zachichotałem
Ten
spojrzał w lustro i głośno się zaśmiał, próbując zetrzeć plamy z koszulki.
-
Idealny trójkąt!- Melania również zaczęła się śmiać i nagle w pokoju zrobiło
się głośno.
-
Halo? … Och, zamknijcie się! Nie słyszę, co mówi George!- krzyknęła Asma i
wyszła z domku.
Zostaliśmy
sami.
- To
co w końcu ustaliliście? Co robimy dzisiaj?- zapytałem.
-
Idziemy na spacer do lasu - odparła Mel.- Mogłeś słychać, to być wiedział.- Naburmuszyła
się.
-
Szczerze, do szczęścia tutaj jest mi potrzebna tylko komórka, nic więcej -
powiedziałem znudzonym głosem.
- Nie
oddam ci telefonu - mruknął Luc.- Miałeś spędzić te dni z nami.
- I
spędzę.- Kiwnąłem głową i wstałem z łóżka.- Ale to nie znaczy, że myślami nie
będę gdzieś indziej.
Wyszedłem
z domku udając obrażonego i jestem pewien, że usłyszałem za sobą coś w stylu
„jeszcze zobaczymy”.
Asma
spacerowała po małym pomoście. Widziałem jak właśnie kończy rozmowę. Podbiegłem
do niej. Nie wyglądała na zaskoczoną moja obecnością.
- Co
chciał?- zapytałem niezbyt wścibskim tonem. Raczej takie, jakim normalnie
zaczyna się rozmowę.
-
Raczej chcieli.- Zaśmiała się.- Jestem pewna, że Geo nie zadzwonił sam z
siebie. On dzwoni tylko wieczorami.
- No
więc?- nalegałem.
-
Pytał się o podróż i tak dalej… Co będziemy dzisiaj robić i takie tam.- Coś na
pewno ukryła.
-
Acha…- Udałem, że jej wierzę. Oparliśmy się o barierkę na końcu pomostu i
patrzyliśmy w spokojną taflę wody.- Asma?- Zdecydowałem się w końcu wdrążyć
plan w życie.
-
Tak, Bill?- Spojrzała na mnie.
- Co
oni kombinują?- zapytałem wprost.
- Co?
Nie wiem, o co ci chodzi.- Udała, że nic nie wie.
Dotknąłem
jej ramienia.
-
Asma, znamy się najdłużej. Pierwsi się zaprzyjaźniliśmy. Nie oszukuj mnie. Coś
jest na rzeczy. Powiedz mi, co oni wymyślili - poprosiłem.- Chyba, że chcesz
mnie stracić.
Jej
twarz posmutniała, oczy pociemniały.
-
Bill… oni po prostu, tak samo jak ja, chcą cię odzyskać - powiedziała spokojnym
głosem.
- Jak
możesz chcieć mnie odzyskać, skoro nigdy mnie nie straciłaś?- zapytałem cicho,
patrząc jej w oczy.- Akurat ty…- Zrobiłem krótką pauzę.- Rozumiem ich. Melania
i ja nie jesteśmy już tak blisko odkąd rozstała się z Tomem. Luc też podchodzi
do mnie z dystansem. Ale to nie jest moja wina.
- Ani
twoja, ani ich - odpowiedziała.
-
Rozumiem, że w takim razie winią Toma…- Pokiwałem głową
Nie
odpowiedziała. Trafiłem w sedno.
-
Powiedz mi, co oni planują?- powtórzyłem pytanie.
Nie
wytrzymała. Wiedziałem, że wolała trzymać ze mną niż z rodzeństwem.
-
Chcą cię odizolować od Toma. To wszystko, co mi wiadomo - mówiła prawdę.- Nie
mam pojęcia, czy mają jakiś konkretny plan, ale chcą zerwać więź pomiędzy wami.
Zamyśliłem
się.
-
Pomóż mi, Asma - poprosiłem.- Nie pozwól na to. Niech się pieprzą!- Podniosłem
płaski kamyk i cisnąłem nim w taflę wody udając mi się stworzyć potrójna
„kaczkę”.- Ciekawe, kurwa, co by zrobili, jakby ich ktoś chciał rozdzielić!?- Żachnąłem
się.
Te
słowa na pewno dały jej do myślenia.
- Nie
pozwolę na to - szepnęła i się do mnie przytuliła.- Wmówili mi, że cię
straciłam, ale… tak naprawdę dzięki temu, że jestem z Geo widujemy się jeszcze
częściej…- Westchnęła.- George prosił, żebym miała Luc’a na oku. Co mógł mieć
na myśli, mówiąc: „żeby nie zrobił czegoś głupiego, czego będzie żałować”?
Odetchnąłem.
- Jak
spałem u Luc’a ten powiedział mi, że się we mnie zakochał - wyznałem.
-
Powiedziałeś o tym Geo?
-
Jemu nie, ale Tomowi tak.
- Co
potwierdza teorię, że Geo nie dzwonił sam z siebie…- Zachichotała, a ja ją
objąłem.- Co zrobimy?
