wtorek, 14 maja 2013

28. I see the dark clouds coming up again.


Ktoś, kiedyś, całkiem niedawno chciał więcej Luc’a… (tak, tak… to znów chodzi o Ciebie, Marudek). A więc… proszę bardzo! Ze mną jak z dzieckiem.

~~~~

Tym razem powracamy do Billa i znów cofamy się o pięć dni do tyłu. Pięć dni Billa opiszę trochę dłużej.

Och… jak pięć dni może zmienić życie człowieka…. Zapraszam do komentowania!

~ Sinnlos


28. I see the dark clouds coming up again.

Dzień I

Przyjechali punktualnie. Chyba naprawdę im zależało.
Pożegnałem się z Tomem – w domu czule i namiętnie, a przy samochodzie tylko się przytuliliśmy. To był moment, w którym Luc miał ciętą minę. Jednak przejął ją mój brat, gdy tylko wsiadłem do samochodu i odwróciłem się by mu pomachać.
Odjechaliśmy bez dłuższego przeciągania. Nie mogłem uwierzyć, że zgodziłem się odseparować od Toma na całe pięć dni! Najgorsza decyzja w moim życiu…
Podczas podróży okropnie mi się nudziło. Nie było już tak jak kiedyś. Oj, nie… Z tamtego okresu zachowały się jedynie moje cięte komentarze, ale nie było we mnie żadnej radości z powodu wyjazdu. Coś mi nie pasowało. Niby jechałem z „przyjaciółmi”, którzy raczej sami tak siebie nazywali, a czułem się, jakbym zmierzał do paszczy lwa.
Uczucie było dosyć dziwne, ale nie przejąłem się nim za bardzo. Ufałem im… tak trochę… Ale na pewno wierzyłem, że nic mi nie zrobią, w końcu nie są szaleńcami…
Pocieszał mnie fakt, że jadą dziewczyny. Znaczy… Melanią bym się za bardzo nie przejął, bo zawsze brała stronę brata, ale towarzystwo Asmy mnie uspokajało. Zawsze mogłem ukraść jej telefon i zadzwonić do Georg’a. Do Toma też znałem numer na pamięć. A nie mogłem użyć własnego telefonu, bo… tak jak zapowiedzieli, zabrali mi go, gdy tylko wsiadłem do pojazdu. Zdążyłem jedynie wyciągnąć kartę pamięci i baterie, żeby nie grzebali, gdzie nie trzeba. No co? Powiedziałem, że ufam im tylko troszkę.
Tak więc, nie udzielałem się jakoś w szczególnie w rozmowach na temat atrakcji. Chyba, że coś mi nie pasowało. Wtedy dawałem im wyraźnie o tym znać.
Dojechaliśmy po jakimś czasie i od razu przeszliśmy do domku z bagażami. No, oczywiście wymigałem się od ciągnięcia swoich walizek, robiąc naburmuszoną minę i zostawiając je przy nogach Luc’a. Chcieli swojej Księżniczki i Gwiazdeczki? To dostaną ją w pełnej i przekoloryzowanej krasie! Już się postaram, żeby przez te pięć dni mieli mnie dość.
Wszedłem do domku ostatni. Naumyślnie, oczywiście. Chciałem zobaczyć, kto, gdzie położy rzeczy i jakie wybierze łóżko.
Dwa małe przy oknie i duże, małżeńskie pod ścianą.
Asma położyła się przy oknie. Ma szczęście, że nienawidziłem spać przy oknie, więc jej nie wykurzę. Ale dla mnie zostało drugie pod oknem, na co uśmiechnąłem się złośliwie.
Rzuciłem swoją torbę na łoże, co spotkało się ze zdziwionym wzrokiem rodzeństwa. Ciekawe, jakby ich tak, kurwa ktoś próbował rozdzielić na siłę? Też są bliźniakami, tyle, że dwujajowymi.
- Wypad - rzuciłem do nich.- Nie będę spać przy oknie - mruknąłem.
Luc uśmiechnął się zadowolony i wskazał Mel głową puste łóżko.
