Razem z odrobinę spóźnionymi życzeniami noworocznymi powracam z nieco dłuższym rozdziałem. Życzę wam zdrowia i spełnienia marzeń. Oraz biletów na koncert TH w tym roku. Sadząc po piosence "What if" myślę, ze będzie to dość udana płyta, jestem ciekawa efektów pracy naszych chłopców (kurczę, może już bardziej mężczyzn niż chłopców). Proszę o wspierające moją twórczość komentarze, które naprawdę bardzo motywują mnie do pisania dalej.
~ Sinni
edit: Aha, zapomniałam dodać :D Rozdział +18
64. Und noch´n
Stich ins Glück
Do
ostatniego koncertu został już tylko kilka godzin wylegiwania się w Splicie.
Już po śniadaniu będziemy jechać na miejsce, aby przygotowywać się w swoich
garderobach przed koncertem. Wdychając zapach pinii, stojąc na pomoście, który
wychodził z ogrodu naszej willi kilka merów w głąb morza obserwowałem wschód
słońca. Nie mogłem spać. Przetarłem lekko zaspane oczy i po chwili poczułem jak
ktoś przytula mnie od tyłu.
-
Czemu nie śpisz? – usłyszałem w uchu kobiecy szept.
-
Materac.. jakiś nie taki.. – odparłem odwracają na chwilę wzrok od góry zza
której wyłaniało się słońce.
-
Materac, mówisz? – Julia stanęła obok mnie i założyła dłonie na piersiach.
Miała na sobie tylko figi i jakąś koszulkę. – A przypadkiem ten materac nie ma
na imię Tom i nie jest twoim bratem? – Uniosła lekko brew.
Poczerwieniałem
lekko na policzkach. Rzeczywiście był kiedyś taki epizod.
Westchnąłem
cicho i odwróciłem od niej wzrok. Znów wyglądała mega seksownie. Szczególnie w
tych potarganych rudych włosach.
-
Możliwe.. – mruknąłem zrezygnowany i podniosłem ją, sadzając ją na poręcz.
Objąłem ją rękami i stanąłem między jej nogami. Przytuliłem ją do siebie i
zamknąłem oczy.
-
Bill. – Podniosła mój podbródek tak, żebym popatrzył jej w szmaragdowe oczy. –
Ja wiem, że ty i Tom.. byliście kiedyś razem. I, że cię zdradził – powiedziała,
a ja odskoczyłem od niej prawie jak oparzony. – Cii.. – Złapała moją dłoń i
przyciągnęła bliżej siebie. – Nie powiedział mi. Ja po prostu wiem. Zauważyłam
po waszym zachowaniu. – Wzruszyła ramionami i zeskoczyła z barierki. – I wiem
tez, że powinieneś mu wybaczyć, bo go kochasz.. tak naprawdę, w głębi siebie –
dodała i skierowała się w stronę naszej willi.
Złapałem
jej dłoń i przyciągnąłem ją do pocałunku. Objąłem ja mocno, nie chciałem, aby
odeszła. Życie z nią obok było jakieś.. inne, ciekawe na swój sposób. Trochę
zakazane, pociągające. Jej włosy cudnie pachniały jaśminem.
-
Nie chcę, żebyś odchodziła. Chcę, żebyś została ze mną. Jakie my mamy szanse z
Tomem? Żyć normalnie? Prawie żadne. Zostań. To rozstanie było potrzebne,
żebyśmy oboje zobaczyli jak bardzo nasza sytuacja była beznadziejna, rozumiesz?
Razem nie mamy szans na rodzinę. A ja jego dziecka nigdy nie zaakceptuję i nie
chce go nawet znać. To dziecko ze zdrady – dodałem ostrzej i odgarnąłem jej
włosy z twarzy.
-
A co jeśli to dziecko nie jest jego? – zapytała cicho i odsunęła się. Odeszła w
stronę domu, a ja zostałem zdębiały na środku ogrodu.
