2. Sagt
es mir jetzt in mein Gesicht
Zszedłem
na dół i przystanąłem na półpiętrze, skąd miałem doskonały widok na drzwi
wejściowe.
Gordon
wszedł do środka, niosąc dwie walizki, za nim szła moja mama z futerałem. Na
końcu ujrzałem jego.
Niósł
wielkie, czarne pudło i jeszcze jedną walizkę.
Miał
blond dredy, przewiązane na czole bandaną, a na to wszystko jeszcze klasycznego
fullcap’a. Miał szerokie, jeansowe spodnie i białą, ogromną bluzę, zakrywającą
wszystko dokładnie, więc nie miałem nawet szans domyślać się jego prawdziwej
sylwetki. Miał w wardze kolczyk, łudząco podobny do mojego w prawej brwi.
Bliźniak? Byliśmy totalnie inni!!!
„Skajt”-
pomyślałem tylko o nim.
Postawili
wszystko na ziemi.
Wygiąłem
swoje ciało w odpowiednia pozę. Nogi rozstawione, ręce skrzyżowanie na piersi,
głowa lekko przekrzywiona w lewo, prawa brew uniesiona w pogardzie, usta
troszkę wydęte. Niech nie myśli, że będzie łatwo, nawet, jeżeli nie jest to
jego wina.
Podniósł
wzrok do góry i nasze oczy się spotkały. Jego tęczówki również były ciemnobrązowe.
Rzecz, która nas łączyła.
Uśmiechnąłem
się odrobinę jadowicie i ruszyłem chodem godnym najlepszego modela (którym
przecież byłem) w dół schodami.
Nie
potykając się ani razu stanąłem przed nim. Byliśmy jednakowego wzrostu.
-
Cześć.- odezwałem się, cały czas patrząc mu w oczy równie magnetyzujące, co
moje.- Jestem Bill.- wyciągnąłem rękę.
-
Tom.- uścisnął mi dłoń. Miał też, tak samo tak ja, delikatną skórę.
Nastała
chwila ciszy.
-
Bill, pokaż Tomowi jego pokój.- poprosiła mama.
-
Jasne.- rzuciłem i odwróciłem się w stronę schodów, jednak zatrzymał mnie
dzwonek do drzwi.
Uśmiechnąłem
się.
„Nareszcie”-
pomyślałem i podszedłem do drzwi.
Otworzyłem
je, a za nimi stali Georg i Gustav.
-
Myślałem, że się nie doczekam.- westchnąłem z udawaną złością
-
Sorry, Gwiazdeczko, ale Gustav uparł się, żeby jeszcze zamówić pizzę…-
powiedział Georg z przesadną słodkością i pomachał mi pudełkami z pizzą przed
nosem.
Zmarszczyłem
swój nos, czując zapach mojej ulubionej potrawy i zmrużyłem oczy.
-
Jaka?- zapytałem.
-
Wegetariańska.- odpowiedział Gus.
-
Dobra, wybaczam wam.- uśmiechnąłem się lekko i przepuściłem w drzwiach.
Przeszli
na hall i widziałem, jak się zatrzymują.
-
Dobry wieczór państwu.- powiedzieli grzecznie i jednogłośnie.
-
Cześć, chłopaki.- powitał ich Gordon.- Ostatnio jak sprawdzałem to coś ci
szwankowało ze wzmacniaczem, George. Sprawdź to.- polecił.
-
Jasne.- odpowiedział Geo.
Oboje
przenieśli spojrzenia na chłopaka w dredach.
- A
tak…- udałem nonszalanckość.- Gustav, George, poznajcie mojego brata bliźniaka
Toma.- wskazałem na blondyna.
Ci
spojrzeli po sobie, później na mnie, czy przypadkiem nie żartuję, gdy jednak
nie znaleźli w mojej twarzy rozbawienia, wymienili między sobą uściski dłoni.
-
Idźcie do studia.- poleciłem im.- Zaraz do was dołączę.