Zaśmiałem się gorzko.
- Nie ma mowy, Rudy. Ty też wypadasz. Nie będę spać z perwersem.- Chłopak się zarumienił.
- To, co? Mam spać na podłodze?- Uniósł brew.
- Nie jestem wredny ani okrutny - skłamałem tylko trochę. Nie byłem taki. Jedynie miałem zamiar być.- Będę spać tu z Asmą.
Wymieniona szatynka spojrzała na mnie zdziwiona. Jedynie dla niej miałem zamiar być miły. W końcu była dziewczyną Georg’a i pierwszą osobą w szkole, której zaufałem.
- No przecież chodzisz z moim najlepszym przyjacielem, nic ci nie zrobię - zachęciłem ją, a ona ruszyła się z miejsca i przerzuciła swoje rzeczy na duże łóżko.
Wyciągnąłem z szafy zapasową kołdrę i podałem dziewczynie.
- No przecież swoją się nie podzielę…- Zaśmiałem się, a i ona dołączyła ze swoim chichotem.
Mel i Luc mieli lekko zaskoczone, lekko uśmiechnięte i trochę zdezorientowane miny. Nie miałem zamiaru być jakoś perfidnie złośliwy, ale miałem w planie zemścić się na nich. I miałem już pewne pomysły.
- Luc, wysmarowałeś się keczupem!- Zachichotałem
Ten spojrzał w lustro i głośno się zaśmiał, próbując zetrzeć plamy z koszulki.
- Idealny trójkąt!- Melania również zaczęła się śmiać i nagle w pokoju zrobiło się głośno.
- Halo? … Och, zamknijcie się! Nie słyszę, co mówi George!- krzyknęła Asma i wyszła z domku.
Zostaliśmy sami.
- To co w końcu ustaliliście? Co robimy dzisiaj?- zapytałem.
- Idziemy na spacer do lasu - odparła Mel.- Mogłeś słychać, to być wiedział.- Naburmuszyła się.
- Szczerze, do szczęścia tutaj jest mi potrzebna tylko komórka, nic więcej - powiedziałem znudzonym głosem.
- Nie oddam ci telefonu - mruknął Luc.- Miałeś spędzić te dni z nami.
- I spędzę.- Kiwnąłem głową i wstałem z łóżka.- Ale to nie znaczy, że myślami nie będę gdzieś indziej.
Wyszedłem z domku udając obrażonego i jestem pewien, że usłyszałem za sobą coś w stylu „jeszcze zobaczymy”.
Asma spacerowała po małym pomoście. Widziałem jak właśnie kończy rozmowę. Podbiegłem do niej. Nie wyglądała na zaskoczoną moja obecnością.
- Co chciał?- zapytałem niezbyt wścibskim tonem. Raczej takie, jakim normalnie zaczyna się rozmowę.
- Raczej chcieli.- Zaśmiała się.- Jestem pewna, że Geo nie zadzwonił sam z siebie. On dzwoni tylko wieczorami.
- No więc?- nalegałem.
- Pytał się o podróż i tak dalej… Co będziemy dzisiaj robić i takie tam.- Coś na pewno ukryła.
- Acha…- Udałem, że jej wierzę. Oparliśmy się o barierkę na końcu pomostu i patrzyliśmy w spokojną taflę wody.- Asma?- Zdecydowałem się w końcu wdrążyć plan w życie.
- Tak, Bill?- Spojrzała na mnie.
- Co oni kombinują?- zapytałem wprost.
- Co? Nie wiem, o co ci chodzi.- Udała, że nic nie wie.
Dotknąłem jej ramienia.
- Asma, znamy się najdłużej. Pierwsi się zaprzyjaźniliśmy. Nie oszukuj mnie. Coś jest na rzeczy. Powiedz mi, co oni wymyślili - poprosiłem.- Chyba, że chcesz mnie stracić.
Jej twarz posmutniała, oczy pociemniały.
- Bill… oni po prostu, tak samo jak ja, chcą cię odzyskać - powiedziała spokojnym głosem.
