W sumie to skończyłam rozdział
26. i pomyślałam, ze skoro mam trzy dni wolnego to wrzucę trochę więcej,
dlatego oto kłania się przed Wami rozdział 15.
Błagam, nie bijcie! Pierwszy
raz w życiu opisuję coś takiego i wiem, że dość nieumiejętnie, ale cóż… ten
moment musiał nadejść… jeszcze tylko cztery notki to końca pierwszego tomu.
Ach… jak ten czas szybko leci…
~ Sinnlos
15. Du bist alles, was ich bin.
Dwa tygodnie później…
Bill
Maj
zmierzał ku końcowi. Dzień jak co dzień.
Tego
dnia mieliśmy zdecydowanie bardzo wyczerpującą próbę. Przez ostatnie dwa
tygodnie chodziłem smutny i wściekły na przemian. Jednak chłopacy się cieszyli
Wiedzieli, że gdy rządza mną skrajne emocje, sypię wręcz, piosenkami z rękawa.
Nie pomylili się. Przez czternaście dni napisałem kolejne 4 piosenki. Schrei, Lass uns hier raus, Gegen
meinen Willen i Jung Und nie mehr
Jugendfrei.
Padnięty
wróciłem do pokoju i stwierdziłem, że coś mi nie pasuje. Żadnych odgłosów za
ścianą. Czyżby Tom też był dzisiaj zmęczony?
Cały
dzień było duszno i przewidywałem, co się święci, więc w łazience przygotowałem
sobie obóz przetrwania. Kołdra, poduszka, zeszyt i ołówek.
Czułem
się gotowy, naprawdę czekałem na przyjście burzy. Czy byłem masochistą?
Odwaga
wyleciała ze mnie po pierwszym uderzeniu.
Z
prędkością światła znalazłem się w wannie, za zamkniętymi drzwiami.
Kolejne
grzmoty. Drżałem, próbując się powstrzymać od płaczu, ale przegrałem.
I do
tego przypomniałem sobie, jak było cudownie, gdy Tom mnie wtedy wziął w ramiona
i wiedziałem, że nic mi nie grozi.
Złapałem
za zeszyt i mając nadzieję, że kiedyś będę w stanie to zaśpiewać napisałem
pierwsze wersy… i kolejne… aż powstało Ratte
mich.
Tom
O
nie, na odwiedziny Melanii byłem zdecydowanie za bardzo zmęczony.
Wszedłem
pod prysznic i zacząłem gładzić swoje ciało płynem. Czarny już się kąpał,
słyszałem.
Nagle
wszystko potoczyło się niezmiernie szybko.
Grzmot.
Błyskawica.
Przerażona
twarz Billa przed oczami.
Ręcznik.
Bokserki.
I już
byłem w jego pokoju, gdzie nie pozostało po nim ani śladu.
Wykończenie
zdecydowanie uśpiło moją czujność.
Z
bólem patrzyłem, jak przeze mnie cierpi, ale to w żadnym wypadku nie równało
się tym paraliżującym przerażeniem w jego oczach, gdy znalazłem go w łazience
podczas ostatniej burzy. Burzy, podczas której po raz pierwszy (i prawdopodobnie
ostatni) go pocałowałem.
Otworzyłem
drzwi do łazienki i zobaczyłem skuloną, czarną, chudą osóbkę wypłakującą swoje
oczy w kołdrę.
Poczułem,
że nie dam rady dłużej. Muszę być przy nim. Muszę…
Poczułem
łzę na policzku. Tak bardzo go kochałem…
Bill
Całkowicie
niespodziewanie drzwi łazienki się otworzyły, a mnie oświetliła błyskawica.
Tom.
To był on.
Podszedł
do mnie z takim bólem na twarzy, że samego siebie zrobiło mi się żal.
-
Zostaw mnie.- burknąłem zapłakany.- Dam sobie radę. Nie musisz się nade mną
litować…- wychlipałem.
