sobota, 7 września 2013

46. Epilog

Dzien dobry, kochani. Dzis przedstawiam wam epilog II Tomu. Nie mam zielonego pojecia, kiedy to zlecialo. Chcialabym zadedykowac ten caly Tom wszystkim, ktorzy czytaja i komentuja jak i rowniez tym, ktorzy nie komentuja. Moze w III Tomie sie poprawia :)  Zapraszam teraz na odcinek. A za tydzien lecimy dalej z Humanoid.  Jesli chodzi o MB.. Naprawde nie wiem. Bardzo, bardzo nie mam czasu. Przepraszam. Ale za cud uznam wyrobienie sie z jednym opowiadaniem. Nie wiem jeszcze jak to rozegram. Zobaczy sie. A wiec jeszcze raz zapraszam do czytania!

Sinnlos


46. Epilog


Gdy otworzyłem oczy, napotkałem od razu zapatrzone we mnie oczy Toma. Tak, jak kiedyś. Nie było piękniejszych poranków niż te, gdy budziłem się obok Toma. A taki miał już być każdy poranek.
Wróciliśmy do Hamburga. Mama i tata nie mogli uwierzyć, że się pogodziliśmy. Ale ani oni, ani GG nie musieli wiedzieć wszystkiego. Powód kłótni utrzymywaliśmy w tajemnicy, nie chcieliśmy stracić już nic więcej niż straciliśmy przez miesiąc.
Wróciliśmy do nagrywania płyty. Piosenki pisało mi się z łatwością, bo mówiły o tych wszystkich emocjach, które towarzyszyły mi przez ostatnie dni. Do wydania albumu mieliśmy dużo czasu, ale nazwę już ustaliliśmy pierwszego dnia po przyjeździe. „Zimmer 483” bo to w nim wszystko się zakończyło. Ostatnia rozgrywka, ostatnie rozdanie kart. I tam oddałem się z miłości jedynej osobie, którą kocham, a która kocha mnie. Mojemu braciszkowi.
- Bill…- Tom wyrwał mnie z zamyślenia, wchodząc do studia z dwoma szklankami i butelką whisky pod pachą.
Uśmiechnąłem się lekko. Z niektórymi jego przyzwyczajeniami po prostu nie warto było walczyć. A butelka whisky raz w miesiącu, dokładnie pierwszego dnia każdego miesiąca, nie była jakimś wielkim poświęceniem, więc chętnie z nim piłem. O to mnie przynajmniej poprosił. Był październik i właśnie mieliśmy rozpocząć ten rytuał.
- Chodź, braciszku, nauczę cię pić bursztynowy ogień… A potem..- Uśmiechnął się cwanie.
- A potem…?- podjąłem, choć i tak wiedziałem, do czego to zmierzało.
Objął mnie mocno, gdy podszedłem do niego i pocałował, zapierając dech w piersiach.
- A potem… Mam pewne plany wobec naszego nowego fortepianu…- wymruczał, a ja już wiedziałem, że przepadłem po tych słowach.
I on też to wiedział. Kochałem przepadać.  W jego ramionach…

4 komentarze :

  1. Krótkie ale słodkie czekam na humanoida pozdrawiam
    Marudek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Krótkie ale słodkie czekam na humanoida pozdrawiam
    Marudek :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Epilog krótki, ale, tak, jak pisał Marudek, słodki :) Wygląda na to, że teraz już wszystko będzie dobrze, ale też wszystko się może zdarzyć ;)
    Czekam na dalsze losy bliźniaków :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaaa. No takie fajny epilog.
    Bardzo mi się podoba i normalnie cieszę się że skończyło się szczęśliwie.
    Buziaczki i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń