piątek, 9 sierpnia 2013

42.

Tytuły rozdziałów dodam, jak wrócę.

Wczoraj… Pewna ważna dla mnie osoba w złości powiedziała, że nie umiem pisać i, że kiepsko mi idzie. I przejęłam się tym, naprawdę. Więc, jeśli ktoś to przeczyta.. Wyraźcie, proszę, swoje zdanie.. Betowała Kasiaczek.

~Sinnlos

42.


Bill

Ściany zdawały się zbliżać do siebie. Czułem klaustrofobiczny napór ze wszystkich stron i nie umiałem sobie z tym poradzić. I do tego znałem okrutną prawdę. To nie były ściany mojego pokoju hotelowego… To były ściany mojego serca. Były zbudowane ze wszystkich uczuć, kłębiących się we mnie od ponad miesiąca. Przeglądałem je, wertowałem i smutne było, że nie znalazłem ani jednego pozytywnego. Wszystkie uciskały moje serce i sprawiały, że bolało. To nie był już nawet ból w mojej głowie, czy jakieś urojenie… To był fizyczny ból.
Trzymałem się jedną ręką za serce, drugą za brzuch i siedziałem koło toalety na podłodze. Obraz przed oczami mi się rozmazywał i musiałem nogami oplatać kibel, żeby nie stracić orientacji, gdzie jestem. I nigdy nie spodziewałem się, ze można chorować… z miłości. Można. Doświadczyłem tego i jest to najgorsza choroba ze wszystkich. Bo nigdy nie wiadomo, jak się rozwinie. Jednak czułem, ze mój los jest już z góry przesądzony. Znałem koniec tej choroby. Były dwie możliwości, a ja wiedziałem, co mnie czeka.
Kolejne torsje i wymiotowanie żółcią. Bo przecież nic nie jadłem i nie piłem. Jedyny płyn, jaki połykałem, to moje łzy, które same spływały mi do ust. Automatycznie je oblizywałem, smakując ich słonego i gorzkiego smaku. Choć może nie były gorzkie w smaku? Może goryczy dodawał im mój umysł? Żeby ukarać siebie za wszystkie błędy. Za wszystko, co zrobiłem źle, a to zadało Tomowi ból…
Boże… Tom… To imię nawet wymawiane w myślach sprawiało, że płakałem jeszcze bardziej. Że ręce mi drżały, a głowa, przechylając się na bok, odmawiała posłuszeństwa i nie patrzyła prosto.
Bałem się spojrzeć w lustro, ale właściwie wiedziałem, że nie zobaczę w nim nic prócz pustego wzroku. Że będę widział lalkę pozbawiona nadziei, z odebranymi marzeniami i bólem spowodowanym niespełnioną miłością.
Cały dzień spędziłem na podłodze łazienki. Teraz się pogorszyło, bo od godziny powinienem być w hotelu naprzeciwko cmentarza i oglądać specjalne widowisko… Gwałt na małej dziewczynce. A ja nie mogłem… I Katerina miała rację.
Wiedziałem, że Tom, chcąc zniszczyć moje uczucia, niszczy mnie. Bo to jest jedyna rzecz, która mnie definiowała. Moje emocje, to, co czuję. Niszczył mnie. A ja nie chciałem zniknąć. Mogłem umrzeć, ale nie zniknąć. Bo umiera się z uczuciami, znika się bez nich.
Gdy wreszcie poczułem, że mój żołądek się uspokoił, a żółć już nie ma zamiaru palić mojego gardła, spuściłem wodę i podczołgałem się do zlewu. Wstałem na drżących nogach i przepłukałem usta zimną wodą. Umyłem zęby i przemyłem twarz. Istna masakra. W życiu nie czułem się gorzej. Ani psychicznie, ani fizycznie…
Trzymając się za ściany, poszedłem szurając stopami o wykładzinę do sypialni.
Usiadłem na łóżku i sięgnąłem po telefon. Co chwilę ktoś dzwonił. Skrzynkę sms miałem zapchaną wiadomościami, których nie przeczytałem. Zastanawiałem się, dlaczego jeszcze nie wyłączyłem telefonu… Pewnie dlatego, że to był jedyny towarzyszący mi dźwięk. Był już irytujący, owszem, ale nie był on ciszą. A wszystko było lepsze niż ta cisza. Mogłem włączyć telewizor, ale… Wpadałem w paranoję.
Bałem się tej ciszy, bo czułem, jaki jestem samotny. Ale jednocześnie nie potrafiłem jej przerwać, bo bałem się, że przestanę czuć ból. Bo to było cholernie bolesne, ale nie bardziej niż zapomnienie o Tomie. Nie mogłem o nim zapomnieć. A przerwanie ciszy byłoby próbą zapomnienia.
Położyłem się i patrzyłem w sufit. Podejmowałem najważniejszą decyzję  w moim życiu.
I chyba…
Spojrzałem na kalendarz na ścianie i uśmiechnąłem się smutno.
…ją podjąłem.