Zasiała
we mnie ziarno wątpliwości. Ale musiałem przemyśleć, czy zasiewać je w bracie.
Ruszyłem
za nią i zamknąłem drzwi do jej pokoju po wejściu do niego. Leżała w łóżku.
Właśnie przykrywała się kołdrą. Wsunąłem się obok i przytuliłem ją mocno do
siebie. Pocałowałem jej czoło i głaskałem lekko po głowie.
-
Wtedy.. nic by to nie zmieniło, Julio. Nadal nie moglibyśmy założyć rodziny –
odpowiedziałem cicho ważąc każde słowo.
-
Ale nie nienawidziłbyś go już tak bardzo..
-
Zdrada to zdrada – przerwałem jej. – Czy wyszedł z tego bachor czy nie.
Zdradził mnie i już. Nie potrafił utrzymać chuja w spodniach. Skąd mam
wiedzieć, że znów mnie nie skrzywdzi? Gdybyś znała i jego i naszą wspólną
przeszłość, wiedziałabyś, że nie mam na to żadnej gwarancji – burknąłem
przypominając sobie to wszystko co działo się w Berlinie.
Oboje
cicho westchnęliśmy i leżeliśmy chwilę w milczeniu.
-
Więc to nie jego dziecko? – zapytałem w końcu, bo nie wytrzymałem.
Julia
uśmiechnęła się lekko, jakby spodziewała się tego pytania.
-
Wiktoria miała kogoś przed Tomem. To może być równie dobrze dziecko jej byłego.
Ale nie potrafię ci zagwarantować, że tak jest. A ona.. albo nie wie, albo nie
mówi. – Wzruszyła ramionami i odchrząknęła cicho. – Bill..? – zagaiła
nieśmiało.
-
Hm..?
-
Co będzie jak trasa się skończy? Wrócę do domu i już nigdy się nie zobaczymy? –
zapytała.
Usiadłem
prosto i wziąłem ją na kolana. Okryłem prześcieradłem i głaskałem po boku i
brzuszku.
-
To zależy od tego, co chcesz, żeby było. – Uśmiechnąłem się rozbrajająco, a ona
się zarumieniła i spuściła wzrok.
Pochyliłem
się lekko i pocałowałem czule jej usta. Były miękkie i słodkie.. ona cała była
delikatna. Pogładziłem jej policzek i pogłębiłem pocałunek bardziej. Po chwili
nasze języczki tańczyły ze sobą, a ona bardziej się przytuliła i mocno zamknęła
oczy, obejmując mnie za szyję. Po chwili
usłyszałem cichy jęk wychodzący z jej ust, co w wiadomy sposób jeszcze bardziej
mnie podnieciło. Złapałem mocno jej biodra i przyciągnąłem do ciebie tak, żeby
usiadła okrakiem.
-
Hej ty.. – wymruczałem jej do ucha. – Moja mała obca, nieznajomo.. zaraz zrobię
ci coś bardzo, bardzo złego.. – Polizałem jej ucho, a ona znowu tak słodko
westchnęła.
Julia
cicho zachichotała i mocno mnie ścisnęła znów pogłębiając pocałunek. Po chwili
znalazła się pode mną, a ja leżałem miedzy jej nogami i ściskałem jej biodra i
pośladki. Odgarnąłem jej włosy z twarzy i znów ją całowałem.
-
Po trasie.. chcę kupić dom.. – szeptałem w jej usta i powoli wsuwałem dłonie
pod jej bluzkę. – W którym będziesz mogła ze mną zamieszkać, jeśli będziesz
chciała.. – Podciągnąłem bluzkę całkiem i wygłodniałym wzrokiem spojrzałem na
jej piersi. Na pewno poczuła jak coś raz po raz lekko dźga ją w udo, tam gdzie
dotykało go moje krocze. Zarumieniła się bardzo zawstydzona i odwróciła wzrok.
