czwartek, 25 kwietnia 2013

16. In unserem Traum die ersten sein. Halt' uns nicht auf - das ist unser Traum.


Kolejny rozdzialik na poprawę humoru.  Dedykuję go Blue, ażeby nie uschła i dalej tak wspaniale komentowała, a jednocześnie sprawiała, że trzęsę się ze śmiechu DZIĘKUJĘ! Zapraszam do wyrażania swojej opinii za pomocą tzw. komentarzy. J

16. In unserem Traum die ersten sein. Halt' uns nicht auf - das ist unser Traum.

Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi.
- Tak, tak!- poczułem wibracje i głos swojego „materaca”.- Już idziemy!
Otworzyłem powoli oczy i od razu napotkałem wlepiony we mnie, ciemny wzrok Toma.
Uśmiechnął się, jakby coś mu się przypomniało.
- No co?- mruknąłem.
Pogładził mnie po głowie. Leżałem na nim praktycznie całym ciałem.
- Nic…- zaśmiał się.- Wreszcie mogłem zobaczyć, jak otwierasz swoje piękne ślepka.- dodał czułym tonem.
Uniosłem się i pocałowałem go w usta.
- Hmmm… widzę, że nie zapomniałeś, co się wczoraj wydarzyło.- uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Wyszczerzyłem się.
- Mógłbym się tak budzić codziennie.- wyszeptałem, chowając głowę w zgłębieniu jego szyi.
Mruknął na potwierdzenie, jakby mówił: „ja też”.
Przeczesywał moje włosy.
- Billy, musimy wstać.- powiedział cicho. Jasne było, że i on nie chciał się podnosić.- Ja też wolałbym tu przeleżeć cały dzień, ale musimy iść do szkoły.- żaden z nas się nie poruszył, ale ostatecznie stwierdziłem, że i tak i tak będę musiał wstać, a im dłużej poleżę w łóżku, tym mniej czasu będę miał na doprowadzenie siebie do stanu używalności.
Zanim jednak zniknąłem w łazience moje usta ułożyły się w chytry uśmieszek. Popatrzyłem na niego, leżącego jeszcze w łóżku i bezczelnie oblizującego się, lustrując mój tyłek.
- Tak, tak, Tom…- pokręciłem z rozbawieniem głową.- Wiem, że mam seksowny tyłek. Już to ustaliliśmy…
- Oj, masz…- mruknął nie przestając pożerać mnie wzrokiem.
- Założysz kiedyś rurki?- zapytałem prosto z mostu.- Masz takie szczupłe nogi…
Prychnął.
- Założę.- skinął głową.- Jeśli ty pójdziesz do szkoły w moich spodniach i bez makijażu.- zaśmiał się.
Obruszyłem się i zatrzasnąłem w łazience.
Sam nie wiedziałem, czy gorzej byłoby ubrać te ogromne spodnie, czy pokazać się bez makijażu… Ostatecznie stwierdziłem, że ani jednego ani drugiego bym nie zrobił.
Tradycyjne rytuały zajęły mi 20 minut, jednak wcześniej wziąłem jeszcze 5- minutowy prysznic dla odświeżenia po niecodziennej nocy. Z szafy wygrzebałem granatowe rurki i koszulkę w czarno – pomarańczową kratę. Na nogi wsunąłem swoje czarne, ukochane 12- centymetrowe koturny i byłem gotowy. Ostatnim punktem do wypełnienia w mojej sypialni było przepakowanie zeszytów i zabranie torby. Dzisiaj miały przyjść moje garnitury. Miałem zrobić dla nich miejsce w szafie…
Wyszedłem z pokoju i już wiedziałem, że ten dzień będzie najlepszym dniem od… od pewnego czasu w każdym razie. Lepiej nie mówić głośno, że od zawsze.
Zszedłem na dół, gdzie mama i Gordon już jedni grzanki. Tom też siedział gotowy do posiłku, najwyraźniej na mnie czekał.
- Smacznego!- przywitałem się.
Gordon spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.
- Już… wszystko w porządku, Bill?- zapytał delikatnie, patrząc znacząco na mojego bliźniaka, gdy ten był zajęty smarowaniem tosta.
Uśmiechnąłem się.
- Tak, Gordon. W jak najlepszym.
- To o co żeście się tak śmiertelnie pokłócili, co?- ojczym nie dawał za wygraną, jednak wątpiłem, by cokolwiek mogło zepsuć mi ten dzień.
Tom nerwowo podniósł wzrok. Potem przeszył nim moje oczy.
Zmarszczyłem czoło, potem wzruszyłem ramionami, a na końcu wywróciłem oczami i podałem Tomowi swoją kromkę.
- Było się rozejrzeć, a nie…- pokręciłem głową z rozbawieniem.