-
Nienawidzę, jak ktoś chce ingerować w moje życie. Nikt nigdy mnie nie zmieni.
Nie udało się to żadnemu nauczycielowi w podstawówce, nie udało się moim
gnębicielom… Pozostałem sobą. A ja MAM brata bliźniaka i nikt nie usunie go z
mojego życia bo tak im się chce. Zniszczę ich, Asma. Zniszczę…- wyszeptałem z
nienawiścią.
-
Pomogę ci. Wolę stracić ich niż ciebie - wyznała.- Oni na pewno zostawiliby
mnie w potrzebie. Ty nie.
- Ja
nie - potwierdziłem.- Zrobimy tak… utrzymujemy pozory. Ty, że dalej chcesz im
pomagać, ja, że jestem nieświadomy waszych planów. Będę miły i uroczy i nie
będę kontaktować z Tomem. Po powrocie urywam wszelkie kontakty. Jakbyśmy się
nigdy nie znali.
- W
porządku.- Kiwnęła głową i spojrzała za siebie.- Idą w naszym kierunku. Chyba
idziemy już do tego lasu…
Dzień II
Kolejny
dzień planowali rozpocząć od godziny dziewiątej, ale już się postarałem o to,
by położyć się wystarczająco późno i wstać gdzieś około dwunastej.
Bliźniaków
nie było w domku, ale Asma siedziała na fotelu i rozmawiała z Geo przez
telefon. Gdy zobaczyła, że się obudziłem, zakończyła konwersację.
-
Cześć.- Ziewnęła. Poszliśmy spać o tej samej godzinie, więc skoro wstała
wcześniej, rozumiałem, że musi być zmęczona.- Obudzili mnie wcześniej na
naradę. Idziemy dzisiaj na kajaki - obwieściła mi i puściła oczko. Wiedziała,
że nienawidzę żadnego rodzaju sportów. A już na pewno takich, podczas których
można się zamoczyć.
-
Chyba w ich snach…- mruknąłem, przecierając oczy.- Co mówił Geo?
- Nic
o Tomie.- Uśmiechnęła się.
-
Bardzo śmieszne…- odburknąłem i zaszyłem się w łazience.
Potrzebowałem
z pół godziny, żeby się ogarnąć. Ubrałem jak zawsze rurki, jakiś ciemny
podkoszulek i glany. Zgarnąłem skórzaną kurtkę i gotowy wyszedłem na dwór,
gdzie spodziewałem się wszystkich spotkać.
Dziewczyny
miały stroje kąpielowe, a Luc kąpielówki.
-
Dzieńdoberek, Gwiazdeczko.- Luc poklepał mnie po ramieniu.- Asma nie wspomniała,
że pływamy dziś kajakami?- Spojrzał na dziewczynę wściekle, myśląc, że nic nie
widzę.
-
Mówiła, owszem, ale nie chce mi się - odparłem z nonszalancją.- Poobserwuję was
z brzegu.
Rudy
westchnął.
- No
dobra, Mel, plan awaryjny. Idźcie się poopalać, a my zbierzemy trochę drewna na
piątkowe ognisko. Musi jeszcze wyschnąć…
Zniknął
w domku, gdzie zapewne się ubierał.
Asma
uśmiechnęła się przyjaźnie i mrugnęła okiem.
Zabrały
jakiś kosz z kocami i podążyły w stronę brunatnej i trawiastej plaży.
Luc
wyszedł po kilku minutach z domku i łapiąc mój nadgarstek, zaciągnął do
pobliskiego lasu.
Wziął
parę gałęzi w rękę i odniósł na skraj łączki, na której stał nasz domek.
- Nie
zamierzasz pomóc, prawda?- zapytał, szczerząc się i znając z góry odpowiedź.
-
Oczywiście, że nie - mruknąłem i usiadłem pod drzewem, patrząc jak nosi gałęzie
w tą i z powrotem.
Trwało
to jakiś piętnaście minut, zanim uznał, że zebrał wystarczająco dużo chrustu i
usiadł obok mnie.
- I
jak ci się podoba wyjazd?- zapytał.
Uniosłem
brew i zmierzyłem go wzrokiem.
- Na
razie jesteśmy tu jeden dzień. Nie wiem, co miałoby mi się na razie podobać…
Las ładnie pachnie.- odparłem ironicznie.
Zachichotał.
Przybliżył
się trochę bardziej i objął ramieniem.
- A
jak ja ci się podobam?- zapytał pociągającym głosem.
Nic
nie zrobiłem sobie z jego ręki zaciśniętej wokół mojego pasa. Byłem obojętny
jak zwykle.
- Jak
zwykle chcesz mnie poderwać.- Odetchnąłem głęboko powietrzem.
Wyciągnął
z kieszeni w spodniach pudełko ze skrętami.
Wziął
jeden i zapalił.
- Ja
też chcę - powiedziałem głosem godnym obrażonego pięciolatka.
Roześmiał
się.
-
Proszę.- Podał mi innego skręta i podpalił.
Zaciągnąłem
się i poczułem inny smak niż papierosów.
- Co
to?- zapytałem i wypuściłem dymek.
