środa, 10 kwietnia 2013

8. Nur bei dir ich bin ich. Du bist nicht alleine.


8. Nur bei dir ich bin ich.  Du bist nicht alleine.

Zapukałem do pokoju obok, ale nikt się nie odezwał. Wiedziałem, że nie będę mógł zasnąć, więc wszedłem do środka mimo braku zezwolenia.
Tom leżał na łóżku jedynie w białych bokserkach ze słuchawkami na uszach. Miał zamknięte oczy, więc nie wiedział, że przyszedłem. Miał tak głośno ustawioną muzykę, że byłem w stanie nie tylko rozróżnić gatunek muzyczny (rap… ble…), ale również niektóre słowa.
Usiadłem na skrawku jego łóżka i dopiero wtedy, gdy poczuł nacisk na materac, otworzył oczy.
Bez słowa zdjął słuchawki i spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem samemu siadając po turecku.
Odruchowo oblizał usta.
I tu nastąpił momentalny pstryk w mózgu Billa Kaulitza.
„Idioto! Poszedłeś do brata bliźniaka geja w samych czarnych, obcisłych bokserkach!!!”- nawrzeszczałem na siebie w myślach. Miałem ochotę uciec z pokoju i założyć coś na siebie, ale to by wyglądało jeszcze głupiej niż już wygląda.
Patrzył na mój tors.
- Ale ty jesteś chudy…- stwierdził.
Kolejny raz nadałem sobie miano idioty, że przyszedłem do niego i się nie odezwałem.
- Tak, ja… no… Mniejsza z tym…- zarumieniłem się, gdy w dalszym ciągu lustrował mnie wzrokiem.- Przyszedłem powiedzieć ci dobranoc.- powiedziałem cicho zawstydzony.
- I tobie też, Bill.- odpowiedział z uśmiechem, ale ja nadal siedziałem uparcie na jego łóżku. Toma zdawał się bawić ten fakt.
Zarumieniłem się jeszcze bardziej, gdy zorientowałem się, że chcę, by mnie przytulił. Dobrze, że w pokoju panował półcień, bo na pewno byłem cały czerwony.
- Coś jeszcze?- uniósł brew w rozbawieniu.
- Tak.- odpowiedziałem szybko. Zbyt szybko.- To znaczy nie…- zacząłem wstawać, ale złapał mnie za rękę i posadził z powrotem. Trzymał mnie za nadgarstki, więc nie mogłem się ruszyć, a do tego patrzył uważnie w moje oczy.
- To tak czy nie…?- zapytał.
Spuściłem wzrok, chcąc uniknąć odpowiedzi.
„I po cholerę tu przylazłeś, idioto?”- zwyzywałem siebie po raz trzeci.
- Widzę, że jednak tak…- uśmiechnął się i uniósł mój podbródek tak, bym spojrzał mu w oczy.- Co się dzieje, Bill?
- Nie zjadłeś ze mną kolacji…- wyrzuciłem z siebie to, co przyszło mi myśl najszybciej cichym mruknięcie, z którego prawie nie dało się rozróżnić słów.
Zaśmiał się cicho.
- A tak oprócz tego?- zapytał. To, jak dobrze mnie znał doprowadzało mnie w tamtej chwili do szewskiej pasji.
No i gra skończona. Tom wie, kiedy Bill kłamie.
- Przytul mnie.- wyszeptałem tak cicho, że sam ledwie siebie usłyszałem.
Ale on usłyszał. I to bez zarzutów.
Wyciągnął ręce w moim kierunku.
- No, chodź do mnie, Młody…- powiedział z czułością, a ja wtuliłem się w swojego starszego brata.
Odsunąłem się od niego dopiero, gdy kątem oka zauważyłem wyraźną wypukłość w jego bokserkach. Spaliłem buraka i odwróciłem głowę. Jednak on się chyba i tak domyślił, co się stało.
- Przepraszam… Powinienem był się chociaż ubrać… bardziej…- wyszeptałem i znów spróbowałem wstać, ale i tym razem mnie powstrzymał.
Spojrzałem na niego uważnie, nie wiedząc, czego on może ode mnie chcieć.
- Powinieneś zachowywać się swobodnie, Billy.- powiedział.- Chcę poznać prawdziwego ciebie, nie wyidealizowaną, pilnującą się na każdym kroku lalkę. Jedna z twoich twarzy jest maską. Która? Gwiazdeczka, czy zawstydzony Billy? Dlaczego przy mnie chcesz być kimś innym? - zadał pytanie poważnym tonem.