Bez
słowa udali się na schody i zaraz zniknęli z widoku.
Również
podszedłem do schodów.
-
Idziesz?- rzuciłem przez ramię do chłopaka?
Ten
nic nie odpowiedział, jedynie wziął to, co wcześniej niósł ze sobą plus futerał
i poszedł za mną.
Skręciłem
do pokoju, znajdującego się obok mojego, tak zwanego gościnnego, a on wszedł za
mną.
-
Masz własną łazienkę.- poinformowałem go.- Mieszkam za ścianą.- dodałem jeszcze
i podszedłem do drzwi.- Kolacja będzie prawdopodobnie za godzinę.- rzuciłem na
odchodne.
Już
miałem zamiar wyjść z pokoju, kiedy się odezwał.
-
Bill?- zatrzymał mnie jego głos.
Odwróciłem
się i spojrzałem na niego.
-
Co?- zapytałem znudzonym głosem.
-
Chyba nie będzie wam przeszkadzać, jeśli pogram czasem na gitarze, co?- zadał
pytanie, a mój wzrok automatycznie przeniósł się na instrument w futerale.
-
Klasyczna?- uniosłem brew.
-
Elektryczna.- odparł.
Oczy
mi się zaświeciły.
-
Nie.- odpowiedziałem krótko i zniknąłem.
Udałem
się do studia, analizując to, co właśnie usłyszałem. Grał na gitarze
elektrycznej?
Wszedłem
do pomieszczenia i spoczęły na mnie dwie pary zaskoczonych, zdziwionych i
pytających oczu.
- No
i co się tak gapicie?- fuknąłem.- Myślicie, że jestem zadowolony z tego, że po
szesnastu latach dowiedziałem się o bracie bliźniaku?- warknąłem.
Gustav
zaśmiał się, a Georg wywrócił oczami.
Opowiedziałem
im pokrótce to, czego dowiedziałem się od matki, czyli wszystko, co wiedziałem
na temat otaczającego mnie zamieszania. W międzyczasie otworzyliśmy pudełka z
pizzą i wsuwaliśmy w siebie kawałek po kawałku.
- No…
i jaki on jest?- wyjąkał Gus.
- A
skąd mam to wiedzieć?!- krzyknąłem.- Przyjechał dwie minuty przed wami!-
zirytowałem się.
-
Dobra, spokojnie, Gwiazdeczko…- zaśmiał się długowłosy Georg.- Skoro tyle
dzisiaj niespodzianek cię spotkało to pokaż, co napisałeś.- niebywałe, jak
dobrze mnie znał.
Zmrużyłem
niebezpiecznie oczy, ale po chwili podałem im zeszyt z nową piosenką.
-
Jaki tytuł?- zapytał perkusista.
- Durch den Monsun.- odpowiedziałem po
chwili zastanowienia.
Nastała
chwila ciszy, podczas której chłopacy uważnie analizowali tekst. Zdawali się
czytać każdą linijkę po kilka razy i wymieniać w międzyczasie ukradkowe,
znaczące spojrzenia.
-
Możecie w końcu coś powiedzieć?- zirytowałem się w końcu.
Basista
zachichotał.
- Jak
masz pisać takie coś za każdym razem jak się dowiesz o bliźniaku to musimy
chyba z Gustavem poszukać nowych kandydatów na twoich braci.
Uśmiechnąłem
się dumny z siebie i dzieła, które stworzyłem szybciej niż którekolwiek,
kiedykolwiek.
-
Musimy to jeszcze rozpisać na instrumenty.- przypomniał Gus.- I co w końcu
robimy z tą gitarą prowadzącą? Jak chcemy do czegoś dojść, to naprawdę
powinniśmy kogoś znaleźć.
Serce
zabiło mi szybciej.
-
Zostawcie to mi…- rzekłem.- Ja… spróbuję to załatwić.
Pokiwali
głowami na zgodę.