Po
jego policzku spłynęła srebrzysta łza.
Bez
słowa podszedł do mnie i tak jak kiedyś wziął na ręce razem z całą pościelą i
przeniósł na łóżko.
Podczas
ostatniej burzy… to od tamtego czasu się do mnie nie odzywał.
Ułożył
mnie i wsunął się pod kołdrę obok mnie. Płakał.
-
Przepraszam cię, Billy.- wyszeptał.- Powiem ci, braciszku. Powiem ci, co mnie
męka, a wtedy zrozumiesz, że to, co robię jest właściwe. Poczujesz oburzenie.-
mówił do mnie.- Ale nic na to nie poradzę, że tak czuję.
Patrzyłem
na niego uważnie.
-
Kocham cię, Piękny.- wyznał wreszcie.- Ale nie po bratersku, tylko tak…- nie
umiał znaleźć odpowiedniego słowa.
- …
tak jak nie powinieneś.- dokończyłem za niego, a oczy mi się zaświeciły.
-
Tak.- pokiwał głową.- Przepraszam…- zaczął wstawać, ale go powstrzymałem.
Spojrzał
na mnie pytająco.
Ująłem
jego twarz w dłonie i musnąłem jego wargi swoimi.
Dalej
nie rozumiał, o co chodzi.
-
Dobrze, że tak czujesz, Tommi.- wyszeptałem, patrząc prosto w jego oczy.- Bo ja
czuję to samo. Ja też cię kocham.
Pocałował
mnie tak mocno, że aż zakręciło mi się w głowie.
-
Boże… Co ja ci zrobiłem…- wyszeptał z niedowierzaniem, wodząc po moich oczach,
mokrych o łez, a potem zaczął scałowywać każdy mokry punkt z mojej skóry.-
Naprawdę mnie kochasz? Po tym wszystkim?- upewnił się.
Kiwnąłem
głową na „tak” nie posiadając się ze szczęścia, że on odwzajemnia moje uczucia.
- Ale
co z Melanią?- zapytałem.
-
Myślałem, że będzie mi łatwiej ignorować uczucia wobec ciebie, gdy z nią będę,
ale… nie potrafiłem jej tknąć.- wyznał.
Przyciągnąłem
jego twarz do swojej i pocałowałem, ale to on przejął kontrolę.
Gdy
poczułem jak rozsuwa moje usta językiem wycofałem się nagle.
Zawstydził
się.
-
Przepraszam, nie powinienem, wiem…i przepraszam, ale…- plątał się, na co
cmoknąłem go w usta. Był taki słodki, gdy się jąkał.
Spojrzał
na mnie zdziwiony.
- Po
prostu zamknij najpierw drzwi na klucz.- poleciłem mu z uśmiechem.
Ożywił
się nagle.
Był
przy drzwiach, a zaraz znów przykrył moje ciało swoim i kontynuował pogłębianie
językiem pocałunku. Och… miałem nadzieję, że moje usta smakują mu chociaż w
połowie tak jak jego mnie. Były takie słodkie…
Nieśmiało
wsunąłem ręce pod jego koszulkę i zacząłem gładzić jego plecy, a on, mniej
nieśmiało, muszę przyznać, drażnił mój brzuch aż wreszcie doszedł do sutków, a
ja cicho jęknąłem.
Z
moją pomocą zdjął ze mnie tą ogromną koszulkę i spojrzał się dziwnie na jej
rozmiar.
-
Kupiłem ją dla ciebie, wariacie.- zaśmiałem się.
-
Wiem.- odpowiedział.- Idealnie utrafiłeś w rozmiar.
Zaczął
schodzić z pocałunkami w dół mojego
brzucha, męcząc ponownie moje sutki, a potem pępek. Zatrzymał się przed gumką
od bokserek i spojrzał na mnie, pytając o pozwolenie. Mój przyspieszony oddech
pozwolił mi jedynie skinąć głową, a wtedy on pozbawił mnie bielizny.