- Nie chcę, ale…- zawahałem się.- Ale nie chcę ci utrudniać.- wyszeptałem ponownie zawstydzony.
- Ale to raczej mój problem, nie twój.- zauważył.
- Przepraszam…- powiedziałem ledwosłyszalnym głosem i znów spuściłem głowę.
- Hej, Młody…- położył ciepłą dłoń na moim policzku.- Co się dzieje…?
Zadał to pytanie, a ja dopiero sam coś zrozumiałem. Nie wiem, czy rzeczywiście wcześniej tego nie wiedziałem, czy się przed tą myślą wzbraniałem, ale to nie zmienia faktu, że coś sobie uświadomiłem.
Rzuciłem się Tomowi na szyję i rozpłakałem.
- Tak się cieszę, że cię mam…- wychlipałem, a on przytulił mnie tak mocno, jak jeszcze nigdy.- Tylko ty mnie rozumiesz i znasz na wylot…
Poczułem jego łzy na swoim ramieniu.
- Tak bardzo żałuję, że nie mogłem przyjechać wcześniej…- szeptał mi do ucha.
Siedzieliśmy tak jeszcze przez chwilę, a później Tom kazał mi się położyć obok niego i obu nas przykrył kołdrą po samą szyję.
Leżeliśmy głowa przy głowie, choć nie dotykaliśmy się żadnymi innymi częściami ciała.
I… rozmawialiśmy… po prostu rozmawialiśmy.
- Czym się zajmuje twoja matka?- zapytał.
- Jest pielęgniarką.
- A Gordon?
- Ma własne biuro architektoniczne. Dlatego pracuje w domu.- wytłumaczyłem.- Zawsze będziesz mówić „twoja matka”?
- Trochę głupio mówić „mamo” do kobiety, o której zawodzie dopiero się dowiedziałem, nie uważasz?
Zachichotałem.
- Doskwiera ci samotność?- zapytałem.
- Mam ciebie.- odpowiedział nie uruchamiając wcześnie szóstego zmysłu – bliźniaczej więzi.
- Myślę raczej o tym, że w Berlinie miałeś dziewczynę.
- Która mnie zdradzała…- zauważył.
- Nie jestem głupi, Tom, zdaję sobie sprawę z tego, że ludzie w moim wieku ostro imprezują, piją i robią „to” z kim i gdzie popadnie. Mnie do tego nie ciągnie, bo w sumie nawet nie wiem, jak to jest, ale ty pewnie masz swoje potrzeby, tym bardziej, że…
- Że co?- zaśmiał się.- Że już spróbowałem?
- Nno… tak…- wyjąkałem.
Był naprawdę rozbawiony.
- Jak rozmawiałeś z tym rudym to nie byłeś taki nieśmiały w TYCH tematach.- powiedział.
- Chciałeś, żebym był sobą.- przypomniałem mu.- A rozmawianie o seksie leżąc w samych bokserkach w łóżku brata może jednak trochę krępować.- niemal warknąłem wściekły, że jeszcze mi się dziwi.
- Spokojnie, Młody.- spojrzał na mnie.- To ty zacząłeś tą rozmowę.
- A ty w dalszym ciągu nie odpowiedziałeś na zadane pytanie.- odgryzłem się.
Westchnął.
- No dobra… Skoro takie rzeczy muszę ci tłumaczyć…- pokręcił głową z niedowierzaniem.- No, ale od czego ma się starszych braci, nie?- uśmiechnął się.- Wiesz, Bill, popęd seksualny można też czasem rozładować… samemu…- mój bliźniak się zarumienił.
- Ty chyba nie mówisz o… - zaczerwieniłem się aż po koniuszki uszu.- A jednak mówisz…- westchnąłem.
- Właściwe słowo to masturbacja, Bill. Po prostu.- rozluźnił się widząc, że ja też jestem skrępowany.
Zamyśliłem się na chwilę.
- Skoro jesteś gejem, to dlaczego miałeś dziewczynę i skąd twój ojciec o tym wiedział?- zapytałem.
- „Mój ojciec”?- uniósł brew.
- Tak jak i „moja matka”.- odpowiedziałem pięknym za nadobne.
Zaśmiał się.
- Rzeczywiście.- skomentował.- Miałem dziewczynę, żeby nikt w szkole się nie czepiał. Nie czerpałem z tego żadnych przyjemności poza cielesnymi.- wytłumaczył.- A jeśli chodzi o ojca… w zasadzie to przyłapał mnie na całowaniu się z takim jednym na kanapie. Miałem wtedy 13 lat. Od tego czasu, moje życie zmieniło się w koszmar. Jak mnie nie uderzył, to przylał psychicznie. Zastanawiam się jakim cudem nie wylądowałem u czubków…
