niedziela, 28 kwietnia 2013

19. Epilog.


Dobra, dobra… Znajcie dobre serce moje. Zakończenie I Tomu. Za niedługo ruszamy dalej. Jak tylko wrócę, tak sądzę. Proszę o komentarze!

~Sinnlos

19. Epilog


Kolejne dni mijały równie spokojnie. Chodziliśmy do wytwórni we wtorki, czwartki i soboty. W poniedziałki spotykaliśmy się u nas w studiu. W niedziele zazwyczaj wyjeżdżałem do Berlina lub leciałem gdzieś dalej na jakieś sesje zdjęciowe. Parę piątków wypadło mi także z powodu jakichś pokazów, na które leciałem razem z Tomem. Wkręciłem go nawet do paru sesji zdjęciowych. Nieźle się uśmialiśmy.
W szkole (jeżeli w ogóle udało nam się do niej w tygodniu pójść) wszyscy już wiedzieli, dlaczego nas ciągle nie ma. Najpierw przychodzili słuchać nas do klubu, jednak potem musieliśmy zrezygnować z grania tam z powodu zwykłego braku czasu i siły. Dziewczyny patrzyły na nas pożądliwym wzrokiem, na mnie i Toma również… ekhm… chłopcy. Mieliśmy już fanów, którzy śpiewali nasze piosenki, nagrane dyktafonem słabej jakości. Rozdawaliśmy autografy, robiono nam zdjęcia. Kochałem to. Zawsze. Podobało mi się bycie w centrum uwagi. Jednak, jeśli chodzi o naukę, kompletnie się opuściliśmy. Jost już powiedział, że musimy wybrać, że nie damy rady działać na dwa fronty. Wybraliśmy. To był nasz ostatni rok w zwykłej szkole, jeżeli płyta odniesie sukces. Taki był warunek naszych rodziców.
Tom nie kontaktował się z ojcem, ani odwrotnie. Prawdą było, że chciał zapomnieć o przeszłości i spalił za sobą wszystkie mosty.
A my… żyliśmy nocą i tylko nią, bo tylko ona była nam dozwolona. Żaden z nas ani razu nie wspomniał o kroku naprzód w kierunku prawdziwego seksu, nie tylko oralnego. A ja się cieszyłem, bo nie miałem wątpliwości, kto byłby na dole… a tego z kolei bardzo się bałem.
Była już końcówka czerwca. Ledwie co pozdawaliśmy do następnej klasy…
Piosenki były nagrane (jednak uznaliśmy, że nie chcemy wydawać jeszcze In die Nacht), a premiera płyty zbliżała się dużymi krokami. Jost porządnie postarał się o reklamę i nasze piosenki można było usłyszeć już w radio. Album zatytułowaliśmy Schrei, co oczywiście, było moim pomysłem. Jostowi oraz G&G powiedziałem, że to dlatego, że najlepsze piosenki napisałem w okresie „kłótni” z Tomem, podczas którego chciałem krzyczeć z bezsilności. Tom widział drugie dno. Samotna łza spłynęła po jego policzku, gdy o tym opowiadałem. Ale to już był koniec.
Zapraszano nas na wywiady do różnych programów, w końcu zainteresowało się nami MTV, gdzie zaśpiewaliśmy parę piosenek na żywo, co było przeplecione rozmową o naszym dotychczasowym życiu. Mówiliśmy prawdę. Bo niby czemu nie? Za dużo ludzi wiedziało, że nie byliśmy z Tomem razem od początku. Na pewno bolało to mamę, ale w sumie… no… sama była sobie winna, ot co! Było nas nie rozdzielać, ha!
I jedyną rzeczą, jaka mnie męczyła było ciągłe ukrywanie się z Tomem. Ale ostatecznie wolałem to, niż całkowicie go stracić, czym prawdopodobnie zakończyło się powiedzenie o „nas” Gordonowi i mamie. Na pewno odesłaliby go do ojca, a mnie zapisali na terapię, czy coś… Nie… zdecydowanie tego NIE chciałem!
Jednak oboje postanowiliśmy, że musimy powiedzieć chociaż Georgowi i Gustavowi. Spędzaliśmy razem całe dni i nie mogliśmy więcej udawać. Byliśmy przyjaciółmi i, chociaż nie chcieliśmy zostać nazwani psycholami, nie mogliśmy ich oszukiwać. Ani się kryć z uczuciami.
Zdecydowaliśmy, że zaczniemy ich przygotowywać. Powoli dążyliśmy do celu.

4 komentarze :

  1. -S-sinnlos? - wchodzi niepewnie podkulając ogonek i kładzie uszka płasko na głowie. - Jesteś na mnie zła? Nie mogłam skomentować rozdziałów, bo internet wariował i mnie wywalało z konta.. rozdzialiki cudowne i mam nadzieję na więcej, bo bez twojej twórczości jakoś tak szaro..- siada obok krzesła i kładzie łepek na kolana - Nie gniewaj się..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiscie, ze sie nie gniewam ;) pozdrowienia z Berlina!

      Usuń
  2. No nie powiem. Wszystkie notki i w ogóle całe opowiadanie...
    Zaje... Wspaniałe!!
    Nie wiem co dalej pisać więc będe czytała dalej:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno przeczytanie całej części I nie jest czasem straconym, jest mile pogodna co mi się podobało. Jednak już tu zaglądam na kolejną część i coś czuje, że kolorowo nie bd.

    OdpowiedzUsuń