- To
co?- George podniósł się z podłogi.- Leb’
die Sekunde na rozgrzewkę, poćwiczymy jeszcze Freunde bleiben i zajmiemy się rozpisywaniem.- zaproponował.
Zgodziliśmy
się.
Przenieśliśmy
się za lustro weneckie do pomieszczenia nagraniowego, George podłączył basa i
zaczęliśmy próbę.
Jak
zawsze nie fałszowałem, chłopacy również się nie mylili i ogólnie próbę można
było zaliczyć do udanych.
Rozpisywanie
nut na basa i perkusję zajęło nam jedynie dwie godziny. Najdłużej
rozpisywaliśmy to na gitarę prowadzącą, ponieważ żaden z nas nie miał doświadczenia
na tym polu i kierowaliśmy się jedynie słuchem Gustava, moją intuicją i wiedzą
książkową Georga.
Spróbowaliśmy
zagrać nową piosenkę, ale od początku stało się dla nas jasne, że nie ma w
sobie tego czegoś. Charakteru... brzmienia gitary elektrycznej.
Irytowało
mnie to okropnie, że tekst jest genialny, nuty rozpisane i dość szybko
opanowane przez chłopaków, jednak piosenka się nie składała.
Prawie
rzuciłem mikrofonem w szybę, jednak opanowałem się w dobrym momencie.
Przerwaliśmy i postanowiłem, że rozpiszemy jeszcze na elektryka Lass uns hier raus. Pograliśmy to
jeszcze trochę i wtedy ktoś wszedł do pomieszczenia.
Przez
lustro wenecki nie mieliśmy pojęcia, kto to był. Zażyczyłem je sobie, żebyśmy
mogli zamykać się tam we własnym świecie, nie widząc nikogo, nawet jeśli ktoś
nas obserwował.
Drzwi
się otworzyły, gdy zbieraliśmy nuty z podłogi, chcąc je uporządkować na nowo.
Goergowi nie robiło to różnicy, ale ja i Gustav musieliśmy mieć wszystko
poukładane, na swoim miejscu. Basista już wolał nam pomóc niż się znów o to
kłócić.
-
Hej.- powiedział cicho blondyn, mój brat znaczy… w sensie Tom.- Twoja mama
mówiła, że tu jesteś.- mówił konkretnie do mnie.
- I
co w związku z tym?- uniosłem brew i odgarnąłem włosy z lekko zroszonego potem
czoła.
-
Mógłbym później przyjść do ciebie, żebyś pokazał mi materiał do szkoły? Twoja
mama mówiła, że jesteśmy w jednej klasie.- wytłumaczył trochę przytłoczony
trzema parami oczu uważnie mu się przyglądających.
Zamrugałem
parę razy.
„W
jednej klasie?!!!”- wydarły się moje myśli.
- Mi
mówiła, że będziemy w jednej szkole. Nie wspominała nic o wspólnej klasie.-
poinformowałem go. Jego twarz wyrażała istne skonfundowanie.- Przyjdź o
dwunastej.- powiedziałem.
- Jasne.-
rzucił i wyszedł ze studia.
Chwilę
jeszcze patrzyłem się w drzwi, które zatrzasnęły się za nim.
- Jak
dwie krople wody…- zachichotał basista.
-
Jeszcze słowo i wylądujesz za tamtym oknem.- wywarczałem, wskazując dłonią w
kierunku, w którym znajdowało się okno w pokoju obsługi.
Nie
odezwał się już, ale też nie przestał się dziko uśmiechać i wymieniać
porozumiewawczych spojrzeń z Gusem.
Nie
graliśmy już. Była dziesiąta w nocy i zajęliśmy się jedynie dopracowywaniem Durch den Monsun.
O
jedenastej zebrali się i poszli do swoich domów. George zostawił gitarę, bo
mieliśmy się jutro spotkać o tej samej porze.