- Czyli jest przeciwko homoseksualistom?- wolałem się upewnić.
- No… tak.- skinął głową.
Znów chwila ciszy, w której obmyślałem sobie pytanie.
Zarumieniłem się, gdy tylko o tym pomyślałem. Ale niestety zauważył.
- No, pytaj, Bill. I tak nic bardziej wstydliwego ze mnie już nie wyciągniesz.- uśmiechnął się.
Rzeczywiście trochę mnie to ośmieliło.
- Robiłeś „to” kiedyś z facetem?- zaróżowiłem się i spuściłem wzrok na kołdrę.
- Nie, nigdy.- odpowiedział szczerze.
- Przepraszam, że zadaję ci takie nieznośne pytania, które krążą wokół jednego tematu.- naprawdę widziałem w tym swoja winę.
- Na litość Boską, Bill!- wywrócił oczami.- Przestań w końcu przepraszać.
Z początku myślałem, ze to ja się nim zaopiekuję, jednak teraz już dokładnie zrozumiałem, że to on jest moim starszym bratem, który nauczy mnie życia. Poddałem się z dziwnym brakiem wewnętrznej walki. Czyżbym był już zmęczony poleganiem tylko na sobie i chciał zrzucić chociaż połowę ciężaru na barki bliźniaka? Najbardziej prawdopodobne…
- Bill, masz jakiś przyjaciół oprócz G&G?- zapytał nagle.
- Jestem gwiazdą całej szkoły. Wszystkim zależy na moim zdaniu.- obruszyłem się. Było ta dla mnie oczywistość.
- Tak, wiem.- spoważniał.- Ale, czy masz kogoś takiego, z kim zawsze możesz pogadać i wszystko mu powiedzieć bez obawy, że cię wyśmieje, czy wygada komuś. Nie mówię tu o znajomych ze szkoły, dla których jesteś idealną Gwiazdeczką, tylko o osobie, która zna twoje wady i w pełni je akceptuje.
Zaśmiałem się smutno.
Położyłem się na boku i spojrzałem głęboko w jego oczy.
- Jasne, że mam.- odpowiedziałem.
- I kto to taki?- jednoczesne zaskoczenie, smutek i zazdrość w jego oczach były inspirującym widokiem.
- Ty…- wyszeptałem, a z mojego oka wypłynęła łza szczęścia, mówiąca, jak bardzo się cieszę, że po prostu jest.- Nigdy z nikim tak nie rozmawiałem. Nie znałem siebie takiego. Tylko przy tobie jestem sobą.- wyznałem i się rozpłakałem.
- Już nigdy nie będziesz sam…- wyszeptał mi do ucha i pocałował mnie w policzek.
Nie odzywaliśmy się już do siebie. Tom pozwolił mi się wypłakać. Dopiero przy bracie zrozumiałem, jaki byłem nieszczęśliwy. Że udawałem kogoś, kim nie byłem. Uwielbiałem grać, ale teraz wiedziałem, że nie powinienem grać też w życiu prywatnym, bo to mnie niszczy. Teraz mogłem udawać pomiędzy ludźmi, ale wiedziałem, że przy Tomie zawsze pozostanę sobą, bo nie umiałem przy nim nakładać maski idealności. Czasem potrzebowałem mieć wady i się z nimi nie kryć. Wtedy, gdy byłem zmęczony doskonałością. Zmęczony sobą.

4 komentarze :

  1. Nie ma to jak czytać to opowiadanie na informatyce, a ludzie ciekawią się co robię :) no więc powiem krótko fajny odcinek czekam na resztę :) Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha jejku, spadlam z krzesla. Pisz dalej i nie przestawaj

    OdpowiedzUsuń
  3. Planowałam czytać i skomentować dopiero gdy skończę, ale to muszę!
    "Tylko przy tobie jestem sobą" skąd ja to znam :D
    A teraz idę czytać dalej. Świetne opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie słodkie opowiadanie zdecydowanie poprawia mi humor po maturach i tej ciągłej nauce :D Podoba mi się, że Bill jednak to nie tylko sama pewność sb etc

    OdpowiedzUsuń