– Jesteś taka piękna.. – wyszeptałem szczerze zdumiony tym, że jestem pod takim
wrażeniem.
Przytknąłem
swoje usta do jej sutka i zacząłem go lizać. Drugiego drażniłem powoli
kciukiem, a do moich uszu doszły jej ciche westchnienia i pojękiwania, więc
byłem pewien, że jest jej dobrze. Całowałem ja po chwili niżej, po brzuszku
zostawiając na nim lekkie malinki. Nie mogłem się przed nimi powstrzymać. Gdy
doszedłem do linii jej majteczek, zatrzymała mnie nagle i sprawiła, że na nią
spojrzałem.
-
Ja.. jeszcze nie.. wiesz – wybąkała cicho i się słodko speszyła.
-
Wiesz.. ja też jeszcze nigdy.. – Odchrząknąłem cicho. – Powiedz, a przestanę.
Nie zmuszam cię do niczego, skarbie.
-
Nie, Bill.. ja chcę.. chciałam tylko, żebyś był delikatny – powiedziała, a ja
się uśmiechnąłem.
-
Oczywiście, że będę.. jesteś moim delikatnym kwiatem wiśni.. – odparłem i
ucałowałem jeszcze raz jej usta.
Po
chwili zsunąłem jej majteczki bez problemu i rozsunąłem nogi, choć oponowała,
była zawstydzona i prawie że sparaliżowana przez to.
-
Kochanie.. nie wstydź się – przekonywałem ją. – Jesteś najpiękniejszą kobietą,
jaką w życiu widziałem – dodałem szczerze i mocno ją przytuliłem. Uśmiechnąłem
się nagle. – Wyjdź za mnie – powiedziałem w przypływie adrenaliny. – Nie mam
pierścionka, nic nie mam.. dostaniesz, obiecuję, ale wyjdź za mnie.. –
wyszeptałem do zdziwionej dziewczyny, która patrzyła na mnie szeroko otwartymi
oczami.
Zamurowało
ją, widziałem. Myślała. Chwile, dwie, trzy. A potem pocałowała mnie mocno i
namiętnie.
-
Raz się żyje, prawda? – Uśmiechnęła się szeroko i znów nad nią zawisłem.
-
Mmm.. teraz to mam ochotę cię zjeść.. – powiedziałem dość mrucznie, a ona
zachichotała.
Znów
wróciłem na dół i zacząłem całować jej kobiecość. Czułem, że niedługo wybuchnę.
Już dawno nie byłem tak podniecony. Czubek penisa wystawał mi za gumkę
bokserek. Naprawdę BARDZO chciałem poczuć jak to jest być w środku.. i BARDZO
chciałem się kochać z Julią.
Zacząłem
poruszać języczkiem tak jak wydawało mi się, że będzie dobrze. Chciałem sprawić
jej przyjemność, a fakt faktem, że jedyne hetero pornosy jakie oglądałem to te,
gdy przyłapałem Toma, że takie ogląda. Naprawdę chciałbym móc być dla niej
lepszym kochankiem. Ale chyba nie byłem taki najgorszy.. słyszałem jak cicho
pojękuje. Złapała moją głowę i ciągnąc za włosy (co odhaczyłem jako kurewsko
przyjemne) nakierowywała mnie w odpowiednie miejsce, przez co jej jęki były
jeszcze głośniejsze. Naśliniłem palce i pogłaskałem jej dziurkę. Była taka
naturalna. Jeszcze bardziej mnie to w niej zauroczyło. Polizałem ją jeszcze raz
i wróciłem do ssania łechtaczki, a do jej wnętrza wsuwałem powoli pół paluszka
i wysuwałem, żeby się przyzwyczaiła. W końcu trochę przyspieszyłem.. moje
podniecenie stawało się już powoli bolesne. Dodałem drugi palec i patrzyłem na
jej reakcje. Zauważyłem lekki grymas bólu, ale gdy poruszałem nimi nadal,
zniknął. Oblizałem palce smakując jej soczków. Wydały mi się naprawdę
rozkoszne. Przymknąłem na chwilę oczy i pozbyłem się również swojej bielizny,
żeby poczuć trochę swobody. Zerknęła na mnie lekko przestraszona.
