niedziela, 31 marca 2013

2. Sagt es mir jetzt in mein Gesicht


2. Sagt es mir jetzt in mein Gesicht

Zszedłem na dół i przystanąłem na półpiętrze, skąd miałem doskonały widok na drzwi wejściowe.
Gordon wszedł do środka, niosąc dwie walizki, za nim szła moja mama z futerałem. Na końcu ujrzałem jego.
Niósł wielkie, czarne pudło i jeszcze jedną walizkę.
Miał blond dredy, przewiązane na czole bandaną, a na to wszystko jeszcze klasycznego fullcap’a. Miał szerokie, jeansowe spodnie i białą, ogromną bluzę, zakrywającą wszystko dokładnie, więc nie miałem nawet szans domyślać się jego prawdziwej sylwetki. Miał w wardze kolczyk, łudząco podobny do mojego w prawej brwi. Bliźniak? Byliśmy totalnie inni!!!
„Skajt”- pomyślałem tylko o nim.
Postawili wszystko na ziemi.
Wygiąłem swoje ciało w odpowiednia pozę. Nogi rozstawione, ręce skrzyżowanie na piersi, głowa lekko przekrzywiona w lewo, prawa brew uniesiona w pogardzie, usta troszkę wydęte. Niech nie myśli, że będzie łatwo, nawet, jeżeli nie jest to jego wina.
Podniósł wzrok do góry i nasze oczy się spotkały. Jego tęczówki również były ciemnobrązowe. Rzecz, która nas łączyła.
Uśmiechnąłem się odrobinę jadowicie i ruszyłem chodem godnym najlepszego modela (którym przecież byłem) w dół schodami.
Nie potykając się ani razu stanąłem przed nim. Byliśmy jednakowego wzrostu.
- Cześć.- odezwałem się, cały czas patrząc mu w oczy równie magnetyzujące, co moje.- Jestem Bill.- wyciągnąłem rękę.
- Tom.- uścisnął mi dłoń. Miał też, tak samo tak ja, delikatną skórę.
Nastała chwila ciszy.
- Bill, pokaż Tomowi jego pokój.- poprosiła mama.
- Jasne.- rzuciłem i odwróciłem się w stronę schodów, jednak zatrzymał mnie dzwonek do drzwi.
Uśmiechnąłem się.
„Nareszcie”- pomyślałem i podszedłem do drzwi.
Otworzyłem je, a za nimi stali Georg i Gustav.
- Myślałem, że się nie doczekam.- westchnąłem z udawaną złością
- Sorry, Gwiazdeczko, ale Gustav uparł się, żeby jeszcze zamówić pizzę…- powiedział Georg z przesadną słodkością i pomachał mi pudełkami z pizzą przed nosem.
Zmarszczyłem swój nos, czując zapach mojej ulubionej potrawy i zmrużyłem oczy.
- Jaka?- zapytałem.
- Wegetariańska.- odpowiedział Gus.
- Dobra, wybaczam wam.- uśmiechnąłem się lekko i przepuściłem w drzwiach.
Przeszli na hall i widziałem, jak się zatrzymują.
- Dobry wieczór państwu.- powiedzieli grzecznie i jednogłośnie.
- Cześć, chłopaki.- powitał ich Gordon.- Ostatnio jak sprawdzałem to coś ci szwankowało ze wzmacniaczem, George. Sprawdź to.- polecił.
- Jasne.- odpowiedział Geo.
Oboje przenieśli spojrzenia na chłopaka w dredach.
- A tak…- udałem nonszalanckość.- Gustav, George, poznajcie mojego brata bliźniaka Toma.- wskazałem na blondyna.
Ci spojrzeli po sobie, później na mnie, czy przypadkiem nie żartuję, gdy jednak nie znaleźli w mojej twarzy rozbawienia, wymienili między sobą uściski dłoni.
- Idźcie do studia.- poleciłem im.- Zaraz do was dołączę.
Bez słowa udali się na schody i zaraz zniknęli z widoku.
Również podszedłem do schodów.
- Idziesz?- rzuciłem przez ramię do chłopaka?
Ten nic nie odpowiedział, jedynie wziął to, co wcześniej niósł ze sobą plus futerał i poszedł za mną.
Skręciłem do pokoju, znajdującego się obok mojego, tak zwanego gościnnego, a on wszedł za mną.
- Masz własną łazienkę.- poinformowałem go.- Mieszkam za ścianą.- dodałem jeszcze i podszedłem do drzwi.- Kolacja będzie prawdopodobnie za godzinę.- rzuciłem na odchodne.
Już miałem zamiar wyjść z pokoju, kiedy się odezwał.
- Bill?- zatrzymał mnie jego głos.
Odwróciłem się i spojrzałem na niego.