Gordon nadal oczekiwał odpowiedzi, a teraz i mama domagała się wyjaśnienia tej zamiany na kanapki.
- No, trzeba wspomóc brata, skoro jest gapą.- zaśmiałem się do mamy, jednak ona nadal nie rozumiała.- No, bo, Tom zrobił sobie kanapkę z dżemem brzoskwiniowym, ale nie zauważył, że tam stoi truskawkowy, który lubi bardziej, więc chciał się zamienić, bo i tak wie, że będę robić sobie tosta z dżemem brzoskwiniowym.- wytłumaczyłem słowo po słowie.
Moja rodzicielka nadal nie mogła się nadziwić naszym umiejętnościom porozumiewania się bez słów.
- To jak? Dowiemy się, o co poszło, chłopaki?
Gordon jak chciał, potrafił być naprawdę uparty.
Westchnąłem. I weź teraz myśl nad powodem trzytygodniowej kłótni…
- Nie, Tom…- odezwałem się nagle, a on uniósł brew.- Aaaa… no, chyba, że tak…- zaśmiałem się, a mama tylko wywróciła oczami w stronę Gordona.
Myślałem jeszcze przez chwilę.
- O Melanię.- odparłem w końcu.
- Obojgu wam się podoba?- Gordon wciągnął powietrze ze zdumieniem.
- Mnie się nie podoba, ale to moja przyjaciółka i nie miała dla mnie czasu, bo Tom cały czas z nią przebywał.- odpowiedziałem.
- I jak to rozwiązaliście?- kontynuował przesłuchanie.
Tym razem odpowiedzi udzielił Tom. Na pewno wiedział, że z tym pytaniem to już sobie nie poradzę, bo tak naprawdę nic nie ustaliliśmy w sprawie Melanii.
- Rozstanę się z nią dzisiaj.- to mnie zaskoczyło.- Nikt nie stanie pomiędzy mną i Billem.- dodał, a ja się uśmiechnąłem dla potwierdzenia jego słów, chociaż były niespodziewane.
Mój ojczym westchnął.
- Niema to jak braterska miłość…- uśmiechnął się do nas serdecznie.
Parsknąłem cicho śmiechem i w zachowaniu spokoju wcale nie pomagała obecność dłoni Toma na moim kolanie, jeżdżąc w górę i w dół. I jeszcze te jego prowokujące spojrzenie… Miałem wielką ochotę się na niego rzucić.
Po dziesięciu minutach mama pojechała do pracy, a Gordon oświadczył, że poczeka w samochodzie, więc zostaliśmy z Tomem sami. To były nasze dwie minuty na ustalenie, co dalej z Melanią.
Spojrzałem na niego pytająco, a on już wiedział, o co chodzi.
- To, co powiedziałem to prawda, Bill.- odpowiedział.
- Tom, doskonale wiesz, jak to ją zaboli. A w ogóle, to jak się jej wytłumaczysz?- pytałem dalej.- Już nie wspominając o tym, że przecież chciałeś utrzymywać pozory. Skoro już powiedziałem im, że zerwałeś z tą dziewczyną z Berlina, to co teraz wymyślisz?
- Słuchaj, Billy.- nakrył moją dłoń swoją.- Czy zaboli ją bardziej niż ciebie, gdy dalej będę się z nią spotykać i całować?- przeszył wzrokiem moje oczy.- Wiem, co wtedy czułeś, braciszku.- wyszeptał i gestem wskazał, żebym usiadł mu na kolanach, co z ogromną chęcią uczyniłem i objąłem jego szyję.- Wiem, ze płakałeś. A to, na co pozwoliłem w pokoju nagraniowym… Gdy całowaliśmy się z Melanią na twoich oczach…- przymknął oczy.- Widziałem, twój smutek, gdy cię odpychałem i poczułem się wtedy jak ostatni skurwysyn…- powiedział przez zaciśnięte zęby.
Przyłożyłem palca do jego warg.
- Ćśsiiii…- swój palec zastąpiłem ustami i pocałowałem czule.- Zrób, co chcesz. Jeśli uważasz, że będziesz miał później nieprzyjemności związane z nieposiadaniem dziewczyny, to ja ci ufam, że nie zrobisz nic złego.
Uśmiechnął się słabo.
- Bill, czy ty jesteś gejem?- zapytał w końcu. Nie mogę powiedzieć, że nie czekałem na to pytanie.
Pokręciłem głową na boki, zaprzeczając i od razu wziąłem się za wyjaśnianie.
- Nie podobają mi się dziewczyny. Ani chłopacy.- dodałem.- Ty mi się podobasz.- wyszeptałem zawstydzony, a on mnie przytulił, żebym nie czuł się speszony.
Później wstaliśmy od stołu i skierowaliśmy swoje kroki do samochodu.