-
Chcę.. chcę dotknąć.. – wyszeptała cicho między jękami i wtedy z kolei ja się
trochę zawstydziłem, ale jakże mógłbym odmówić mojej księżniczce? Księżniczce..
jeszcze tak niedawno ja byłem czyjąś księżniczką.
Uklęknąłem
tak, żeby ona nie musiała się zbytnio podnosić i po chwili poczułem jej dotyk
na swoim penisie. Odchyliłem głowę i aż zadrżałem. Zdecydowanie za długo nikt
go nie dotykał.
Uśmiechnąłem
się do niej, gdy mnie tak powoli pieściła swoją dłonią. Ja moją też
powędrowałem między jej uda i masowałem jej łechtaczkę widzą jej emocje na
twarzy. Przygryzała lekko wargę i się uśmiechała. Widziałem, że była
szczęśliwa. Widziałem to..
Po
chwili już mój członek ocierał się o jej łono. Ślizgał się delikatnie, aby być
bardziej nawilżonym. Wtopiłem usta w jej wargi i zacząłem wsuwać w nią główkę
penisa. Patrzyłem nieprzerwanie w jej oczy i głaskałem ja po włosach. Pocałunki
były bardzo namiętne. Zatapiałem się w jej wnętrze z atencją. Chciałem
zapamiętać każdy milimetr jej skóry, jej zapach, każde westchnienie. W końcu
oboje poczuliśmy, że napotkałem lekki opór. Nie wiem czemu, ale myśl, że jestem
jej pierwszym podnieciła mnie do granic możliwości. Przytuliłem ją do siebie
bardzo mocno i przebiłem się przez jej błonę wchodząc w nią po same jądra.
Jęknęła cicho z bólu i zadrżała. Czułem to wszystko każdą ciarkę na jej ciele.
-
Cii.. już dobrze.. przepraszam skarbie.. – wyszeptałem do jej ucha delikatnie
kołysząc jej ciałem i czekałem aż jej przejdzie, choć uczucie jakie mnie
otaczało.. mokro i ciepło.. i tak cholernie ciasno.. myślałem, że nie wytrzymam
tego potrzebnego jej zawieszenia.
Po
chwili wróciłem do delikatnego kołysania biodrami. Leżałem nad nią i
obejmowałem mocno. Całowałem po twarzy. Gdy usłyszałem jej pojękiwanie ponownie
zacząłem przyspieszać. Wyprostowałem się, żeby móc na nią patrzeć, zatapiać się
w jej słodkim wnętrzu i jednocześnie pieścić kciukiem jej kobiecość. Widziałem,
że jej się to spodobało, bo jęki stały się donośniejsze. Uśmiechnąłem się i
uniosłem jej jedną wyprostowaną nogę. Moje ruchy stały się coraz szybsze. Kilka
sekund później jednak zakląłem w myślach.
-
Skarbie.. czekaj.. musze kurczę skoczyć po gumkę, przepraszam.. – pocałowałem
ją czule, a ona się uśmiechnęła. Przykryłem ją na chwile prześcieradłem. Nie
było krwi, z czego się ucieszyłem, bo nie przepadałem za jej widokiem.
Nie
było sensu przeszukiwać szafek w mojej sypialni, bo przecież ja takich rzeczy
nigdy nie nosiłem. Wątpię, żeby Georg miał, skoro nie ma tu jego dziewczyny no
i.. a Gus.. czy on w ogóle używa gumek? Wywróciłem oczami i pobiegłem do pokoju
Toma. Niechętnie, ale jednak nie miałem wyboru.