- Co?- zapytałem znudzonym głosem.
- Chyba nie będzie wam przeszkadzać, jeśli pogram czasem na gitarze, co?- zadał pytanie, a mój wzrok automatycznie przeniósł się na instrument w futerale.
- Klasyczna?- uniosłem brew.
- Elektryczna.- odparł.
Oczy mi się zaświeciły.
- Nie.- odpowiedziałem krótko i zniknąłem.
Udałem się do studia, analizując to, co właśnie usłyszałem. Grał na gitarze elektrycznej?
Wszedłem do pomieszczenia i spoczęły na mnie dwie pary zaskoczonych, zdziwionych i pytających oczu.
- No i co się tak gapicie?- fuknąłem.- Myślicie, że jestem zadowolony z tego, że po szesnastu latach dowiedziałem się o bracie bliźniaku?- warknąłem.
Gustav zaśmiał się, a Georg wywrócił oczami.
Opowiedziałem im pokrótce to, czego dowiedziałem się od matki, czyli wszystko, co wiedziałem na temat otaczającego mnie zamieszania. W międzyczasie otworzyliśmy pudełka z pizzą i wsuwaliśmy w siebie kawałek po kawałku.
- No… i jaki on jest?- wyjąkał Gus.
- A skąd mam to wiedzieć?!- krzyknąłem.- Przyjechał dwie minuty przed wami!- zirytowałem się.
- Dobra, spokojnie, Gwiazdeczko…- zaśmiał się długowłosy Georg.- Skoro tyle dzisiaj niespodzianek cię spotkało to pokaż, co napisałeś.- niebywałe, jak dobrze mnie znał.
Zmrużyłem niebezpiecznie oczy, ale po chwili podałem im zeszyt z nową piosenką.
- Jaki tytuł?- zapytał perkusista.
- Durch den Monsun.- odpowiedziałem po chwili zastanowienia.
Nastała chwila ciszy, podczas której chłopacy uważnie analizowali tekst. Zdawali się czytać każdą linijkę po kilka razy i wymieniać w międzyczasie ukradkowe, znaczące spojrzenia.
- Możecie w końcu coś powiedzieć?- zirytowałem się w końcu.
Basista zachichotał.
- Jak masz pisać takie coś za każdym razem jak się dowiesz o bliźniaku to musimy chyba z Gustavem poszukać nowych kandydatów na twoich braci.
Uśmiechnąłem się dumny z siebie i dzieła, które stworzyłem szybciej niż którekolwiek, kiedykolwiek.
- Musimy to jeszcze rozpisać na instrumenty.- przypomniał Gus.- I co w końcu robimy z tą gitarą prowadzącą? Jak chcemy do czegoś dojść, to naprawdę powinniśmy kogoś znaleźć.
Serce zabiło mi szybciej.
- Zostawcie to mi…- rzekłem.- Ja… spróbuję to załatwić.
Pokiwali głowami na zgodę.
- To co?- George podniósł się z podłogi.- Leb’ die Sekunde na rozgrzewkę, poćwiczymy jeszcze Freunde bleiben i zajmiemy się rozpisywaniem.- zaproponował.
Zgodziliśmy się.
Przenieśliśmy się za lustro weneckie do pomieszczenia nagraniowego, George podłączył basa i zaczęliśmy próbę.
Jak zawsze nie fałszowałem, chłopacy również się nie mylili i ogólnie próbę można było zaliczyć do udanych.
Rozpisywanie nut na basa i perkusję zajęło nam jedynie dwie godziny. Najdłużej rozpisywaliśmy to na gitarę prowadzącą, ponieważ żaden z nas nie miał doświadczenia na tym polu i kierowaliśmy się jedynie słuchem Gustava, moją intuicją i wiedzą książkową Georga.
Spróbowaliśmy zagrać nową piosenkę, ale od początku stało się dla nas jasne, że nie ma w sobie tego czegoś. Charakteru... brzmienia gitary elektrycznej.
Irytowało mnie to okropnie, że tekst jest genialny, nuty rozpisane i dość szybko opanowane przez chłopaków, jednak piosenka się nie składała.
Prawie rzuciłem mikrofonem w szybę, jednak opanowałem się w dobrym momencie. Przerwaliśmy i postanowiłem, że rozpiszemy jeszcze na elektryka Lass uns hier raus. Pograliśmy to jeszcze trochę i wtedy ktoś wszedł do pomieszczenia.
Przez lustro wenecki nie mieliśmy pojęcia, kto to był. Zażyczyłem je sobie, żebyśmy mogli zamykać się tam we własnym świecie, nie widząc nikogo, nawet jeśli ktoś nas obserwował.
