poniedziałek, 24 czerwca 2013

Miłość Boli 1.6


No tak.. Miało być pojutrze, jest dzisiaj.. No bo pomyślałam, ze skoro mam, to czemu by nie pokazać? Jakoś tak.. nie rozpisuję się dzisiaj.. No nie wiem. O! już wiem! Nudzi mi się.. dlatego zaczynam MB 7 pisać.. I jeszcze.. co ja chciałam? A tak… Mazo.. dziękuję. Teraz wiem na pewno, że czytasz. Jakoś tak.. po prostu dalej mi samotno… Zparaszam do czytania i komentowania. Naprawdę.. bardzo proszę o komentarze.. Bo mam takie nieprzyjemne uczucie, że zostały mi trzy osoby… A może… może zawiesić bloga? Zamknąć, czy coś… bo skoro nikt nie czyta, to… po co on jest? No i się rozpisałam… Kurwa mać…! Betowała Czaki.


Miłość Boli 1.6

Aaaa - teraźniejszość
Bbb – parę dni wcześniej
Cccc - wspomnienie


Wszedłem do szkoły, nie wiedząc kompletnie, czego się spodziewać. Zawsze się ze mnie śmiali i popychali… Ale tego dnia, gdy przekroczyłem szkolne mury… dobiegł mnie chichot. Ze wszystkich stron… I wtedy je zobaczyłem. Zdjęcia, na który całowałem się z jakimś chłopakiem. Z Tomem… Na każdej ścianie. Dookoła.
Tom podszedł do mnie zadowolony. Zniszczył mnie tym uśmiechem.
- I jak ‘kochanie’? - zaśmiał się.
Nie odpowiedziałem, będąc w szoku. Ogarniał mnie z każdej strony.
Poczułem popchnięcie i upadłem.
„Pedał” usłyszałem tylko. Nie wiem, kto to powiedział… Nieważne…
Podniosłem się i otrzepałem.
I moje pierwsze słowa zapamiętam do końca życia. Nie zwyzywałem go, nie powiedziałem, że nienawidzę, bo przecież kochałem…
Uśmiechnąłem się słabo. Z bólem i znudzeniem na twarzy.
- Naprawdę chciało ci się to wszystko robić…? - zapytałem i odszedłem.
I to, o ten moment pytał Tom. O chwilę, w której mój rozwścieczony brat bliźniak nasyła na mnie swoich osiłków, bo nie wkurwiłem się odpowiednio mocno, a raczej wcale…
Dopadli mnie w łazience. Wyzywali i bili. Ale nie to było najgorsze…