Na
górze zapukałem i wszedłem do środka bez czekania na ‘proszę’. Leżał na łóżku
ze słuchawkami na uszach i grał na PSP, więc i tak nie słyszał pukania.
Podniósł na mnie wzrok i zanotowałem, że w jego bokserkach coś się obudziło.
Zrobił wielkie oczy i zdjął słuchawki. Chyba w tym całym zamieszaniu i
podnieceniu zapomniałem się ubrać idąc do napalonego na mnie brata z erekcją,
ale trudno.
-
Pożycz gumkę – powiedziałem. Kurczę, nigdy nie myślałem, że powiem do niego coś
takiego.
Chyba
westchnął, nie jestem pewien. Otworzył szufladę i rzucił mi cała paczkę
kondomów.
-
Wiesz.. wolę ci je dać, niekoniecznie chcę, żebyś je oddawał – mruknął pod
nosem, gdy ja łapałem cały kartonik prezerwatyw. – No leć, zanim ci suczka
ucieknie.. – rzucił.
-
Nie mów tak o mojej narzeczonej i lepiej zadzwoń do swoje suczki zapytać czy
bachor jest twój a nie innego naiwniaka – warknąłem i korzystając z tego, że go
zamurowało, wybiegłem z pokoju trzaskając drzwiami.
Wpadłem
do Julii w biegu nakładając gumkę. Dziewczyna się zaśmiała.
-
Spokojnie, Billy, jestem tu i nigdzie nie uciekam. – Skomentowała mój pośpiech.
Odkryłem
prześcieradło i znów wróciłem do pocałunków. Jeśli to w ogóle możliwe, byłem
jeszcze bardziej spragniony. Wszedłem delikatnie do środka i znów zacząłem się
poruszać, co natychmiast zaczęło sprawiać i mnie i jej niesamowitą przyjemność.
Poruszałem się coraz szybciej, biodra mnie prowadziły. Ona zaciskała nogi wokół
mojego pasa popędzając mnie jeszcze bardziej.
-
Boże, jaka ty jesteś.. cholernie.. ciasna.. – wyjęczałem. Czułem jak robi mi
się ciemno przed oczami. Ona zaczęła się dociskać, przez co czułem, a raczej
przeczuwałem, że zaraz dojdzie. Krzyczała i jęczała tak głośno, ze na pewno
każdy w domu słyszał, a ja pieprzyłem już ją, naprawdę pieprzyłem mocno, a po
chwili oboje dochodziliśmy w jękach rozkoszy. Najpierw ona. A gdy już się
zacisnęła, nie mogłem się powstrzymać i również wystrzeliłem.
Opadłem prawie
na nią i mocno ją pocałowałem. Głaskałem ją po twarzy i szeptałem, że jest
najcudowniejsza.. o właśnie taka była. Moim małym obcym w życiu, małą
nieznaną.. i cholernie kusiła żeby poznać ją jeszcze bardziej.
Gdy weszliśmy
do salonu o 10 na śniadanie wszyscy się na nas gapili. Geo z Gusem oczywiście
chichotali – tego się raczej spodziewałem. A Tom spojrzał przelotnie i zmienił
obiekt zainteresowań. Widocznie kanapka.. z (a jakże) dżemem brzoskwiniowym
była bardziej interesująca.
Usiedliśmy
przy oknie, by łapać trochę świeżego powietrza i nalałem nam soku
pomarańczowego.
- Trzymaj. –
David położył mi obok mój zeszyt z piosenkami. Zajął swoje miejsce naprzeciwko
i patrzył na mnie badawczo. – Powiem ci, Bill.. że to może być najlepsza płyta
w waszej historii. Na pewno lepsza od poprzednich. I z pewnością będzie ciężko
ją przebić. Jutro kończymy w trasę. Chłopcy mają wolne. Twoja mała musi na
razie wracać do szkoły. Czeka ją ostatnia klasa. A ty i Tom macie pół roku,
żeby to dopracować – powiedział zdecydowanie.