Drzwi się otworzyły, gdy zbieraliśmy nuty z podłogi, chcąc je uporządkować na nowo. Goergowi nie robiło to różnicy, ale ja i Gustav musieliśmy mieć wszystko poukładane, na swoim miejscu. Basista już wolał nam pomóc niż się znów o to kłócić.
- Hej.- powiedział cicho blondyn, mój brat znaczy… w sensie Tom.- Twoja mama mówiła, że tu jesteś.- mówił konkretnie do mnie.
- I co w związku z tym?- uniosłem brew i odgarnąłem włosy z lekko zroszonego potem czoła.
- Mógłbym później przyjść do ciebie, żebyś pokazał mi materiał do szkoły? Twoja mama mówiła, że jesteśmy w jednej klasie.- wytłumaczył trochę przytłoczony trzema parami oczu uważnie mu się przyglądających.
Zamrugałem parę razy.
„W jednej klasie?!!!”- wydarły się moje myśli.
- Mi mówiła, że będziemy w jednej szkole. Nie wspominała nic o wspólnej klasie.- poinformowałem go. Jego twarz wyrażała istne skonfundowanie.- Przyjdź o dwunastej.- powiedziałem.
- Jasne.- rzucił i wyszedł ze studia.
Chwilę jeszcze patrzyłem się w drzwi, które zatrzasnęły się za nim.
- Jak dwie krople wody…- zachichotał basista.
- Jeszcze słowo i wylądujesz za tamtym oknem.- wywarczałem, wskazując dłonią w kierunku, w którym znajdowało się okno w pokoju obsługi.
Nie odezwał się już, ale też nie przestał się dziko uśmiechać i wymieniać porozumiewawczych spojrzeń z Gusem.
Nie graliśmy już. Była dziesiąta w nocy i zajęliśmy się jedynie dopracowywaniem Durch den Monsun.
O jedenastej zebrali się i poszli do swoich domów. George zostawił gitarę, bo mieliśmy się jutro spotkać o tej samej porze.
Zostawiłem w studiu rękawiczki, poszedłem do pokoju i rzuciłem zeszyt oraz rozpisane nuty na łóżko.
Zabrałem czyste bokserki, czarną koszulkę i poszedłem do łazienki, połączonej z pokojem, którą miałem na własność.
Zrzuciłem z siebie rzeczy i poskładałem w kostkę. Wziąłem długi prysznic, myśląc o wszystkim, co wydarzyło się w ciągu ostatnich dwunastu godzin.
Niebywałe, jak życie może się odwrócić o 180 stopni. Jeszcze rano byłem tylko ja. Teraz jest nas już dwóch. I do tego jesteśmy bliźniakami, wyglądającymi na kompletne przeciwieństwa.
„Nie, no, zaakceptowałbym wszystko, ale, że mój bliźniak jest skajtem?!”- prychnąłem jednocześnie krzycząc w myślach.- „Przecież te ubrania są okropne, obrzydliwe… Jak można się tak nosić…?”.
I ja mam się z nim jutro pokazać w szkole? Powiedzieć, że co? Mój odnaleziony brat bliźniak? Powiedzieć prawdę? Nic nie mówić? Przyznać się do niego i stracić reputację w szkole? Nie przyznać i mieć przerąbane w domu?
- Scheisse…- zakląłem pod nosem i otuliłem ciało puchatym, czarnym ręcznikiem.
Ubrałem się i wróciłem do pokoju. Usiadłem na łóżku i przejrzałem jeszcze raz wszystkie nuty. Poskładałem wszystko i schowałem do szafki nocnej. Włożyłem słuchawki na uszy, ułożyłem się wygodnie, zamknąłem oczy i przesłuchałem parę naszych nagrań po raz kolejny żałując, że nie mogę tego usłyszeć w pełnej krasie.
Po chwili poczułem jakiś inny zapach i automatycznie otworzyłem oczy.
Oto przede mną stał Tom. Również jedynie w bokserkach i ogromnym (a czego ja się po skajcie spodziewałem?) podkoszulku.
Zdjąłem słuchawki.
- Puka się.- zauważyłem zgryźliwie.
- Pukałem. Nie słyszałeś.- odpowiedział.
Nie skomentowałem. Wiedziałem, że miał rację i tylko zrobiłbym z siebie idiotę twierdząc inaczej.
- To co chcesz konkretnie?- zapytałem podnosząc się do siadu, aby następnie wstać z łóżka i sięgnąć po nieruszoną od powrotu ze szkoły torbę.
- To, co będzie jutro.
Wywróciłem oczami i podszedłem do półki z książkami, z której wziąłem pięć zeszytów i podałem Dredowi.
- Oddaj jutro rano.- powiedziałem.
Skinął głową i nie ruszył się z miejsca, gdy ja się pakowałem do łóżka.
Patrzył na mnie chwilę, jakby podejmował jakąś ważną decyzję.