Drogę do szkoły spędziłem opieraniu głowy o ramię Toma i wyobrażanie sobie tego, co będzie dalej. Byłem czułym Billem, prawdziwym sobą. Ale w szkole znów budziło się moje drugie oblicze, który wyćwiczyłem na tyle, by stało się nieodłączną częścią mojej osobowości.  Wraz z przekroczeniem progu placówki budziła się we mnie „Gwiazdka”. I uwielbiałem ją w sobie czuć.
Weszliśmy do klasy. Była środa, więc dziś znów pierwszą lekcję mogłem spędzić w jednej ławce z Tomem.
Melania wyglądał na niepocieszoną, gdy Tom się z nią nie przywitał.
Nie miałem zielonego pojęcia, jak mój bliźniak rozwiąże tą sprawę, ale skoro powiedział, że to załatwi, to załatwi. Mogłem mieć jedynie nadzieję, że Melania nie będzie za bardzo cierpieć.
Podczas lekcji Tom podsunął mi kartkę z informacją, żebym na razie zachowywał pozory wcześniejszej niechęci między nami, więc posłusznie odsunąłem się bardziej w stronę okna i spojrzałem na niego przymrużonymi oczami, na co o mało nie parsknął śmiechem. Byłem szczerze ciekawy, co on planował.
Po dzwonku, na korytarzu, brązowowłosa od razu dopadła moje brata i się na niego rzuciła. Stałem wtedy przy oknie pod klasą obok. Mimo tego, że wiedziałem, że to niedługo się skończy (mogłem sobie mówić, że mogą być razem i, że mu ufam – bo ufam – ale nie było możliwości, żebym nie odczuwał bólu) poczułem ukłucie w sercu.
Tom patrzył na mnie, odsuwając od siebie jednocześnie dziewczynę, która była zawiedziona.
- Mel, ja…- zaczął. Byłem w odpowiednim miejscu, żeby obserwować ich oboje i słyszeć, co mówią.- To koniec.- powiedział bez ogródek.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Też wolał konkrety. Jednak nie byliśmy aż tak różni…
- Aaallee, Tom…- jej twarz zmieniła się w przeciągu sekundy. Była skrzywdzona.
- Nie, Mel.- powiedział stanowczo.- Szanuję cię, dlatego nie pozwoliłem na nic więcej. I z tego samego powodu nie będę cię okłamywał i wciskał kitu, że moja była jest w ciąży, czy coś… Po prostu kocham kogoś innego.
Po jej policzkach popłynęły łzy.
- Kim ona jest…?- wychlipała.
- On.- poprawił ją Tom, na co ja wyprostowałem się zaskoczony tym, co mój brat powiedział, a co przy okazji słyszała cała klasa.
Niby zajęci swoimi sprawami, ale słuchali tak samo jak ja, udając, że piszą smsy.
Podniosłem wzrok i moje oczy przeszyło spojrzenie Toma.
- Jak to „on”…?- Mel nic nie mogła zrozumieć.- Jesteś…?- urwała, nie chcąc wypowiedzieć tego słowa.- Kto to jest, Tom?- zapytała hardo.
- Jestem Bi.- obwieścił. Małe kłamstewko, a mogło uratować dziewczynę od wielu upokorzeń.- Nie znasz go.- mówił to patrząc prosto w moje oczy.- Jest całkowicie inny niż ktokolwiek, kogo znasz. Kocham go.- uśmiechnąłem się lekko, słysząc to ciepłe wyznanie.- Po za tym, przez nasz związek rozpadała się moja i twoja więź z Billem. Nie mogę stracić brata, Melanii.- położył jej rękę na ramieniu.- Chciałbym, żeby chociaż między wami było po staremu.- wyraził swoje nadzieje.
Kiwnęła niepewnie głową i odwróciła się w moją stronę.
- Wolę wierzyć, że to ze względu na brata, Tom.- mruknęła i odeszła w stronę łazienki z Eriką.
Odetchnąłem z ulgą. Przyjęła to lepiej niż się spodziewałem, jednak nie wierzyłem w to, że pomiędzy mną i Mel będzie po staremu. Jak się okazało, wcale się nie myliłem.
Tom również podążył w stronę łazienek, więc poszedłem jego śladem.
Pomieszczenie było puste, a Tom stał przodem do okna, tyłem do drzwi.
- Pocałuj mnie.- wyszeptał, a ja zatrzymałem się w pół kroku.
Naprawdę to powiedział na głos w miejscu publicznym? Serio był taki nierozważny?
- Skąd wiedziałeś, że to ja?- zapytałem i podszedłem do niego
- Wdycham twoje podniecające perfumy codziennie, przez cirka osiem godzin w nocy. Raczej umiem je rozpoznać.- uśmiechnął się.
Moja prawa brew podjechała na samą górę mówiąc proste „co?!”.
- Spryskałem sobie swoją koszulkę twoją wodą kolońską, gdy przestałem się do ciebie odzywać. Spałem z nią codziennie.- wyjaśnił zawstydzony.