- Julia jest
pełnoletnia. Jeśli by chciała może skończyć ostatnią klasę w Niemczech. Mogę
jej załatwić indywidualny tok nauczania. Decyzja należy do niej. Ja nie wracam
do rodziców. Nie wiem czy Tom nie będzie chciał tam mieszkać ze swoją rodzinką.
Pewnie wyprowadzę się do Berlina. Mam tam starych znajomych.. – Uśmiechnąłem
się złośliwie. – Sebastian z chęcią by mnie przenocował. – Zerknąłem na brata,
a on w odpowiedzi zmrużył oczy.
- Chyba nie
przyszłość twojej NARZECZONEJ jest tu przedmiotem rozmów, a przyszła płyta –
odparł i przeniósł wzrok na Davida.
Nastała cisza,
której raczej się spodziewałem po takim komentarzu Toma.
- Gratulacje!
– powiedział od razu Gustav i uśmiechnął się szczerze.
Georg mu
zawtórował. David chyba nie wiedział, co powiedzieć i musiał to chwile pomyśleć.
- Nie mówcie
jeszcze nikomu, to.. powinno być bardziej przemyślane, wiecie. Po prostu..
powoli, znaczy.. wolniej. – Potarł sobie skronie jakby jego ogromne plany
zostały właśnie zrujnowane.
Oparłem się
wściekle o krzesło.
- Nie możesz
rządzić moim życiem, David. – Zmrużyłem oczy wściekle.
- Jestem twoim
menadżerem, twoja osoba jest wizytówką i własnością naszej wytwórni i jako
dobry przyjaciel troszczący się o twoją przyszłość radzę ci na razie tego nie
robić. Nie w ogóle. Po prostu na razie – dodał. Raczej chciał mnie uspokoić.
Odwróciłem od
niego wzrok. Wziąłem tosta i przeczesałem swoje włosy. Ugryzłem kawałek i
popiłem sokiem. Po chwili w złości odłożyłem wszystko i wstałem.
- Idę się
ubierać. Chcę syć sam – oznajmiłem i ulotniłem się z jadalni.
Poszedłem do
swojego pokoju. Otworzyłem walizkę i zacząłem przeglądać rzeczy, zastanawiając
się, co mogę dziś ubrać na koncert. Klęczałem tak bez celu i szperałem w
pogniecionych już mocno ciuchach. Ostatni koncert, ostatni.. koniec piosenek
przypominających mi o Tomie i naszym związku, koniec..
- Bill.. –
Usłyszałem głos Toma tuż za uchem.
Odwróciłem
się gwałtownie, nie słyszałem, kiedy wchodził.
Złapał
mnie mocno i przytulił. Nie pozwolił mi spojrzeć na siebie, tylko ściskał mnie
od tyłu i przesuwał nosem po mojej szyi, przez co mimowolnie przeszły mnie
ciarki. Zaniemówiłem. Czułem jak powoli całuje moją szyję i obejmuje w pasie
jak swoją własność.
-
Tom.. co ty..? – Zacząłem mówić, ale odwrócił mnie jednym ruchem, posadził
sobie na kolana okrakiem i całował czule i delikatnie moje usta, wciąż
trzymając mnie blisko przy sobie.
Gładził
mnie po biodrach i pośladkach. Ale tak, ze ledwo to zauważałem. Nie był
nachalny. Był delikatny i jakby chciał mi dać do zrozumienia, że szanuje moją
wrażliwość, moje rozterki, ale naprawdę bardzo tego potrzebuje. Objąłem go
lekko i niepewnie za szyję.
-
Julia.. – zacząłem cicho szeptem, nie chcąc, żeby ona nas nakryła, ale on
przyłożył palec do moich ust.