-
Marihuana - odparł spokojnie.
-
Fajnie.- Postarałem się, żeby głos mi nie zadrżał.
Chwilę
milczeliśmy i rozkoszowaliśmy się cudownym samopoczuciem po narkotyku.
Pierwszy
raz ćpałem, ale muszę powiedzieć, że nie czułem jakiejś ogromnej różnicy. Było
tak jakoś… błogo, ale bez przesady.
-
Poszedł byś ze mną do łóżka?- zapytał nagle prosto z mostu, patrząc w sosnę
naprzeciwko.
Znieruchomiałem,
ale postarałem się, żeby nie było widać mojego spięcia.
- Nie
- odparłem.- Rozmawialiśmy już o tym.
- Nie
brzmisz przekonująco - skomentował z uśmiechem i przybliżył swoją twarz do
mojej.- Byłoby cudownie, Billy - wyszeptał mi do ucha.- Piękny…- wymruczał.
- Nie
nazywaj mnie tak!- burknąłem, ale się nie odsunąłem. Na usta już cisnęło mi
się: „tylko Tom może mnie tak nazywać”, dlatego postanowiłem nie odzywać się
więcej.
Byłem
szczerze ciekawy, na ile sobie pozwoli.
Pogładził
moje udo i otarł się nosem o mój policzek.
Zacisnąłem
wargi, aby nie wydąć ich z obrzydzenia. Fuuu…!!! Toż to chłopak! No, cóż, Tom
to Tom.
-
Wiem, że chcesz mnie przelecieć, przerabialiśmy to już nie raz i nie dwa. Ile
razy mam ci mówić, że nie jestem zainteresowany ani seksem, ani tobą, ani
związkiem?- zapytałem na jednym wdechu, czując jego oddech, mieszający się z
moim.
Przyglądał
mi się chwilę, jakby w ogóle nie słysząc moich słów.
Usiadł
okrakiem na moich kolanach i przyparł do drzewa. Nie powiem, tego się nie
spodziewałem. Zaskoczył mnie, a zaskoczony Bill w tym momencie równał się
bezbronnemu Billowi.
-
Spierdalaj!- warknąłem. Miarka się przebrała.
Nie
zareagował.
Przysunął
twarz jeszcze bardziej i musnął moje wargi swoimi.
Odepchnąłem
go z całej siły (co raczej nie dało zbyt dużych efektów).
-
Pojebało cię?!!- wrzasnąłem.
Już
po chwili zobaczyłem Asmę zbliżającą się do nas. Zapewne wystraszoną moim
krzykiem.
-
Chcesz mnie zgwałcić w lesie, perwersie?!- Ponowiłem próbę odepchnięcia go od
siebie i tym razem zwaliłem go z kolan.
Asma
widziała całe to zajście.
Pomogła
mi się podnieść z ziemi i otrzepała mnie z liści i suchej trawy.
-
Powaliło cię, Luc?- syknęła, ale Rudy się tylko uśmiechnął zalotnie. W tym
momencie podziękowałem sobie pomysłu dzielenia łóżka z Asmą i…
… i
wpadłem na pyszny pomysł.
Co
jakbym zaczął go teraz trochę podrywać?
Nadchodzą
ciemne chmury…
Geniusz to geniusz, widze to;p poza tym odcinek, nieziemski, ale dobrze że chociaż ma jedną prawdziwa przyjaciólke. a swoja droga....kiedy następna częśc?:P
OdpowiedzUsuńDopiero co wstawiłam! Daj mi troszkę czasu.... Wstawię, jak napiszę do końca 36. odcinek. ;)
Usuń~Sinnlos
Hmmmm... czyli kiedy by to bylo? :> Yaaayy już się nie mogę doczekać no, a zostawiłas w takim momencie, że mnie ciekawość pożre żywcem ;d
UsuńChaciałabym znać odpowiedź na to pytanie, ale... Sama nie mogę się zdecydować co zrobić, a to wpłynie na dalsza część opowiadania, wię muszę to przemyśleć...
UsuńTo czekam niecierpliwie:)i życze dużo weny:)
UsuńTwój blog był dziś moją całodzienną lekturą :D
OdpowiedzUsuńPodobało mi się :3 Dawni nie czytałam twincest (choć kiedyś sama pisałam- miałam nawet [mam nieużywanego ] bloga Tom x Bill) Trochę się za tym stęskniłam , w ten oto sposób znalazłam ten twór ;)
Sama nie wiem co powiedzieć, masz dużo rozdziałów i chyba to przyciągnęło moją uwage :)
Czekam na next ;3
Powiem tak . . . Boże za chwilę 29 odcinek hahahahahahaha nareszcie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nosz nie mogę się doczekać ja też się pytam kiedy następna część, ale poczekam z jeszcze trochę, bo czekałem dość długo :) Ale pamiętaj masz dodać szybko, bo możliwe, że jeśli nie dodasz szybko to u siebie w domu usłyszysz takie ciche ,,Bum'', a to będzie znaczyć, że Marudek wybuch :)
OdpowiedzUsuń