Podciągnąłem go do góry i ponownie zacząłem całować. To było tak cholernie
przyjemne…
-
Mówiłeś, że nie robiłeś tego nigdy z mężczyzną…- przypomniałem mu, gdy
przeszedł z mokrymi pocałunkami na moją szyję.
- Bo
nie robiłem…- mruknął zasysając moja skórę i robiąc malinkę.- Ty też nie.-
zauważył, gdy czerwony ślad był już gotowy.
- Ja
w ogóle.- przyznałem kolejny raz z nieśmiałością.
Zaśmiał
się.
- No
przecież wiem, że jesteś obustronnym prawiczkiem. Inaczej byś się tak nie
rumienił jak dziewica…- śmiał się.
Nie
odpowiedziałem, tylko odsunąłem go od siebie i przyjrzałem się uważnie.
-
Tom, to dla mnie naprawdę ważne.- powiedziałem.
Spoważniał.
-
Wiem, Billy, przepraszam…- wyszeptał.- Jeśli nie chcesz, to nie musimy
kontynuować. Zdaję sobie sprawę z tego, że utrata dziewictwa z bratem nie jest
szczytem marzeń.
Spuścił
głowę.
-
Tommi, to nie tak…- dotknąłem dłonią jego policzka.- Ja tego chcę. Bardzo.-
zapewniłem go i pocałowałem lekko.- Po prostu, jak zauważyłeś, jestem
prawiczkiem i proszę jedynie, żebyś tak mnie traktował. Ja nie mam pojęcia, co
robić.- byłem kompletnie zawstydzony.- Bądź delikatny.- wyszeptałem w końcu
prośbę.
Pocałował
mnie tak czule, jak nigdy wcześniej.
-
Nigdy cię już nie skrzywdzę, Billy. Dzisiaj jesteś cały mój, a ja sprawię, że
zapomnisz o Bożym świecie i o burzy. To będzie najlepsza noc w twoim życiu. Ale
nie zrobimy TEGO. Nie jesteś gotowy.
- Już
zapomniałem…- szepnąłem i oddałem się mu w całości.
Ponownie
podążył drogą w dół mojego brzucha, tym razem jeszcze wolniej, drażniąc każdy
punkt mojego ciała.
Gdy
doszedł do podbrzusza, myślałem, że eksploduję z podniecenia. Byłem już
naprawdę sztywny.
Ujął
w dłoń moją męskość i zaczął przesuwać nią w górę i w dół, samemu dostając się
do moich ust i spijając z nich jęk rozkoszy.
Po
chwili odsunął się od moich ust i powrócił w dół mojego ciała. Całkiem
niespodziewanie pocałował czubek mojego członka, a potem wsadził sobie końcówkę
do ust i zaczął ssać i lizać na przemian.
- O
Boże… Tom…- jęknąłem, nie mogąc inaczej poradzić sobie z tą przyjemnością. A on
doskonale wiedział, co sprawi przyjemność. W końcu byliśmy dwoma połówkami
całości.- Ahhh…
Przymknąłem
oczy i całkowicie oddałem się rozkoszy. Czułem to napięcie w swoich biodrach,
które całkiem odruchowo unosiłem do góry. Po więcej.
-
Tom…- szepnąłem, bo nie mogłem już z siebie wydobyć żadnego głosu.- Ja… zaraz…
ja…- wydyszałem.
Próbowałem
go odsunąć od siebie, ale on się nie dał.
-
Ohhhh….!- krzyknąłem i wytrysnąłem prosto w jego usta.
Opadłem
zaspokojony i zrelaksowany na łóżko. Nawet nie wiem, w którym momencie moje
ciało samo ułożyło się w łuk.
Wstał
i poszedł do łazienki, gdzie wypluł moją spermę i wypłukał usta.