-
Zamknąłem na klucz – przerwał mi szybko. – Chcę być przy tobie, gdy czuję, że
twoje serduszko tak walczy. I, gdy czuję, że już czasem nie potrafisz być tak
silny, jaki chciałbyś być. – Uśmiechnął się lekko i spojrzał w moje oczy. Pogładził
kciukiem mój policzek, a potem przeczesał moje włosy. Pomyślałem nawet, że
jakby poznaje na nowo moje ciało.
Zamknąłem
oczy i oparłem czoło o jego czoło, pozwalając sobie na tę chwilę słabości. Dosłownie
przez chwilę myślałem o tym, czy będę tego żałować, czy nie. On trzymał tak
mocno. A ja mogłem być trochę tym małym dzieckiem, za którym tak tęsknił. Za
którym ja tęskniłem..
Wstał
trzymając mnie pod tyłkiem i oparł mnie o ścianę. Ściskał moje pośladki i
zaczął mnie namiętnie całować. Dość wyraźnie czułem, że jest podniecony i jedno
mu w tej chwili w głowie. Oddawałem te pocałunki niepewnie z wyczuwalnym z
pewnością wahaniem.
-
Pozwól mi wrócić.. – szeptał między pocałunkami. – Proszę.. chcę znów budzić
się przy tobie każdego ranka.. głaskać twoje włosy i tulić do siebie.. proszę,
Billy.. – mówił, a ja odwróciłem głowę od niego.
Zszedłem
z jego rąk, ale nie odsunąłem się bardziej.
-
Tom.. zdradziłeś mnie, to nie jest takie proste jak myślisz. Może dla ciebie
jest. Dla mnie nie. – Westchnąłem cicho i spuściłem głowę. Teraz, gdy
przypomniałem sobie jak było z nim cudownie, gdy całował.. poczułem nic innego
jak smutek, że tak mnie skrzywdził.
On
również westchnął i zapadła krótka cisza.
-
Czemu wykorzystujesz bogu ducha winną dziewczynę, żeby się na mnie zemścić? –
zapytał w końcu, opierając ręce o ścianę po bokach mojej głowy. Pochylał się
lekko nade mną.
-
Ani się nie mszczę, ani jej nie wykorzystuję – odparłem. – Poczułem coś do
niej. To coś.. innego, wiesz.. może przez to, ze nigdy nie byłem z kobietą. Lubię
na nią patrzeć. I słuchać, gdy się śmieje. Jest piękna. I ma te rude włosy.. –
Westchnąłem. – Nie wiem, czy to miłość. Ale na pewno warto to sprawdzić.
-
A ja? – Zmarszczył swoje brwi.
-
A ty.. masz dziecko, którego nigdy nie zaakceptuje, bo jest oznaką zdrady. A
jeśli nie jest twoje, to nie zmienia to postaci rzeczy, ze mnie zdradziłeś. A
ja o tym pamiętam i mnie to boli po prostu. – Wzruszyłem ramionami i spuściłem
głowę ponownie. – A ona.. co oczywiste, oboje nie jesteście w stanie mi dać
wszystkiego. Ale może jako facet w związku nie poczuję się kolejny raz
wychujany.. a nawet jeśli, to może wtedy będzie mniej boleć. – Odsunąłem się i
wróciłem do walizki, żeby wybrać w końcu jakieś rzeczy.
Tom
usiadł na łóżku i patrzył na mnie, jakby bardzo intensywnie nad czymś myślał.
-
Ubierz tą.. lubię cię w niej. – Odezwał się w końcu, gdy przekładałem w
dłoniach chyba 50 koszulkę.
Bez
słowa odłożyłem ją na bok i wyjąłem pasujące spodnie w wojskowy wzór
kamuflujący. Do tego glany, trochę biżuterii i będzie okej.
Usiadłem
przy lustrze i zacząłem się malować, a Tom stanął za mną i bawił się moimi
krótkimi jak na mnie włosami. Przypatrywał się wszystkiemu, co robiłem.
-
Nie wiem jak możesz mieć cierpliwość do nakładania tylu warstw codziennie..
mnie by cholera wzięła. – Pokręcił lekko głową.