Podszedł do mojego łóżka i stanął nade mną.
Znów poczułem zapach jego wody kolońskiej. Pachniał bardzo ładnie, musiałem przyznać. I zauważyłem też to, czego pod żadnym pozorem nie można ujrzeć widząc go w tych obrzydliwych spodniach. Był szczupły, no może nie tak jak ja, ale jednak. Był również wysportowany, czego ja o sobie powiedzieć nie mogłem. Nigdy nie lubiłem w-fu…
Uniosłem brew mierząc go wzrokiem i zastanawiając się, co on tu jeszcze robi.
- Wiesz, może byłoby fajnie, jakbyśmy się lepiej poznali…- zaproponował cicho.
Prychnąłem.
- Chyba raczej w ogóle poznali.- poprawiłem go.
Uśmiechnął się lekko.
- Jest dość późno, nie uważasz?- zapytałem.
- Rzeczywiście, jest, ale może mógłbyś chociaż powiedzieć mi coś o sobie w skrócie…?- nalegał.- O sobie opowiem ci jutro.- dodał.
Zastanowiłem się chwilę, jak postąpić i cicho mlasnąłem ustami ganiąc się za tak szybkie zgodzenie się na taki układ.
- Moje życie nie jest jakimś skrótem.- udałem trochę obrażonego.- Chyba raczej wiesz, kiedy się urodziłem…- zadrwiłem.- Podobno jesteś starszy ode mnie o 10 minut, dlatego ojciec wziął ciebie, a nie mnie.- pominąłem kwestię wagi i wielkości.- Powiedzmy tak… Jestem jedynym jasnym punktem w czarnej, szkolnej rzeczywistości.- powiedziałem skromnie o sobie.- Jestem gwiazdą naszego liceum i każdy o tym wie. Mamy z Gustavem i Georgiem mały zespół. Gramy od paru lat.
- Na czym grasz?- zapytał.
- Śpiewam.- odpowiedziałem krótko.
Pokiwał głową.
- A ty…- zacząłem.- Dobrze grasz na gitarze?
- Gram od siódmego roku życia, więc myślę, że nawet nieźle.- powiedział.
Myślałem przez chwilę, czy nie pokazać mu nutek, ale ostatecznie stwierdziłem, że jeszcze go wcale nie znam.
Wywróciłem oczami zrezygnowany. W końcu często kładę się spać jeszcze później…
- No… dobra… To opowiedz o sobie teraz.- poleciłem mu.
Uśmiechnął się. Mogę przyrzec, że to był najszczerszy i najładniejszy uśmiech, jaki w życiu widziałem.
- Ja… Mieszkałem w ojcem i jego dziewczyną przez sześć lat w Monachium, potem się rozstali, a my przenieśliśmy się do Berlina. Jak miałem osiem lat ojciec się ożenił z Norą. Była nawet miła, starała się przypaść mi do gustu, ale ja nigdy nie trawiłem tych kobiet ojca…- westchnął.- Rozwiedli się rok temu, bo ojciec znalazł sobie inną. Teraz, jak ojciec miał wypadek samochodowy i cały czas leżał w szpitalu mieszkałem jakiś czas sam. Później ojca przeniesiono do ośrodka rehabilitacyjnego.
- I wtedy kazał ci tu przyjechać?- wtrąciłem pytanie.
Zarumienił się.
- Nie, Bill… Ty nic nie rozumiesz…- pokręcił głową, a ja zmrużyłem oczy rzeczywiście próbując zrozumieć, o co tu chodzi.- Ja wiedziałem o tobie… i sam zaproponowałem, że tu przyjadę.
Zamurowało mnie. On wiedział o mnie, a ja o nim nie?! Chcę usłyszeć prawdę prosto w twarz.
Przesunąłem się, żeby mógł klapnąć. na łóżku.
Usiadł naprzeciwko mnie po turecku.
Moje ciało przeszyło coś dziwnego. Nie umiałem powiedzieć, co to było, ale zinterpretowałem informację. To był mój brat, mój bliźniak. Druga połówka mnie. Nieznajomy szukający miłości, zrozumienia i zaufania.

3 komentarze :

  1. Cudne, Billuś jako gwiazdeczka to coś co wredne Lady lubią najbardziej. :-) duzo weny! Dodaj anonimowe komcie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha padłam kiedy wyobraziłam sobie tą pozę Billa przed spotkaniem z Tomem xD
    Ogólnie uwielbiam takiego Billa z trudnym charakterkiem jak w tym opowiadaniu ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Poza Bila skojarzyła mi się z taką typową królewną xD Choć przyznam, że pasuje mu coś takiego i to bardzo ;) do tego Tom, który wie więcej niż bym się spodziewała.. ;)

    OdpowiedzUsuń