Zostawiłem
w studiu rękawiczki, poszedłem do pokoju i rzuciłem zeszyt oraz rozpisane nuty
na łóżko.
Zabrałem
czyste bokserki, czarną koszulkę i poszedłem do łazienki, połączonej z pokojem,
którą miałem na własność.
Zrzuciłem
z siebie rzeczy i poskładałem w kostkę. Wziąłem długi prysznic, myśląc o
wszystkim, co wydarzyło się w ciągu ostatnich dwunastu godzin.
Niebywałe,
jak życie może się odwrócić o 180 stopni. Jeszcze rano byłem tylko ja. Teraz
jest nas już dwóch. I do tego jesteśmy bliźniakami, wyglądającymi na kompletne
przeciwieństwa.
„Nie,
no, zaakceptowałbym wszystko, ale, że mój bliźniak jest skajtem?!”- prychnąłem
jednocześnie krzycząc w myślach.- „Przecież te ubrania są okropne, obrzydliwe…
Jak można się tak nosić…?”.
I ja
mam się z nim jutro pokazać w szkole? Powiedzieć, że co? Mój odnaleziony brat
bliźniak? Powiedzieć prawdę? Nic nie mówić? Przyznać się do niego i stracić
reputację w szkole? Nie przyznać i mieć przerąbane w domu?
-
Scheisse…- zakląłem pod nosem i otuliłem ciało puchatym, czarnym ręcznikiem.
Ubrałem
się i wróciłem do pokoju. Usiadłem na łóżku i przejrzałem jeszcze raz wszystkie
nuty. Poskładałem wszystko i schowałem do szafki nocnej. Włożyłem słuchawki na
uszy, ułożyłem się wygodnie, zamknąłem oczy i przesłuchałem parę naszych nagrań
po raz kolejny żałując, że nie mogę tego usłyszeć w pełnej krasie.
Po
chwili poczułem jakiś inny zapach i automatycznie otworzyłem oczy.
Oto
przede mną stał Tom. Również jedynie w bokserkach i ogromnym (a czego ja się po
skajcie spodziewałem?) podkoszulku.
Zdjąłem
słuchawki.
-
Puka się.- zauważyłem zgryźliwie.
-
Pukałem. Nie słyszałeś.- odpowiedział.
Nie
skomentowałem. Wiedziałem, że miał rację i tylko zrobiłbym z siebie idiotę
twierdząc inaczej.
- To
co chcesz konkretnie?- zapytałem podnosząc się do siadu, aby następnie wstać z
łóżka i sięgnąć po nieruszoną od powrotu ze szkoły torbę.
- To,
co będzie jutro.
Wywróciłem
oczami i podszedłem do półki z książkami, z której wziąłem pięć zeszytów i
podałem Dredowi.
-
Oddaj jutro rano.- powiedziałem.
Skinął
głową i nie ruszył się z miejsca, gdy ja się pakowałem do łóżka.
Patrzył
na mnie chwilę, jakby podejmował jakąś ważną decyzję.
Podszedł
do mojego łóżka i stanął nade mną.
Znów
poczułem zapach jego wody kolońskiej. Pachniał bardzo ładnie, musiałem
przyznać. I zauważyłem też to, czego pod żadnym pozorem nie można ujrzeć widząc
go w tych obrzydliwych spodniach. Był szczupły, no może nie tak jak ja, ale
jednak. Był również wysportowany, czego ja o sobie powiedzieć nie mogłem. Nigdy
nie lubiłem w-fu…
Uniosłem
brew mierząc go wzrokiem i zastanawiając się, co on tu jeszcze robi.
-
Wiesz, może byłoby fajnie, jakbyśmy się lepiej poznali…- zaproponował cicho.
Prychnąłem.
-
Chyba raczej w ogóle poznali.- poprawiłem go.
Uśmiechnął
się lekko.
-
Jest dość późno, nie uważasz?- zapytałem.