-
Jak się chce ładnie wyglądać.. – Wzruszyłem ramionami. – Ja bym nie mógł
siedzieć na siłowni – prychnąłem ciszej, a on uśmiechnął się lekko rozbawiony. –
Idź się ubierać. Zaraz jedziemy – powiedziałem jeszcze, a on skinąwszy głową
wyszedł z pokoju. Wcale nie zamknął ich na klucz.. oszust jeden.
*
* *
Ciemno
dookoła. Tylko światła na scenie. Tylko nasza czwórka i Julia wyglądająca zza
kulis. Ja stojący przy mikrofonie, trzymając go w ręce. Moje zamknięte oczy. Ostatni
koncert podczas tej trasy. Lekki żal, ze coś się kończy. Nieśmiała radość i
podekscytowanie tym, co nadchodzi.
-
Jak wiecie.. – Mój głos zaczyna nieznacznie drżeć. – Jest to ostatni koncert
tej trasy. Kończymy ją właśnie tutaj, z wami, w Splicie – mówiłem do fanów
machających plakatami i transparentami wyrażającymi miłość do nas, mnie i Toma.
– Na zakończenie chcielibyśmy.. w ramach prezentu zaśpiewać piosenkę, którą wy
wybierzecie. – Uśmiechnąłem się, a tłum rozszalał się z krzykami, z których ciężko
było cokolwiek zrozumieć.
Wziąłem
mikrofon i podszedłem bliżej ludzi. Pochylałem się przy kilku osobach pozwalając
powiedzieć im wybrany tytuł.
-
Durch den Monsun!
-
In die Nacht!
-
Schrei!
Różne
osoby krzyczały nasze najbardziej znane przeboje. Ale najczęściej powtarzało
się jedno.
-
Tom.. – spojrzałam na brata mówiąc wciąż
przez mikrofon. – In die Nach.. – ogłosiłem, a tłum krzyczał z podekscytowania.
Brat
zmienił gitarę i podszedł do mnie z uśmiechem.. wzruszenia? Cicho w sobie myślałem,
ze nie mogli wybrać gorszej piosenki. Ale fani to fani, trzeba ich
usatysfakcjonować. Zerknąłem lekko w stronę Julii, ale musiała zmienić miejsce
obserwowania, bo już jej tam nie było.
Usłyszałem
pierwsze dźwięki gitary.. A głos sam wydostał się z moich ust.
-
In mir.. wird es langsam kalt.. Wie
lang könn’ wir beide hier noch sein? – słowa popłynęły same. Patrzyłem na Toma
z bólem i wzruszeniem. To była nasza piosenka. Piosenka o naszej miłości.
Napisana wtedy, gdy ta miłość była najsilniejsza.
Nie
wiem czy kiedykolwiek uczucie, którym kogoś obdarzę będzie choć trochę zbliżone
do tamtego, którym darzyłem Toma. Kolejne ukłucie w szczęście, rana która
pozostaje. Jedna złota chwila, która za każdym razem boli coraz bardziej.
Światło i cień odbierają mi perspektywę. Nie wiem, czy jeszcze powrócę.
Niedawno trafiłam na Twój blog i nadrabiam zaległości. Opiwiadanie mnie całkowicie pochłonęło. Bardzo fajnie piszesz. Czekam na nowe notki:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę i witam nową czytelniczkę :)
UsuńTrafiłam tu.. Przeczytałam. Nie żałuję niczego, oprócz jednego, a mianowicie tego, że to ostatni wpis na blogu. Chciałabym zajrzeć głębiej, wedrzeć się w uczucia Billa, których jeszcze nie ujawniłaś i być może już tego nie zrobisz.. Byłoby bardzo szkoda, ale niebawem od ostatniej dodanej części minie rok.. A rok to kupa czasu.. Może wrócisz, może nie.. Ale ja będę na ten powrót czekać, bo warto.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)