wtorek, 7 maja 2013

24. Wir wollten nur reden und jetzt liegst du hier und ich lieg daneben.


Trochę późno, ale dodaję nowy rozdział. Jakaś odmiana w stałej konwencji opowiadania, mianowicie nie ma jednej postaci… W każdym bądź razie OGROMNE podziękowanie dla Czaki, która mi ten rozdział zbetowała.

~Sinnlos


24. Wir wollten nur reden und jetzt liegst du hier und ich lieg daneben.

Zadzwoniłem do drzwi, a już po chwili stanął w nich mój kumpel.
- Cześć, Luc. - Pokazałem jeden ze swoich najładniejszych uśmiechów.
- Hej, Bill… - Wpuścił mnie do środka. Wydawał się być wesoły z powodu mojego przyjścia, ale jednocześnie był jakby… poddenerwowany?
Weszliśmy do kuchni, skąd dobiegał smakowity zapach pizzy.
- Dopiero co przywieźli - poinformował mnie.
Usiedliśmy przy stole i patrzyliśmy na siebie przez chwilę. Najzwyczajniej w świecie nie wiedziałem, o co zapytać!
Wziąłem trójkątny kawałek pizzy wegetariańskiej, ugryzłem i zacząłem przeżuwać. Zawsze jakaś wymówka. Ale jak ja przetrwam całą noc?
- Bill…- zagadnął mnie i tym samym wyrwał z zamyślenia. - Coś się jednak zmieniło, prawda? - Uniósł brew. Również wziął kawałek mojego przysmaku.
Westchnąłem.
- Wiesz, naprawdę mamy dużo pracy - zacząłem wyjaśniać. - Jesteśmy tak jakby… no… sławni - wydukałem. - Musieliśmy dniami i nocami pracować nad płytą. Nawet nie próbuj myśleć, że to przez pocałunek. - Pogroziłem mu palcem, chichocząc.
Zaśmiał się.
- Nie wrócicie już do szkoły, nie? - zapytał trochę jakby smutny.
Zastanowiłem się.
- Żaden z nas nie ma odwagi tego przyznać na głos, ale raczej nie zanosi się na powrót. Ledwo co daliśmy radę skończyć tę klasę - wytłumaczyłem.
- Pół roku temu to w życiu byś nie uwierzył, że coś takiego cię spotka. - Uśmiechnął się.
Parsknąłem śmiechem.
- Tak samo jak w to, że mam brata bliźniaka.
Zaśmiał się i złapał kartonowe pudełko w rękę.
- Chodź na górę.
Poszedł w stronę schodów, a ja zabierając swoją torbę podążyłem za nim.
Jego pokój był dość przestronny. Miał duże łóżko i plazmę na przeciwległej ścianie. Biurko stało pod oknem, a na prawo od wejścia znajdowała się szafa. Coś mi tu nie pasowało.
- Sprzątnąłeś… - zauważyłem dziwny szczegół.
Zachichotał.
- No, siadaj… - ponaglił mnie wskazując łóżko, a samemu kładąc na nie pizzę i ogromną michę popcornu.
Podszedł do półki z płytami, ale ja się dalej nie ruszyłem. Czyżby słowa Toma podziałały na mnie odrzucająco?
- Czemu tak stoisz?- zapytał trochę smutnym, a trochę podejrzliwym głosem.
Parsknąłem śmiechem.
- A ja tam wiem, co i z kim tam robiłeś…?
Obruszył się.
- W życiu bym tu nikogo nie przyprowadził, przecież wiesz. - Odwrócił szybko wzrok. - Co oglądamy? Jakiś horror?
Podszedłem do półki i przyjrzałem się uważnie tytułom.
- To. - Wyjąłem opakowanie i podałem mu, samemu wracając na łóżko i rozkładając się wygodnie na nim.
- „Oszukać przeznaczenie”? Milion razy to widzieliśmy… - westchnął, ale po zobaczeniu mojej uniesionej w irytacji (że jeszcze próbuje mi się sprzeciwić) brwi, wsadził płytę do odtwarzacza i położył się obok mnie, łapiąc przedostatni kawałek pizzy.
- Spotykasz się z nim jeszcze?- zapytałem.
- Z kim?
- Z Patrickiem - uzupełniłem.
Uśmiechnął się.
- Czasem. Jak mam chcicę. Ale ostatnio… jakoś nie mam - wyjąkał i akurat zaczął się film.
Jak zawsze, podczas półtorej godziny trwania filmu, dzieliliśmy się uwagami na jego temat i nie robiło to nam zasadniczo różnicy, że oglądamy go milionowy raz. Odcięta głowa, albo palące się ciała zawsze utrzymywały nas w tym samym klimacie.
Jako następny film wzięliśmy na muszkę komedię. Uznaliśmy, że chętnie obejrzymy Kac Vegas (swoją drogą, również milionowy raz) i rozpoczęliśmy kolejną część seansu. Skończyliśmy gdzieś około w pół do dwunastej.
Zebrałem się i postanowiłem iść się wykąpać. Luc skorzystał w tym czasie z łazienki swoich rodziców, więc wyszliśmy niemal w tym samym momencie.
Miałem na sobie czarne bokserki i tę ogromną koszulkę, która początkowo była dla Toma i sięgała mi to połowy ud. Było gorąco, w końcu był lipiec, ale mój braciszek uparł się, że mam ją ubrać. No, tyle to chyba mogłem dla niego zrobić…
- Wow… - wyrwało się Rudemu, gdy wszedłem do pokoju.
Woda spływała mi po kosmykach włosów.
Parsknąłem śmiechem.
- Dobra, wiem, że jestem: cudowny, słodki i w ogóle „och” i „ach”, ale z twoich ust brzmi to niebezpiecznie. - Zaśmiałem się, do czego on również dołączył.
- Zapomniałeś dodać, że jesteś cholernie seksowny - mruknął.
- Taaa… chcesz się dowartościować? Zaprzyjaźnij się z gejem… - mruknąłem do siebie pod nosem, ale usłyszał.
- Hej! - Uderzył mnie lekko w ramię.
Wpakowałem się z powrotem na łóżko i rzuciłem się ponownie na miskę z popcornem. Chrzanić umyte zęby.
Zgasił światło i położył się obok mnie w samych bokserkach. Miał umięśniony tors i brzuch. Zupełnie jak Tom.
Wróć! Nie! Wcale nie porównywałem Luc’a do Toma!
Lubiliśmy tak kiedyś leżeć i rozmawiać.
- Miałeś kiedyś już kogoś?- wypalił nagle z pytaniem, które jeszcze pół roku temu nie wywołałoby rumieńców na moich policzkach.
- Ale w jakim sensie?
- No… czy miałeś dziewczynę? - skonkretyzował. - Albo chłopaka?
Spojrzałem na niego.
- Przecież ci mówiłem, że… - zacząłem, ale nie pozwolił mi skończyć.
- No, wiem… tylko pytam…
Nastała chwila ciszy, w której rozmyślałem, jak załagodzić sytuację.
- Nigdy nikogo nie miałem - odpowiedziałem cicho. - A ty byłeś z kimś na dłużej?
- Jestem. - Takiej odpowiedzi się nie spodziewałem. - Ma na imię Hubert i jest o rok młodszy od nas. - Jakby posmutniał.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś?- Natomiast ja odżyłem.
- No bo… Bo raczej nie miałeś czasu… - Chyba rzeczywiście zaniedbałem tę znajomość. - A po za tym… - zaczął, ale urwał.
- A poza tym…? - zachęciłem go do dokończenia myśli.
Westchnął. Odstawił pustą miskę po popcornie na podłogę i nakrył nas kołdrą.
- A poza tym, to wcale się w nim nie zakochałem - wyjaśnił.
- To dlaczego z nim jesteś? - Nic już nie rozumiałem.
- Bo nie mogę być z osobą, w której się kocham. - Jego oczy wyrażały czysty smutek. - Myślałem, że w ten sposób jakoś przestanę o nim myśleć, ale… Hubert to raczej słaby zamiennik. ON jest niepowtarzalny. - Oczy mu rozbłysły.
- A kto to taki ten ON, Luc? - Zaciekawił mnie, niema co!
- No… - na nowo zwiędł (nie wiem, czy tu zwiądł nie powinno być). - No… ty… - wyszeptał, patrząc mi prosto w oczy.
Nic nie odpowiedziałem. Moja twarz wyrażała istne zaskoczenie. No, wiedziałem, że mu się podobam, ale żeby się we mnie zakochał?!
- Prześpię się na kanapie - mruknął i zaczął wstawać, ale wyciągnąłem rękę, łapiąc jego nadgarstek.
- Nie idź. To twoje łóżko - wytłumaczyłem. No już nie wspomniałem o tym, że raczej odzwyczaiłem się od samotnie spędzonych nocy. - Przecież nic się nie zmieniło - okłamałem samego siebie.
Skinął głową i ułożył sobie poduszkę, na której po chwili się położył.
Również przygotowałem sobie wygodne posłanko i przyłożyłem głowę do poduszki.
Po chwili usłyszałem wibracje, więc wyciągnąłem telefon z torby i otworzyłem smsa.