- Opowiedz mi, Billy… - poprosił cicho.
Spojrzałem na niego jak na wariata.
- A co? Nie powiedzieli ci, jacy byli kreatywni?! - prychnąłem.
- Pobili cię… Wiem… Byłeś w szpitalu. - Spuścił wzrok.
Uśmiechnąłem się smutno.
- Naprawdę nic ci nie powiedzieli…?
Milczał. Czyli naprawdę nie wiedział.
Zaśmiałem się gorzko.
- Ilu ich na mnie nasłałeś, Tom? - Usiadłem i patrzyłem się na niego.
- D - dwóch… - wyjąkał, przypominając sobie całą sytuację.
- Przyszło pięciu – poinformowałem go.
Przełknął ciężko ślinę.
- Pięciu… - powtórzył głucho jak echo.
Dotknąłem mimowolnie jego dłoni i ścisnąłem lekko jego końce palców swoimi.
Podniósł na mnie wzrok i przyjrzał mi się uważnie.
Również usiadł, jakby czując powagę sytuacji.
- Bill… - wyszeptał ponaglając mnie.
- Musiałem obciągnąć. Każdemu z nich. I przełknąć. A potem wylizać – rzuciłem hasłami.
I kontrolowałem się, naprawdę. Do tego momentu. Teraz… Z moich oczu pociekły łzy…
Zakrył usta dłonią i również się popłakał. Przycisnął mnie mocno do swojej piersi i głaskał uspokajająco po plecach.
- Ciii… Cichutko… Nogi im z dupy powyrywam i jaja urwę… Obiecuję…
- Nigdy nie zastanawiałeś się, dlaczego nazywają mnie ‘dziwką’? - wyszeptałem. - Sam nazywałeś mnie tak, nie wiedząc dlaczego…?
Pocałował mnie w czoło.
- Nie miałem pojęcia… - wyszeptał. - Pozabijam skurwysynów! - warknął.
Pogładziłem go po policzku.
- Zacznij od siebie… - powiedziałem cicho i odwróciłem się na drugą stronę.
Słyszałem, jak pociąga nosem. Płakał.
A mnie złapało za serce. Odkryłem, że je jeszcze mam.
Odwróciłem się na chwilkę i cmoknąłem delikatnie jego nagie ramię.
- Dobranoc… - szepnąłem i zasnąłem.
Obudziłem się dziwnie ograniczony. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że oplatają mnie silne ramiona. Leżałem wtulony w tors Toma, a on mnie mocno do siebie przytulał. Był środek nocy.
Było tak przyjemnie… Spokojnie i bezpiecznie…
Tak, wariowałem. Czułem się bezpiecznie w ramionach osoby, która mnie krzywdziła najbardziej w całym życiu. Ale tak się czułem…
Wtuliłem się mocniej i zamknąłem, oczy.
Poczułem, jak uścisk osłabł.
- Billy…? - wyszeptał cicho. - Przepraszam… - puścił mnie i chciał się odsunąć, ale przytuliłem się mocniej.
- Przytul mocno… - wyszeptałem.
Od razu wykonał moją prośbę i przycisnął mnie do swojej klatki piersiowej silnymi ramionami.
- Nienawidzę cię…
- Wiem…
- Kocham cię…
- Mam nadzieję…
- Nie zostawiaj mnie…
- Nigdy…
- Bądź ze mną…
- Zawsze…
Złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku, ściskając jego ramiona. Usiadłem na nim okrakiem i polizałem brzuch oraz nagi tors.
- Billy…? – zamruczał.
Podniosłem na niego wzrok.
- Chcę ci zrobić dobrze… - szepnął.
Przeszedł mnie dreszcz.
Że niby on mi?
Zamarłem i spuściłem głowę.
Zszedłem z niego, usiadłem na brzegu łóżka i patrzyłem się na swoje stopy.
- Przepraszam, Bill… Ale wiedziałem, że prawdziwy ‘ty’ gdzieś tam jest… - Podniósł się i usiadł obok mnie, obejmując ramieniem.
Położyłem głowę na jego klatce piersiowej.
- Myślisz, że tam jest…? - szepnąłem.
- Jestem pewien.
- Nie masz pojęcia, jak bardzo się mylisz… - odpowiedziałem zimnym głosem i wróciłem na swoją połowę łóżka.
Już zasypiałem, gdy odezwał się cicho, tuż przy moim uchu, na co zrobiło mi się niebezpiecznie gorąco.
- Udowodnij… - wyszeptał zmysłowo.
Poczułem, jak coś w moich bokserkach drgnęło.
- Jak? - Próbowałem utrzymać beznamiętny ton głosu.
- Tak, bym uwierzył… - zamruczał.
Pomyślałem chwilkę i już po kilku sekundach uśmiechałem się szeroko.
- Jutro wstajemy o szóstej… Idziesz ze mną do agencji… - odszepnąłem.

I zasnąłem. Następny dzień miał być cudowny. Miałem mu udowodnić, że stary ‘ja’ nie żyje. I bałem się jedynie tego, że w jego obecności odżyje…

7 komentarzy :

  1. Ja czytam! Co prawda od niedawna, ale zawsze cos... Komentuje przez telefon, stad brak polskich znakow.
    Nie zawieszaj bloga bo sie zalamie :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje, ze czytasz i... Nie zawiesze.. Mam umowe z Mazo.. ;)

      Usuń
  2. Kochana Sinnlos, piszę ten krótki komentarz, żebyś wiedziała, że tu jestem tak, jak obiecałam. Oczywiście pochłonęło mnie czytanie. Kiedy wreszcie skończę, napiszę Ci długi i wyczerpujący komentarz na temat tego, co sądzę. Musisz wykazać się odrobiną cierpliwości. Sama wiesz przecież, ile czasu pochłania nadrabianie. Niemniej jednak życzę Ci weny do dalszego tworzenia i dużo wytrwałości. Ja uciekam, by poczytać. Mogę tylko powiedzieć, że zamierzam gościć u Ciebie częściej.

    Pozdrawiam z głębi serducha,
    Nikola.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj wiem... Az za dobrze..? Twoje opowiadanie to moje jedyne wspomnienia z maja... ;)

      Usuń
  3. A co ja mam powiedzieć? Życie jest jak wóz, gdzie ty jesteś kołem raz na górze, a raz na dole. Ja uważam, że nie warto zamykać bloga, bo mało osób czyta spójrz na mojego ile osób go komentuje, ale ja się nie podaje, bo tak bym udowodnił, że jestem beznadziejny i pewnie nie jednej osobie dał bym satysfakcje, że udało jej się mnie złamać, ale nie mam zamiaru tego czynić i walczę tego tobie też życzę Sinnlos w końcu to kobiety są silniejsze niż mężczyźni :) Udowodnij

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja.. bo.. bo ja.. Maruduś, i tak wiesz, że masz rację.. Nie poddam się. Będę pisać dla tych, którzy czytają. Obiecałam Mazo.. Dziękuję ♥

      Usuń
  4. Matko, ależ ten Bill... inny xD Całkowicie odmieniony niż ten z tamtego opowiadania. I wolę tamtego, ale tu... Jakoś czuję, że w końcu się zmieni. Oby szybko :)
    Podobne jak tamto, to opowiadanie też jest genialne :)

    OdpowiedzUsuń