- Jak możesz chcieć mnie odzyskać, skoro nigdy mnie nie straciłaś?- zapytałem cicho, patrząc jej w oczy.- Akurat ty…- Zrobiłem krótką pauzę.- Rozumiem ich. Melania i ja nie jesteśmy już tak blisko odkąd rozstała się z Tomem. Luc też podchodzi do mnie z dystansem. Ale to nie jest moja wina.
- Ani twoja, ani ich - odpowiedziała.
- Rozumiem, że w takim razie winią Toma…- Pokiwałem głową
Nie odpowiedziała. Trafiłem w sedno.
- Powiedz mi, co oni planują?- powtórzyłem pytanie.
Nie wytrzymała. Wiedziałem, że wolała trzymać ze mną niż z rodzeństwem.
- Chcą cię odizolować od Toma. To wszystko, co mi wiadomo - mówiła prawdę.- Nie mam pojęcia, czy mają jakiś konkretny plan, ale chcą zerwać więź pomiędzy wami.
Zamyśliłem się.
- Pomóż mi, Asma - poprosiłem.- Nie pozwól na to. Niech się pieprzą!- Podniosłem płaski kamyk i cisnąłem nim w taflę wody udając mi się stworzyć potrójna „kaczkę”.- Ciekawe, kurwa, co by zrobili, jakby ich ktoś chciał rozdzielić!?- Żachnąłem się.
Te słowa na pewno dały jej do myślenia.
- Nie pozwolę na to - szepnęła i się do mnie przytuliła.- Wmówili mi, że cię straciłam, ale… tak naprawdę dzięki temu, że jestem z Geo widujemy się jeszcze częściej…- Westchnęła.- George prosił, żebym miała Luc’a na oku. Co mógł mieć na myśli, mówiąc: „żeby nie zrobił czegoś głupiego, czego będzie żałować”?
Odetchnąłem.
- Jak spałem u Luc’a ten powiedział mi, że się we mnie zakochał - wyznałem.
- Powiedziałeś o tym Geo?
- Jemu nie, ale Tomowi tak.
- Co potwierdza teorię, że Geo nie dzwonił sam z siebie…- Zachichotała, a ja ją objąłem.- Co zrobimy?
- Nienawidzę, jak ktoś chce ingerować w moje życie. Nikt nigdy mnie nie zmieni. Nie udało się to żadnemu nauczycielowi w podstawówce, nie udało się moim gnębicielom… Pozostałem sobą. A ja MAM brata bliźniaka i nikt nie usunie go z mojego życia bo tak im się chce. Zniszczę ich, Asma. Zniszczę…- wyszeptałem z nienawiścią.
- Pomogę ci. Wolę stracić ich niż ciebie - wyznała.- Oni na pewno zostawiliby mnie w potrzebie. Ty nie.
- Ja nie - potwierdziłem.- Zrobimy tak… utrzymujemy pozory. Ty, że dalej chcesz im pomagać, ja, że jestem nieświadomy waszych planów. Będę miły i uroczy i nie będę kontaktować z Tomem. Po powrocie urywam wszelkie kontakty. Jakbyśmy się nigdy nie znali.
- W porządku.- Kiwnęła głową i spojrzała za siebie.- Idą w naszym kierunku. Chyba idziemy już do tego lasu…


Dzień II

Kolejny dzień planowali rozpocząć od godziny dziewiątej, ale już się postarałem o to, by położyć się wystarczająco późno i wstać gdzieś około dwunastej.
Bliźniaków nie było w domku, ale Asma siedziała na fotelu i rozmawiała z Geo przez telefon. Gdy zobaczyła, że się obudziłem, zakończyła konwersację.
- Cześć.- Ziewnęła. Poszliśmy spać o tej samej godzinie, więc skoro wstała wcześniej, rozumiałem, że musi być zmęczona.- Obudzili mnie wcześniej na naradę. Idziemy dzisiaj na kajaki - obwieściła mi i puściła oczko. Wiedziała, że nienawidzę żadnego rodzaju sportów. A już na pewno takich, podczas których można się zamoczyć.