Uśmiechnąłem się i pokręciłem głową z politowaniem.
- Mogłeś mnie mieć cały czas, co noc ze mną spać, a ty wolałeś tulić do siebie podkoszulek z moimi perfumami…- westchnąłem, a on jeszcze bardziej się zawstydził. Wyciągnąłem do niego dłoń.- Chodź.
Niepewnie ujął moją rękę.
- Ale gdzie?- zapytał zdziwiony, gdzie ja mogę chcieć iść, trzymając go za rękę.
Zaśmiałem się. Jego mina była bezbłędna.
- Po pierwsze, mamy jeszcze pięć minut przerwy. Żal by było gdyby się zmarnowała. Po drugie, miałeś przed chwilą jakieś życzenie. A po trzecie, skoro już jesteśmy w łazience, to, przyznasz mi rację, że można te życzenie spełnić porządnie…- dodałem prowokującym tonem.
Widziałem, jak się ożywił i sam tak naprawdę wciągnął mnie do jednej z kabin.
W środku, on usiadł na toalecie, a ja okrakiem na jego kolanach, po czym od razu przystąpiłem do łapczywego całowania jego warg, które szybko rozchylił, abym mógł poznawać wnętrze jego ust metalową kuleczką w języku. Mruczał, gdy pieściłem tak jego podniebienie. Ścisnął moje pośladki, na co cicho jęknąłem, a on przeniósł się z pocałunkami na moją szyję, o której nigdy wcześniej bym nie pomyślał, że może być aż tak erogenną sferą  ciała człowieka.
- Tylko…- wyszeptałem z trudnością.- Bez malinki…- poprosiłem.
Odsunął się nagle.
- Z późno.- wyszczerzył się.
- Tom!- walnąłem go w ramię.- Jak ja się ludziom pokarzę?!
Wstałem czym prędzej z jego kolan i wyleciałem z kabiny przed lustro, by przyjrzeć się dokładniej czerwonemu śladowi.
- Grrr…- warknąłem w stronę brata, opierającego się o futrynę drzwi od kabiny.
- No powiedz, że nie masz pudru.- zaśmiał się.
Spojrzałem w mgnieniu oka na torbę i zacząłem wyciągać kosmetyczkę.
Zadzwonił dzwonek.
- Idź już.- poleciłem mu wściekły.- Cudów nie zdziałam, i tak będzie widać. Nie możemy wrócić razem.
- OK.- odpowiedział.
Podszedł do mnie, cmoknął w policzek i zniknął z łazienki.
Gdy już zostałem sam, wielki uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Ależ on całował… Czerwony punkt był idealnie dopracowany…
- Ech…- westchnąłem i zacząłem nakładać warstwy pudru na szyję, żeby jakoś zniwelować ostrość malinowego koloru.
Teraz mieliśmy niemiecki, więc nie za bardzo mi się spieszyło.
Ostatecznie uznałem, że nie mam najmniejszej ochoty iść na tą lekcje, więc zostałem w łazience. W tym czasie intensywność różu się opamiętała.
Pod klasę poszedłem dopiero przed trzecia lekcją, gdzie spotkałem się z chichoczącym na mój widok Tomem. Po Mel nie było śladu.
Dałem mu sójkę w bok. Chyba już nie udawaliśmy, nie?
- Chce ci się uczyć?- zapytałem go.
- Żartujesz?!- obruszył się, jak mogę zadawać tak idiotyczne pytanie.
- To chodź.- rzekłem i odszedłem od niego, kierując się w stronę drzwi wyjściowych.
Opuściliśmy szkołę. Dzień był za piękny na naukę.
Szliśmy chwilę w ciszy. Dawno, jak na mnie, nie zrywałem się z lekcji.
- Gdzie idziemy, Billy?- zapytał w końcu mój bliźniak.
- A która godzina?- odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- Dochodzi 10.
- DOCHODZI mówisz…- zachichotałem.- Hmmm…- zamyśliłem się.- A na co masz ochotę?- zadałem kolejne pytanie, wyjmując komórkę z torebki.
- Na to, co ty…- uśmiechnął się i objął mnie w pasie.
Jakaś babcia dziwnie się na mnie spojrzała.
- Tom!- oburzyłem się i wyplątałem z uścisku.- Może ty jesteś Bi, ale ja nic takiego głośno nie deklarowałem.- przypomniałem mu.
- Nie jestem Bi.- zaśmiał się.- Prawda, zdeklarowałeś jedynie, że ze wszystkich ludzi na ziemi podnieca cię jedynie twój brat bliźniak.- odpowiedział nieco zgryźliwie.
- Hej!- przyłożyłem mu w bok.- Nie życzę sobie takich tekstów.- udałem obrażonego i wybrałem numer, z którym się połączyłem.
- Do kogo dzwonisz?- zapytał, ale nie zdążyłem mu odpowiedzieć, bo mój „cel” odebrał.