Zawstydziłem
się leżąc tak roznegliżowany i ciągle jeszcze zaciskając palce u stóp i uda od
kolejnych fal przyjemności.
Położył
się obok mnie i przytulił.
-
Przepraszam… Próbowałem cię ostrzec…- wyszeptałem cichutko, nie wiedząc jak o
tym mówić.
-
Wiem, Billy.- pocałował mnie w czoło.- Ale ja tego chciałem, Piękny.- dodał.-
Mam nadzieję, że było ci dobrze, bo nigdy jeszcze tego nie robiłem…
-
Żartujesz?!- zaśmiałem się.- „Dobrze”?- zakpiłem.- Ja… w życiu… ani razu… W
ogóle nie ma słów, żeby określić te uczucia…- przyłożyłem głowę go jego klatki
piersiowej.
Spojrzałem
na jego bokserki, które ukrywały dość duże, niezaspokojone podniecenie.
Otrząsnąłem się z własnej przyjemności i dotknąłem gumki od jego bielizny, na
co zareagował jęknięciem. Był bardzo wrażliwy na dotyk w takim stanie.
Zerknął
na mnie pytająco.
-
Teraz ja…- powiedziałem nieśmiało i zacząłem wsuwać wolno rękę pod jego
bokserki, aby jej zsunąć.
Jednak
on mnie zatrzymał. W życiu nie byłem tak czerwony z zawstydzenia jak wtedy.
- Nie
musisz.- wyszeptał i nadgryzł mi uszko.
-
Allleee, Tom… Bo ty… i ja…- nie wiedziałem jak to ująć w słowa. W życiu
bardziej nie doceniłem tego, że porozumiewamy się bez słów niż wtedy.
Przynajmniej nie musiałem kończyć.
-
Nie, Piękny.- położył mi palec na ustach.- To ja sprawiam przyjemność tobie.
Musze odpokutować winy.- spojrzał mi w oczy.- Ależ ty masz cudowne oczy…-
pogładził mnie po policzku i założył kosmyk włosów za ucho.
Zaśmiałem
się, a on spojrzał na mnie zdziwiony.
-
Tom, jesteśmy bliźniakami.- przypomniałem mu.- Masz takie same oczy.
Również
zaczął chichotać.
- Ale
twoje są najpiękniejsze.- wyszeptał w moje włosy.
Przypatrywałem
się mu i myślałem w ciszy, czerpiąc z każdej sekundy, jaką dzielimy wspólnie.
-
Tom…- zacząłem nagle. Mruknął, żebym kontynuował.- Du bist alles, was ich bin.-
wyznałem, a w oczach poczułem łzy radości.
Scałował
je z moich policzków, a potem musnął moje usta.
- Und
alles, was durch meine Ader fließt.- odpowiedział.
Spojrzałem
na niego z iskierkami w oczach.
Naciągnąłem
na siebie natychmiast bokserki i wyrwałem do łazienki, skąd wziąłem zeszyt i
ołówek, a po chwili znów byłem w łóżku obok jego gorącego ciała.
Zabrałem
się do pisania, nie pozwalając mu patrzeć.
Gładził
mnie po włosach, to po karku. To tak bardzo relaksowało… Jego dotyk był
uspokajający… i nawet nie zauważyłem, kiedy przestało grzmieć.
Spojrzałem
na niego nagle po 10 minutach.
- Już
idę…- westchnął zrezygnowany z uśmiechem na twarzy i wyszedł z pokoju.
Wrócił
po dwóch minutach z brązową gitarą, którą dostał od wytwórni, w ręce.
-
Skąd wiedziałeś, że…?- zacząłem, ale zrezygnowałem. To oczywiste, że wiedział.
Usiadł
obok mnie i trącił struny.