                                                                        Tom

Krążyłem nerwowo po recepcji i spoglądałem na drzwi. Powinien już być w hotelu od godziny. Czyli naprawdę nie przyszedł? Zostawił mnie?! Ale… ale przecież…
Przecież to ja go zostawiłem…
Bez powodu.
Kat stała u dołu schodów i patrzyła na mnie zmartwionym wzrokiem. Ruszyła do mnie wolnym krokiem, zakładając ręce na piersiach.
- Tom… on nie przyjdzie…- powiedziała cicho i położyła rękę na moim ramieniu.
- A jeśli coś mu się stało?- zapytałem nerwowo.- Jeśli autobus miał wypadek, albo trafił do szpitala?- Miętoliłem swoje palce.- Myślisz, że nie przyjdzie, bo wystraszył się po wczorajszym?- Spojrzałem jej w oczy.
- Nie… Nie przyjdzie, bo boi się dzisiaj…- wyszeptała i spuściła wzrok.
- Powiedziałaś mu?!- Potrząsnąłem nią.
Odepchnęła mnie.
- Nie pozwolę ci zniszczyć psychiki własnego brata! Pieprzysz głupoty, Tom! Kochasz go i niszczysz jednocześnie!
Zacisnąłem dłonie w pięści.
- Myślałem, że mnie kocha i przyjdzie…- wyszeptałem.
Przytuliła mnie.
- Kocha cię, Tom. Nad życie… I to właśnie o nie bym się martwiła…
- Co ty sugerujesz, Kat?- Spojrzałem na nią uważnie.
- Nic, Tom…- Odsunęła się.- Ale on cię nigdy nie znienawidzi… Prędzej dopełni największego aktu autodestrukcji…
- To znaczy?- Zadałem to pytanie, choć tak naprawdę chyba wiedziałem.
- Samobójstwa…- wyszeptała.
- To niemożliwe, Kat… on nigdy tego nie zrobi… Nigdy… przecież wiem. To mój brat…- szeptałem, ale nie umiałem ukryć nuty przerażenia w moim głosie.
Staliśmy chwile w ciszy.
- Tom… wyjaśnij mi dokładnie, dlaczego wyjechałeś od niego?
- Zrozumiałem coś, Kat…- Popatrzyłem pusto na dziewczynę.- Zrozumiałem, że on powinien znaleźć sobie kogoś lepszego ode mnie… Że powinien się zakochać szczęśliwie… Że nie powinien żyć w związku z bratem bliźniakiem…
- Owszem, nie powinien, Tom…- odpowiedziała cicho.- Ale co jeśli on chce…?
Odsunęła się ode mnie i odeszła po schodach na górę.

Kurwa… Chyba nie przemyślałem jednak wszystkich aspektów…

5 komentarzy :

  1. W złości mówi się różne rzeczy, Sin. Ta osoba z pewnością tak nie myśli. Dla nas i dla niej zapewne także piszesz wspaniale, nigdy w to nie wątp.

    Co do rozdziału...
    Boję się.
    Tom to skurwysyn.

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest kurwa mac genialne, nawet nie mysl inaczej bo ci nogi z dupy powyrywam, przyznam, ze najwspanialsza czytelniczka to ja nie jestem, bo wgl nie komentuje, ale wierz mi na slowo kocham slowa ktorymi sie poslugujesz. To jeden z dwoch blogow ktore kocham nad zycie, ktore maja sens, wlasna historie i to cos co inni nie umieja wykorzytac - wyobraznie. Naprawde ciesze sie, ze w twincescie siedza jeszcze osoby z takimi pomyslami jak ty. Nigdy nie przestawaj pisac, pamietaj ze nawet zawodowcy spotykaja sie ze slowami krytyki. Masz wielki talent wykorzystuj go slusznie

    Mini

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach sin przeproszę jeszcze raz więc mówie przepraszam. Notatka świetna coś zaczyna się dziać mogę śmiało powiedzieć, że to ja cie skrzywdziłem, wybacz mojej głupocie jestem beznadziejny odcinek świetny jak zawsze wybacz mi sin, że cie słońce sprzywdziłem nie powinienem tego robić tak wspaniałej osobie
    Marudek :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem, kto nagadał Ci takich głupot, ale nie słuchaj tej osoby. Piszesz rewelacyjnie, mówiłam Ci to podczas naszej ostatniej rozmowy na GG, pamiętasz? Jeśli nie, zerknij w archiwum. Poza tym, zgadzam się z Mazohyst. W złości mówi się różne rzeczy, których potem sie żałuje. Nie przejmuj się :)
    Odcinek jak zwykle świetny. Szkoda, że Tom dopiero teraz zrozumiał swój błąd, bo dalej będzie... Ach, nie, nic nie powiem :D Może tylko tyle, że Tom będzie żałował tego, że zostawił Billa, i osoba, która sprawiła Ci przykrość, na pewno też żałuje swoich słów.
    Trzymaj się, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Co takie krótkie? to nie fer. Ja chce jeszcze:D
    Pokłony przed twoim pisaniem. Jesteś wspaniała.
    Buziaczki i weny życzę:*

    OdpowiedzUsuń