- Hej, Gordon.- przywitałem się.- Odblokujesz mi kartę? Proszęęęę…….- zrobiłem swoje najładniejsze „proszę”, jakiego się nauczyłem.
- Bill, nie mów mi, że znów zwiałeś ze szkoły…- zaśmiał się.
- Nic takiego nie powiedziałem.- odwzajemniłem śmiech.- No, weź… To były ciężkie dni… Musimy się trochę wyluzować.
- Czyli już zdeprawowałeś Toma… No, dobra, ale ani słowa Simone.- postawił warunek.
- Dzięki!- rzuciłem i się rozłączyłem.

Złapałem Toma za nadgarstek i zaciągnąłem w stronę centrum handlowego.
Spędziliśmy tam resztę czasu, która powinniśmy byli zmarnować w szkole i byliśmy tam jeszcze do wieczora, korzystając z faktu, że nie było tamtego dnia próby. Nakupowałem sobie obrzydliwie dużo rzeczy. Oczywiście, nie zapomniałem o Tomie, więc razem z moim bliźniakiem ledwo co zabraliśmy się z reklamówkami do taksówki, która zawiozła nas do domu.
Gordon nie mógł uspokoić śmiechu, gdy nas takich obładowanych zobaczył.
Zanieśliśmy wszystko do swoich pokoi i zeszliśmy na kolację.
Potem mieliśmy czas na lekcje, które odrobiłem zgodnie ze wskazówkami Luc’a, które przekazał mi smsem, tego natomiast przesłałem też Tomowi.
Później poczytałem trochę zaczątki tekstów w zeszycie, ale ostatecznie nie chciało mi się pisać. Nie miałem nastroju i byłem zmęczony zakupami, więc rozpakowałem torby z ubraniami, butami i dodatkami. Tak… bycie modelem i zarabianie własnej kasy było fenomenalne… Powiesiłem też garnitury, które przyszły pocztą około południa.
Około jedenastej udałem się do łazienki, gdzie zmyłem z siebie nieświeżość po całym dniu w ruchu.
Ubrany w bokserki i z mokrymi włosami, z których woda kapał mi na ramiona, wyszedłem do pokoju. Jakże NIE zdziwił mnie widok równie, co ja, nagiego Toma na moim łóżku, bawiącego się kluczem.
Na mój widom uśmiechnął się prowokująco i oblizał usta i odłożył klucz na szafkę nocną.
Podniósł się i podszedł do mnie wolnym krokiem.
- Masz na sobie zdecydowanie za dużo ubrań…- wymruczał mi do ucha, ściskają oba moje pośladki i dobierając się do moich ust.
Tej nocy również nie pozwolił mi siebie tknąć. Zasnęliśmy gdzieś po drugiej po moim trzecim orgazmie. Nawet nie wiedziałem, że tyle można… Jednak przy Tomie wszystko STAWAŁO się możliwe.
Spełnialiśmy nasze marzenie. Z dużym prawdopodobieństwem jako pierwsi przenieśliśmy więź bliźniaczą na całkowicie inny – zły i niemoralny – poziom. Ale, co my poradzimy, że to było takie cholernie dobre…? Po za tym, oprócz więzów krwi, tak naprawdę nic nas nie łączyło. Nie wychowywaliśmy się razem. To było tak samo, jakbyśmy za kilka lat przypadkowo spotkali się w Berlinie i zakochali się w sobie, nie wiedząc o pokrewieństwie.