-
Zagraj jeszcze raz ten akord.- poleciłem mu. Dokładnie taki sam, jak w mojej
głowie.- Graj, Tom. Graj to, o czym myślisz.- powiedziałem z podekscytowaniem w
oczach, a sam zacząłem śpiewać. Do melodii z mojej głowy, która przechodząc do
umysłu Toma wypływała teraz spod jego palców na gitarze.
In mir wird es langsam kalt
Wie lang könn’ wir beide hier
noch sein
Bleib hier, die Schatten woll’n
mich hol’n
Doch wenn wir gehen, dann gehen
wir nur zu zweit
Du bist alles, was ich bin
Und alles, was durch meine Ader
fließt
Immer werden wir uns tragen
Egal, wohin wir fahr’n
Egal, wie tief
Ich will da nich’ allein sein
Lass uns gemeinsam
In die Nacht
Irgendwann wird es Zeit sein
Lass uns gemeinsam
In die Nacht
Ich hore wenn du leise schreist
Spure jeden Atemzug von dir
Und auch wenn das Schicksal uns
zerreisst
Egal was danach kommt das
teilen wir
Ich will da nich’ allein sein
Lass uns gemeinsam
In die Nacht
Irgendwann wird es Zeit sein
Lass uns gemeinsam
In die Nacht
In die Nacht...irgendwann..
In die Nacht.. nur mit dir
zusamm'
.. Halt mich, sonst treib ich
alleine in die Nacht
Komm, nimm mich mit und halt
mich
Sonst treib ich alleine in die
Nacht
Ich will da nich’ allein sein
Lass uns gemeinsam
In die Nacht
Irgendwann wird es Zeit sein
Lass uns gemeinsam
In die Nacht
Du bist alles, was ich bin
Und alles, was durch meine Ader
fließt
Skończyliśmy
jednocześnie z wielkimi uśmiechami na twarzy.
Odłożył
pospiesznie gitarę, odrzucił mój zeszyt i wpił się w moje wargi, jakby był to
nasz ostatni pocałunek. Ale nie był… i nie zapowiadało się na takowy.
Zmęczeni,
szczęśliwi, wtuleni w siebie, nucąc w myślach In die Nacht oddaliśmy się w
objęcia Morfeusza.
- O jeju, jeju, jeju! - skacze po pokoju jak przećpany sokiem Gumiś - J-ja..No..Tego..
OdpowiedzUsuń- Wysłów się wreszcie! - wysoki rudy wróżek walnął ją w łeb
- Auć! Wen, ty głupku! - powiedziała masując tył głowy - Ja tu czytam boskie opowiadanko, won! O jejku, to było takie słodkie! Niech autorka szybko doda kolejny rozdział bo ja uschnę tutaj!
- Opanuj się, autorka to człowiek zapracowany, a jak przestanie wogóle?
- Zamknij twarz ruda małpo! Nie przestanie! Nie może, nie pozwalam!
- No już, nie zamknie, to opowiadanie jest zbyt dobre.. poza tym, nikt nie chciałby mieć cię pod domem ze skrzynką pełną narzędzi tortur. - poklepał ją po głowie i wyszedł
Blue, haha... rozbawiłaś mnie do łez!! Uwielbiam Cię i dziś będzie następny rozdział specjalnie dla Ciebie, ażebyś nie uschła! :)
Usuń- Widzisz Wen?! Autorka mnie lubi, autorka mnie lubi - odwala średnio zaawansowany taniec deszczu na środku salonu
Usuń- Ogarnij się - oblewa ją wodą ze spryskiwacza do kwiatów - zgaś trochę entuzjazm
Fajny chodź trochę oklepany pomysł z pogodzeniem chłopaków.
OdpowiedzUsuńAle mimo to bardzo mi się podoba:D już się doczekać nie mogę kiedy przeczytam kolejną notkę i hym.. będzie to za minutkę :D
Buziaczki
Może pomysł oklepany, ale według mnie pasujący do sytuacji i ich relacji. Jak tak dalej będzie to bd czytać aż padnę xd
OdpowiedzUsuń