-
Rzeczywiście, jest, ale może mógłbyś chociaż powiedzieć mi coś o sobie w
skrócie…?- nalegał.- O sobie opowiem ci jutro.- dodał.
Zastanowiłem
się chwilę, jak postąpić i cicho mlasnąłem ustami ganiąc się za tak szybkie
zgodzenie się na taki układ.
-
Moje życie nie jest jakimś skrótem.- udałem trochę obrażonego.- Chyba raczej
wiesz, kiedy się urodziłem…- zadrwiłem.- Podobno jesteś starszy ode mnie o 10
minut, dlatego ojciec wziął ciebie, a nie mnie.- pominąłem kwestię wagi i
wielkości.- Powiedzmy tak… Jestem jedynym jasnym punktem w czarnej, szkolnej
rzeczywistości.- powiedziałem skromnie o sobie.- Jestem gwiazdą naszego liceum
i każdy o tym wie. Mamy z Gustavem i Georgiem mały zespół. Gramy od paru lat.
- Na
czym grasz?- zapytał.
-
Śpiewam.- odpowiedziałem krótko.
Pokiwał
głową.
- A
ty…- zacząłem.- Dobrze grasz na gitarze?
-
Gram od siódmego roku życia, więc myślę, że nawet nieźle.- powiedział.
Myślałem
przez chwilę, czy nie pokazać mu nutek, ale ostatecznie stwierdziłem, że
jeszcze go wcale nie znam.
Wywróciłem
oczami zrezygnowany. W końcu często kładę się spać jeszcze później…
- No…
dobra… To opowiedz o sobie teraz.- poleciłem mu.
Uśmiechnął
się. Mogę przyrzec, że to był najszczerszy i najładniejszy uśmiech, jaki w
życiu widziałem.
- Ja…
Mieszkałem w ojcem i jego dziewczyną przez sześć lat w Monachium, potem się
rozstali, a my przenieśliśmy się do Berlina. Jak miałem osiem lat ojciec się
ożenił z Norą. Była nawet miła, starała się przypaść mi do gustu, ale ja nigdy
nie trawiłem tych kobiet ojca…- westchnął.- Rozwiedli się rok temu, bo ojciec
znalazł sobie inną. Teraz, jak ojciec miał wypadek samochodowy i cały czas
leżał w szpitalu mieszkałem jakiś czas sam. Później ojca przeniesiono do
ośrodka rehabilitacyjnego.
- I
wtedy kazał ci tu przyjechać?- wtrąciłem pytanie.
Zarumienił
się.
-
Nie, Bill… Ty nic nie rozumiesz…- pokręcił głową, a ja zmrużyłem oczy
rzeczywiście próbując zrozumieć, o co tu chodzi.- Ja wiedziałem o tobie… i sam
zaproponowałem, że tu przyjadę.
Zamurowało
mnie. On wiedział o mnie, a ja o nim nie?! Chcę usłyszeć prawdę prosto w twarz.
Przesunąłem
się, żeby mógł klapnąć. na łóżku.
Usiadł
naprzeciwko mnie po turecku.
Moje
ciało przeszyło coś dziwnego. Nie umiałem powiedzieć, co to było, ale
zinterpretowałem informację. To był mój brat, mój bliźniak. Druga połówka mnie.
Nieznajomy szukający miłości, zrozumienia i zaufania.
Cudne, Billuś jako gwiazdeczka to coś co wredne Lady lubią najbardziej. :-) duzo weny! Dodaj anonimowe komcie.
OdpowiedzUsuńHaha padłam kiedy wyobraziłam sobie tą pozę Billa przed spotkaniem z Tomem xD
OdpowiedzUsuńOgólnie uwielbiam takiego Billa z trudnym charakterkiem jak w tym opowiadaniu ^^
Poza Bila skojarzyła mi się z taką typową królewną xD Choć przyznam, że pasuje mu coś takiego i to bardzo ;) do tego Tom, który wie więcej niż bym się spodziewała.. ;)
OdpowiedzUsuń