4 komentarze :

  1. Interesujące . . . very, very interesting :* Jam powiem tak, że ZAJEBISTY ODCINEK :) Jestem bardzo ciekawy co będzie dalej ? Kurcze nie pasuje mi tylko jedna rzecz, a właściwie to dwie 1. zespół tokio hotel, ale to nic jakoś to zniosę 2. Że billl nie jestem hetero, ani gejem KURWA czym on jest ? Nie no człowiekiem to wiem, ale czym jest ? Pomocy ! Zrób coś z tym wybierz mu wreszcie orientacje, bo jak na razie to on nie ma orientacji :*
    No to moje uwagi się zakończyły teraz mogę przejść do pochwał . . . dobra nie mam pomysłu, ale coś wymyśle niestety, ale później :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OK!!! Obiecuję, że go dookreślę, ale to dopiero w 29. albo 30. rozdziale. Nie wiem jak mi wyjdzie. Mógłbyś mi tylko powiedzieć, czy przeszkadza ci sam fakt, że jest zespół, czy to, że źle go opisuję. Byłabym wdzięczna za odpowiedź i powiedz, kiedy następne odcinki Tabletek i Chwytów ? Czekam niecierpliwie!!!

      Usuń
    2. EEEEE co do tabletek to nie wiem pewnie pojawi się jak go napiszę, a co do chwytów to zapewne nie długo dodam odcinek nowy, bo chce skończyć wreszcie to opowiadanie. Nie o to chodzi ja po prostu nie lubię w twincestach faktu, że stają się zespołem, ale ja to ja, a dobrze go opisujesz

      Usuń
  2. W końcu rozkręca się tak jak powinno :D lece do nast odcinka

    OdpowiedzUsuń