Tom: „ Hej, kochanie. Śpisz już? ”
Bill: „ Nie, nie śpię. Myślę. ”
Tom: „ To rzeczywiście wydarzenie roku. ”

Zaśmiałem się cicho.
Leżałem plecami do Luc’a, więc nie miał on szans cokolwiek zobaczyć.
- Kto cię nęka o takiej porze? - zapytał śpiącym głosem i ziewnął.
- Braciszek - odrzekłem niemal z dumą, że mam brata, który pamięta o mnie nawet o w pół do pierwszej w nocy.

Tom: „ I jak? Stosunki załagodzone? ”
Bill: „ Można tak powiedzieć, ale… ”
Tom: „ Ale? ”
Bill: „ On się we mnie zakochał, Tom. ”

Mieliśmy porozmawiać, Luc, a teraz leżysz obok mnie, ja obok ciebie. W ciszy coś we mnie krzyczy. Nie chcę nawet wiedzieć, o czym myślisz leżąc przy mnie. Wspomniałem, że boję się zasnąć?

5 komentarzy :

  1. - W-wen! - pobiegła do ogrodu i zrzuciła wróżka z hamaka. - Chodź do Domu szybko! - wbiegła do domu i usiadła na kanapę
    - Czego mnie budzisz z drzemki? - usiadł obok i przetarł oczy.
    - Nie uwierzysz! On powiedział Billowi, że go Kocha!
    - No i co z tego? Przecież ciągle to mówi. - westchnął I odchylil głowę do tyłu.
    - Nie TOM ośle... Luc..
    - Co?! - wstał gwałtownie - Ale Bill u Niego nocuje!
    - No właśnie, ja na miejscu Toma przyjechałabym i zrobiła rozrubę..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blue, ty wiesz, że ja Cię kocham, prawda? Nawet nie zaprzeczaj!

      Usuń
  2. EEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE . . . lubię tego lucka boże ja wolę już Luca (chyba źle napisałem) niż Toma. Tom jest taki . . . za słodki dla mnie, a Luck to prawdziwy mężczyzna, ach, uch i ech :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczekaj jeszcze troszkę. Za słodki? Pogadamy o tym trochę później...

      Usuń
  3. Kocham to opowiadanie, co tu więcej pisać, kochana... <333

    OdpowiedzUsuń