- Chyba w ich snach…- mruknąłem, przecierając oczy.- Co mówił Geo?
- Nic o Tomie.- Uśmiechnęła się.
- Bardzo śmieszne…- odburknąłem i zaszyłem się w łazience.
Potrzebowałem z pół godziny, żeby się ogarnąć. Ubrałem jak zawsze rurki, jakiś ciemny podkoszulek i glany. Zgarnąłem skórzaną kurtkę i gotowy wyszedłem na dwór, gdzie spodziewałem się wszystkich spotkać.
Dziewczyny miały stroje kąpielowe, a Luc kąpielówki.
- Dzieńdoberek, Gwiazdeczko.- Luc poklepał mnie po ramieniu.- Asma nie wspomniała, że pływamy dziś kajakami?- Spojrzał na dziewczynę wściekle, myśląc, że nic nie widzę.
- Mówiła, owszem, ale nie chce mi się - odparłem z nonszalancją.- Poobserwuję was z brzegu.
Rudy westchnął.
- No dobra, Mel, plan awaryjny. Idźcie się poopalać, a my zbierzemy trochę drewna na piątkowe ognisko. Musi jeszcze wyschnąć…
Zniknął w domku, gdzie zapewne się ubierał.
Asma uśmiechnęła się przyjaźnie i mrugnęła okiem.
Zabrały jakiś kosz z kocami i podążyły w stronę brunatnej i trawiastej plaży.
Luc wyszedł po kilku minutach z domku i łapiąc mój nadgarstek, zaciągnął do pobliskiego lasu.
Wziął parę gałęzi w rękę i odniósł na skraj łączki, na której stał nasz domek.
- Nie zamierzasz pomóc, prawda?- zapytał, szczerząc się i znając z góry odpowiedź.
- Oczywiście, że nie - mruknąłem i usiadłem pod drzewem, patrząc jak nosi gałęzie w tą i z powrotem.
Trwało to jakiś piętnaście minut, zanim uznał, że zebrał wystarczająco dużo chrustu i usiadł obok mnie.
- I jak ci się podoba wyjazd?- zapytał.
Uniosłem brew i zmierzyłem go wzrokiem.
- Na razie jesteśmy tu jeden dzień. Nie wiem, co miałoby mi się na razie podobać… Las ładnie pachnie.- odparłem ironicznie.
Zachichotał.
Przybliżył się trochę bardziej i objął ramieniem.
- A jak ja ci się podobam?- zapytał pociągającym głosem.
Nic nie zrobiłem sobie z jego ręki zaciśniętej wokół mojego pasa. Byłem obojętny jak zwykle.
- Jak zwykle chcesz mnie poderwać.- Odetchnąłem głęboko powietrzem.
Wyciągnął z kieszeni w spodniach pudełko ze skrętami.
Wziął jeden i zapalił.
- Ja też chcę - powiedziałem głosem godnym obrażonego pięciolatka.
Roześmiał się.
- Proszę.- Podał mi innego skręta i podpalił.
Zaciągnąłem się i poczułem inny smak niż papierosów.
- Co to?- zapytałem i wypuściłem dymek.
- Marihuana - odparł spokojnie.
- Fajnie.- Postarałem się, żeby głos mi nie zadrżał.
Chwilę milczeliśmy i rozkoszowaliśmy się cudownym samopoczuciem po narkotyku.
Pierwszy raz ćpałem, ale muszę powiedzieć, że nie czułem jakiejś ogromnej różnicy. Było tak jakoś… błogo, ale bez przesady.
- Poszedł byś ze mną do łóżka?- zapytał nagle prosto z mostu, patrząc w sosnę naprzeciwko.
Znieruchomiałem, ale postarałem się, żeby nie było widać mojego spięcia.
- Nie - odparłem.- Rozmawialiśmy już o tym.
- Nie brzmisz przekonująco - skomentował z uśmiechem i przybliżył swoją twarz do mojej.- Byłoby cudownie, Billy - wyszeptał mi do ucha.- Piękny…- wymruczał.
- Nie nazywaj mnie tak!- burknąłem, ale się nie odsunąłem. Na usta już cisnęło mi się: „tylko Tom może mnie tak nazywać”, dlatego postanowiłem nie odzywać się więcej.
Byłem szczerze ciekawy, na ile sobie pozwoli.
Pogładził moje udo i otarł się nosem o mój policzek.
Zacisnąłem wargi, aby nie wydąć ich z obrzydzenia. Fuuu…!!! Toż to chłopak! No, cóż, Tom to Tom.
- Wiem, że chcesz mnie przelecieć, przerabialiśmy to już nie raz i nie dwa. Ile razy mam ci mówić, że nie jestem zainteresowany ani seksem, ani tobą, ani związkiem?- zapytałem na jednym wdechu, czując jego oddech, mieszający się z moim.
Przyglądał mi się chwilę, jakby w ogóle nie słysząc moich słów.
Usiadł okrakiem na moich kolanach i przyparł do drzewa. Nie powiem, tego się nie spodziewałem. Zaskoczył mnie, a zaskoczony Bill w tym momencie równał się bezbronnemu Billowi.
- Spierdalaj!- warknąłem. Miarka się przebrała.
Nie zareagował.
Przysunął twarz jeszcze bardziej i musnął moje wargi swoimi.
Odepchnąłem go z całej siły (co raczej nie dało zbyt dużych efektów).
- Pojebało cię?!!- wrzasnąłem.
Już po chwili zobaczyłem Asmę zbliżającą się do nas. Zapewne wystraszoną moim krzykiem.
- Chcesz mnie zgwałcić w lesie, perwersie?!- Ponowiłem próbę odepchnięcia go od siebie i tym razem zwaliłem go z kolan.
Asma widziała całe to zajście.
Pomogła mi się podnieść z ziemi i otrzepała mnie z liści i suchej trawy.
- Powaliło cię, Luc?- syknęła, ale Rudy się tylko uśmiechnął zalotnie. W tym momencie podziękowałem sobie pomysłu dzielenia łóżka z Asmą i…
… i wpadłem na pyszny pomysł.
Co jakbym zaczął go teraz trochę podrywać?
Nadchodzą ciemne chmury…

7 komentarzy :

  1. Geniusz to geniusz, widze to;p poza tym odcinek, nieziemski, ale dobrze że chociaż ma jedną prawdziwa przyjaciólke. a swoja droga....kiedy następna częśc?:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero co wstawiłam! Daj mi troszkę czasu.... Wstawię, jak napiszę do końca 36. odcinek. ;)

      ~Sinnlos

      Usuń
    2. Hmmmm... czyli kiedy by to bylo? :> Yaaayy już się nie mogę doczekać no, a zostawiłas w takim momencie, że mnie ciekawość pożre żywcem ;d

      Usuń
    3. Chaciałabym znać odpowiedź na to pytanie, ale... Sama nie mogę się zdecydować co zrobić, a to wpłynie na dalsza część opowiadania, wię muszę to przemyśleć...

      Usuń
    4. To czekam niecierpliwie:)i życze dużo weny:)

      Usuń
  2. Twój blog był dziś moją całodzienną lekturą :D
    Podobało mi się :3 Dawni nie czytałam twincest (choć kiedyś sama pisałam- miałam nawet [mam nieużywanego ] bloga Tom x Bill) Trochę się za tym stęskniłam , w ten oto sposób znalazłam ten twór ;)
    Sama nie wiem co powiedzieć, masz dużo rozdziałów i chyba to przyciągnęło moją uwage :)
    Czekam na next ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem tak . . . Boże za chwilę 29 odcinek hahahahahahaha nareszcie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nosz nie mogę się doczekać ja też się pytam kiedy następna część, ale poczekam z jeszcze trochę, bo czekałem dość długo :) Ale pamiętaj masz dodać szybko, bo możliwe, że jeśli nie dodasz szybko to u siebie w domu usłyszysz takie ciche ,,Bum'', a to będzie znaczyć, że Marudek wybuch :)

    OdpowiedzUsuń